I część wykładu z Murzasichle, spisana przez Katarzynę Staszak

NewsyMurzasichle – grudzień 2010.

Nasze spotkanie dotyczyć będzie całkowicie nowych aspektów, nowej przestrzeni, nowej świadomości. W jednej z Ewangelii Jezus Chrystus mówi w ten sposób: „Jesteście jednym a cóż uczynicie gdy staniecie się dwojgiem? Ile zniesiecie?”
I to się już u wielu ludzi dzieje, stają się dwojgiem i pytają – co się z nami dzieje, dlaczego są takie problemy, dlaczego nasze życie wywraca się do góry nogami? Dlatego się wywraca ponieważ każdy musi wykonać swoją pracę. Tą pracą jest poszukiwanie najbardziej nieznanego. Najbardziej nieznanym jest wewnętrzny człowiek, ten człowiek, który jest najbardziej ukryty, najbardziej prawdziwy, najbardziej żywy, ten, który został stworzony przez Boga na obraz i podobieństwo Boże i który został stworzony do dawania, aby dawać siebie. Aspekt dawania siebie jest ukryty w jednej z proto-Ewangelii. Człowiek musi znaleźć pełną równowagę wewnętrzną, której nie znajduje poszukując jej wewnątrz siebie ale na zewnątrz siebie i wtedy ona objawia się wewnątrz siebie. Czyli inaczej można powiedzieć – kto poszukuje Boga, to Bóg objawia mu człowieka. Tak jak mówi Święty Paweł :”I poznam jak zostałem poznany” czyli gdy on poszukuje Boga, Bóg jego poznaje, a on poznaje tak jak Bóg go poznał. Nie może być odwrotnie. Proszę zauważyć, co się stało z duszą, która chciała samą siebie poznać, siebie samą określić…zaczęła upadać, zaczęła oddalać się od sensu prawdy, zaczęła poszukiwać swojej tożsamości ale tożsamość swoją miała tylko w Bogu i im bardziej oddalała się od Boga tym bardziej uważała, że jest tymi wszystkimi rzeczami, które ją w jakiś sposób dotykały i coraz bardziej oddalała się od świata. I proszę zauważyć, gdy Bóg stworzył człowieka, na obraz Boży stworzył go, stworzył go jako mężczyznę i niewiastę, dał mu wszelki przymiot, wszelką prawdę, wszelką siłę z Boga pochodzącą, czyli gdy Bóg jest wszystkim, człowiek też jest wszystkim. Bóg zradza przez słowo, człowiekowi Bóg dał moc zradzania przez słowo.

A wszystko było wodami i dzisiaj także jest tymi wodami a człowiek wodę swoją w tej chwili wykorzystuje ku temu aby uwięzić się, nie znaleźć tej prawdy, która wewnątrz niego istnieje a jednocześnie jest na zewnątrz niego. Pierwsze stworzenie świata - Bóg z tchnienia swojego stworzył człowieka i drugie stworzenia świata – Bóg z gliny stwarza człowieka. Są dwa stworzenia świata. Pierwsze stworzenie świata, gdy Bóg z tchnienia swojego, z części, z siebie samego stworzył człowieka. W drugim stworzeniu, jak wiemy, Bóg uczynił człowieka z gliny i tchnął w niego życie czyli stworzył Adama-Kadmona. Tchnął życie czyli tchnął pierwszego człowieka, którego stworzył, który jest samą doskonałością i samym objawieniem Bożym aby doskonałość najwyższa objawiła się w najniższym stanie istnienia. Gdy czytamy księgę Daniela, zauważamy tam ciekawy werset, gdzie pewien król miał sen o wielkim człowieku, który koronę miał ze złota, głowę miał ze złota, później wszyskie niższe warstwy jego ciała były coraz słabszym, coraz mniej szlachetnym kruszcem a stopy były tylko gliną, która nie utrzymywała tej wielkości i się rozpadała. Człowiek-Kadmon został stworzony z gliny czyli ze stanu, który nie ma w sobie siły sam z siebie. I Bóg tchnął w niego życie i Adam-Kadmon zaczął żyć. Moc w słabości się doskonali – słyszymy podczas mszy – ten pierwszy człowiek stworzony jest mocą, tylko mocą, mocą objawioną przez Boga, mocą potęgi, chwały, mocą światłości Bożej, który przejawia wszystko, co doskonałe w Bogu a w Bogu jest wszystko doskonałe, czyli przejawia wszystko. I tchnął w tą słabość największą, w tą glinę aby się moc w słabości doskonaliła. I moc w tej słabości się doskonali i powstaje pierwiastek gdzie duchowe i ziemskie się zderza. Czy człowiek nie jest taką istotą gdzie cielesność a jednocześnie dusza są dwoma przeciwnymi aspektami, które tworzą całość i tutaj się moc w słabości musi doskonalić. Gdyby dusza mogła się zbawić poza ciałem, zapewne tak by się stało, ale nie może się zbawić poza ciałem więc się zbawia w ciele.Ciało jest miejscem zbawienia. I dlatego ciało jest potrzebne do pełnej przemiany, bo gdyby to się mogło stać poza ciałem to by się stało ale nie może się stać i musi się stać w tej słabości ogromnej. Nasza słabość musi być przekuwana przez moc naszej postawy, czyli ciągłego poszukiwania Ducha Bożego. I Bóg stworzył Adama-Kadmona i widział, że ten człowiek jest smutny, więc żeby nie był smutny stworzył zwierzęta, dał mu zwierzęta aby były mu dobrą pomocą i człowiek nazwał te wszystkie zwierzęta. Ale Bóg widział, że człowiek nadal był smutny czyli zwierzeta nie przyniosły tej radości, która powinna w nim być. I Bóg spowodował, że człowiek zasnął, zapadł w głęboki sen. Bóg wyjął z niego żebro – w języku semickim żebro oznacza również tchnienie - wyjął z niego tchnienie, trzeba tu zrozumieć, że wyjął z niego tchnienie żeńskie, czyli część żeńską, na początku był kobietą i mężczyzną, jest napisane, że Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę, więc jest całością, jest jednocześnie mężczyzną i niewiastą, jest całością a mimo to jest smutny. Pierwszy człowiek nie jest smutny, jest radosny i dla radości Bożej idzie i ten świat odmienia. Drugi człowiek jest smutny, mimo, że jest pełnią, ma w sobie jednocześnie pierwiastek męski i żeński, w doskonałości, które tworzą całość, jest smutny, nie ma w sobie radości, nie poznaje tej radości i Bóg powoduje, że człowiek zasypia. Bóg wyjmuje z niego pierwiastek żenski, stwarza z gliny kobietę, tchnął w nią życie i przyprowadza do niego tą kobietę, która w jego wnętrzu była, stawia przed nim i mówi – ta dopiero jest kością z mojej kości i krwią z mojej krwi – krew oznacza ducha – kość oznacza także sumienie – będzie nazywała się mężatką bo z męża została wzięta. W tym momencie , gdy mężczyzna dostrzega kobietę, pojawia się w nim radość ogromna, bo w tym momencie widzi dopełnienie, co oznacza, że gdy był tą całościa, nie widział jej, bo Bóg nie dał mu poznawania siebie, przez samego siebie, ale poznawania siebie przez poznawanie wszystkiego. Gdy spojrzał na kobietę, mógł dostrzec swoją wewnętrzną radość, ponieważ ta radość, którą zobaczył w kobiecie dopełniła się radością w nim. Dopełniła się, czyli jak bardzo on daje tak bardzo jest dopełniany przez Bożą naturę. Tajemnica polega na tym , że gdy skupiamy się na poszukiwaniu wewnętrznego własną siłą, nie spotykamy wewnętrznego. Ale gdy skupiamy się na poszukiwaniu wewnętrznego Bożą siłą, to Bóg kieruje nas ku temu aby w świecie widzieć Boga. Gdy uświadamiamy sobie, że on jest wszędzie, bo nasza przemiana wewnętrzna ma służyć temu abyśmy uświadomili sobie, że Bóg jest wszędzie. I nie chodzi o to aby wiedzieć, bo wiedza nic nie daje. Daje czyn. Wiedza, która nie jest wprowadzona w czyn, nic nie daje. To czyn , który się przejawia w działaniu jest wiedzą o Bogu, o prawdzie.


Często ludzie zadają mi pytanie – przecież ja tak dużo wiem, tak dużo rozumiem, wysłuchałem wielu wykładów, wiele książek przeczytałem a we mnie się nic nie zmieniło, większy chaos we mnie powstaje, dlaczego ta wiedza mnie nie chce unieść i nie chce mi dać radości? - . Dlatego, że nie wiedza unosi, unosi czyn. Musimy ją wprowadzić w czyn. Musimy zacząć widzieć, czyli gdy wiemy, że Bóg istnieje to jest o wiele za mało. Dopiero wtedy kiedy Go widzimy w świecie i widzimy Jego obecność i cuda to jest dopiero czyn, który w nas zradza Jego obecność. To jest prawdziwa Jego obecność. On dopełnia, zradza nas w sobie.My zradzamy Boga w sobie a On zradza nas w sobie. Jest to zradzanie się nawzajem. Jak to mówi mistrz Ekhart – człowiek żyjący w Bogu jest to czlowiek, który zradza Boga i Bóg zradza syna. Syn zradza Boga i Bóg zradza syna. Zradzają się nawzajem. Rodzą się przez widzenie. Człowiek dostrzega Boga więc dostrzeganie jest to otwarcie serca inaczej pokonanie niewłaściwie ukształtowanego sumienia. Pokonanie swojej wiedzy na rzecz prawdy, ktorą Bóg daje. Człowiekowi wydaje się, że ma wiedzę lecz wiedza ta pochodzi z wyobrażeń, które zaczęły istnieć od czasu pierwszego upadku. Kiedy Ewa ma już prawie osiem lat, diabeł podchodzi do Ewy (która była nad światem, bo Bóg dał człowiekowi władzę nad światem, nad ziemią) i kusi ją mówiąc w taki sposób – jest tutaj drzewo poznania dobrego i złego, zerwij sobie owoc z tego drzewa. A ona mówi – Bóg powiedział, że to drzewo nie ma owoców dobrych do jedzenia i gdybyśmy chcieli je zjeść, to pomrzemy. Diabeł dalej drąży – ale spójrz, zobacz, one tam są. Ewa spogląda i zaczyna widzieć owoce, które są dobre do jedzenia. Co to oznacza? Oznacza to, że już nie widzi oczami Bożymi. Na drzewie nie ma owoców dobrych do jedzenia a ona zaczyna widzieć owoce dobre do jedzenia. Więc nie widzi już spojrzeniem Bożym, bo gdyby widziała spojrzeniem Bożym, widziałaby owoc, który jest trucizną, który nie jest dobry do jedzenia, który przynosi śmierć. A ona zaczyna widzieć owoce dobre do jedzenia co oznacza, że już uległa iluzji, już na nią iluzja spływa, już widzi to czego nie ma, już jest poddana wyobrażeniu. Gdy diabeł widzi, że Ewa dostrzega owoce i zastanawia się czy są one dobre do jedzenia, to widzi także , że już jemu uległa., że uległa już jego fantazji, jego iluzji, jego wyobrażeniu. I co dalej robi diabeł? Zaczyna na tym kuć swoją tezę, aby się stała tym, co usidli człowieka, i mówi dalej – Bóg nie chce wam dać tego owocu bo jak zjecie to będziecie tak mądrzy, że nie będzie potrzeba już Boga, czyli zaczyna kierować się pychą, czyli podważać słowo Boże. Ewa już uległa. Zrywa ten owoc ale najpierw mówi, że Adama zwiedzie i w tym momencie powstaje iluzja, która uniemożliwia właściwy kontakt z Bogiem. A gdy człowiek zjadł owoc, uległ całkowicie iluzji, czyli zamysł diabła, a już w tej chwili także zamysł człowieka, został wprowadzony w czyn. Dlaczego zamysł diabła a jednocześnie zamysł człowieka? Dlatego, że my jako dzisiejsi ludzie istniejący w tym świecie, mamy zamysł, który nie pochodzi od nas ale od przodków i mimo, że to nie jest nasz zamysł, to już jest nasz, bo utrzymuje fakt istnienia tego świata. Jest to zamysł przodków istniejących od początku grzechu, zamysł, którego nie poznajemy mimo, że jest on ich zamysłem to trwa w nas i, choć go nie dostrzegamy, on samoistnie funkcjonuje jako fakt podświadomej rzeczywistości, która powoduje, że to wszystko istnieje. Czytałem pewien artykuł, bardzo ciekawy artykuł, który objawia mistyczne nasze spotkanie a jednocześnie doznania wszystkich mistyków i świętych o tym ,że ten świat nie istnieje, że jego tak naprawdę nie ma, że on jest wyobrażeniem i zastanawiamy się, jak on może być wyobrażeniem.
Od pewnego czasu prowadzone są badania, które wykazują ciekawą sytuację: maszyny, które mają za zadanie losować liczby do totolotka są całkowicie losowe. Okazuje się, że człowiek który uruchamia tę maszynę aby wylosowała liczby tysiąc razy powoduje, że obliczenie przypadkowości będzie błędne ponieważ ta maszyna ulega jego wyobrażeniu. Ta maszyna ulega jego projekcji i okazuje się, że wylosowane liczby w 80- 90 % są podobne do liczb, które gdzieś w jego głowie istniały. Z punktu widzenia tej teorii , a właściwie praktyki, z punktu widzenia mistycyzmu a teorii, która istnieje w fizyce kwantowej – obserwowany elektron istnieje tylko dlatego, że obserwujący chce go widzieć. Gdy go nie obserwuje , jego tam nie ma. W momencie kiedy on tam spogląda, elektron staje się korpuskularny. Wcześniej nie ma tam tego elektronu w postaci korpuskularnej a jest w postaci falowej. Okazuje się, że nasza świadomość, przez utrzymywanie pewnych stanów iluzji , istniejących w człowieku na poziomie podświadomym, jest ugruntowanym stanem rzeczywistości, której nikt nie narusza, a nawet boi się tam zajrzeć, bo zaglądanie tam wywołuje w nim ogromny lęk, niepokój. Boi się tam zajrzeć, ponieważ narusza strukturę tego świata. W chwili kiedy to sobie uświadamiamy, zdajemy sobie sprawę, że ten świat istnieje dlatego, że my go potrzebujemy, że nasze fizyczne ego potrzebuje tego świata. Nasza duchowa świadomość nie potrzebuje świata korpuskularnego.


On w ogóle nie jest potrzebny z punktu widzenia naszego duchowego istnienia, bo nasze duchowe istnienie czuje się doskonale jako pierwszy człowiek, który jest we wszystkim, jak Bóg , który stworzył człowieka jest we wszystkim, tak człowiek jest we wszystkim. Będąc we wszystkim jest w poznaniu wszystkiego. Tak jak poszukiwanie nie rozumem, ale sercem oznacza, że gdy człowiek poznaje- tak jak mówi Św.Tomasz z Akwinu „Poznaję więc jestem” a nie „Myślę więc jestem”- że nasze serce, nasza swiadomość, nasze ja wychodzi z naszego serca gdy pozbędzie się ograniczeń w sercu czyli w tożsamości ziemskiej. Wychodzi i zatapia się w naturę wszechświata, dosłownie. W tym momencie nie mamy już głowy, naszą głową jest wszechświat i gdy myślimy, nie myślimy. Poznajemy myśląc, chcąc poznać, chcąc zrozumieć automatycznie, wewnętrznie, duchowo. Nasza świadomość zdąża do wszystkiego co jest we wszechświecie i w efekcie poznaje stan natury i, pozostając w ogromnym zadziwieniu, poszukuje twórcy tego wszystkiego, a, im bardziej poznaje, tym głębiej dociera do źródła tego cudu. W ten sposób mistyk pozbywa się rozumu. Rozum nie jest mu potrzebny w takiej postaci jak dotychczas.. Mistyk otwiera usta z zadziwienia i, przez zadziwienie, umysł jego wyraża dla tego świata naturę prawdy i przez to zadziwienie się wznosi. Natura mistyka to jest natura chwalenia i wyrażania prawdy Bożej, która jest nauką dla tego świata. W tej sposób mistyk przejawia naturę tego świata. W ten sposób Bóg przejawia swoją obecność. W ten sposób człowiek – kadmon, który dostrzegł kobietę i zachwycił się, ponieważ jego natura została stworzona jako natura poznawania zewnętrznego czyli poznaje on siebie przez naturę zewnętrzną. .
Upadek Aniołów. Dlaczego upadli? Bo przestali się wpatrywać w Boga, zaczęli się wpatrywać w siebie i upadli, bo Bóg ich nie zradzał, nie byli w łączności z Bogiem i zatracili swoją Bożą naturę wewnętrzną, zapadli się w ciemność swoją i spadli na ziemię czyli w chaos i pustkę, która ich pochłonęła. Tylko wpatrywanie się w Boga zradza nas wewnętrznie. Dzisiaj człowiek głównie się zapatruje w swoje wnętrze. Nie zapatruje się w Bożą naturę. Wpatrywać się w oblicze Boga oznacza widzieć świat w obliczu Bożym takim jakim on jest, nie zniekształconym., gdzie iluzja już nie istnieje. Bóg stworzył świat. Bóg stworzył niebo i ziemię. Niebo i ziemia to dwa perwsze aspekty, które są potrzebne do wszelkiego istnienia. I ciekawe, że gdy spojrzymy na coraz głębszy aspekt istnienia, do najgłębszej materii z makro do mikrokosmosu i z gwiazd do człowieka i z widocznego człowieka do głębi mikrokosmosu wewnętrznego, one się zgadzają , jak na górze tak i na dole. Makro- świat zgadza się dokładnie z mikro- światem. Makro-świat jest dokładnym odzwierciedleniem mikro-świata na poziomie molekularnym. Bóg stworzył na początku niebo i ziemię, czyli dwa stany istnienia. We wszelkim dalszym istnieniu zawsze muszą być dwa stany istnienia., bo tylko dwa stany stwarzaja całość. Ewangelia mówi – gdy dwóch znajdzie się w jednym domu powiedzą górze żeby się przesunęła i ona się przesunie -. Bóg stworzył niebo, nie dlatego że nie miał gdzie istnieć. Bogu niebo jest niepotrzebne do istnienia. On sam jest najdoskonalszym miejscem dla swojego istnienia.. Stworzył niebo i ziemię dlatego, aby istniał świat. Niebo stworzył dlatego aby wszystko, co jest na ziemi mogło zdążać do nieba.. Czyli aby to, co na niskości mogło wznosić się do wysokości.. W człowieku też isnieje aspekt wysokości i niskości. Mówi przecież Jezus Chrystus do faryzeuszy – ja jestem z wysokości, wy jesteście z niskości. Ja mówię to, co słyszę od swojego Ojca, wy czynicie to co widzicie u swojego ojca.. A waszym ojcem jest diabeł.- Ewangelia wg Św. Jana r.8.w.44. I tutaj rozpoczyna się dalszy aspekt, Ewangelia wg Św. Jana r.6. w. 63. gdzie jest napisane : -Duch ożywia, ciało w niczym nie pomaga.- Ciało na nic się nie zda, czyli duch ożywia, czyli niebo ożywia. Ziemia musi być ożywiona z nieba. Sama w sobie ożywienia nie znajdzie. Ciało samo w sobie ożywienia nie znajdzie gdy nie ożywi ciała duch, żywy Duch, Bóg , Duch Święty, Przenajświętsza Trójca Święta. Pamiętamy jeden z wersetów Ewangelii – faryzeusze pytają Jezusa Chrystusa – powiedz nam kim ty jestes- A Jezus mówi –Jestem Synem Bożym – A oni mówią – jeśli twoje świadectwo jest tylko od ciebie to jest ono fałszywe.- A Jezus mówi – dobrze powiedzieliście ponieważ wasze prawo mówi ,że gdy dwóch świadczy to wtedy jest prawda – ja o sobie świadczę jako syn Boży i Ojciec o mnie świadczy cudami. Dwóch nas jest ale wy nie znacie ani jednego ani drugiego, bo gdybyście znali, wedle Mojżesza, Ojca to byście znali i Syna, gdybyście znali Syna to byście znali i Ojca ale ani jednego ani drugiego nie znacie.- Więc żyją jakby zapadli się we własne wnętrze, we własne wyobrażenie i przestali dostrzegać Boga w świecie, bo dobrym dla nich interesem było zwiększanie ilości grzeszników. I rzeczywiście, było coraz więcej grzeszników, ponieważ coraz więcej czynów było grzesznymi czynami. A Jezus Chrystus przyszedł i mówi w ten sposób –


Gdyby wszystko było grzechem to by wsystko się rozpadło – czyli gdybyście nie wyciągnęli krowy w dzień święty z dołu, to co by się stało? Czy możecie to zrobić? - Możemy to zrobić. - Więc czy jest to grzechem? Nie jest to grzechem. Ukazuje im ich fałszywość. Ukazuje im to , że żyją poza prawem chociaż mówią, że żyją w prawie. W Ewangelii wg Św. Mateusza r.6 jest napisane o modlacych się. Dzisiejszy świat wygląda tak , że wszyscy którzy się modlą są wierzącymi i ten świat dzieli się na modlących się i nie modlących się. Modlący się są zawsze wierzącymi, nie modlący się są niewierzącymi. Jezus Chrystus inaczej dzieli ten świat. Jezus Chrystus dzieli go na modlących się, którzy są bezbożnikami i na modlących się w prawdzie. Mówi tak – nie módlcie się tak jak ci bezbożnicy, którzy pod pozorem długich modlitw i gadulstwa swego w modlitwach myślą, że będą wysłuchani. Niech wasza mowa będzie - tak tak, nie nie- a wasza modlitwa niech będzie - Ojcze nasz, który jesteś w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie dopuść abyśmy ulegli pokusie ale zbaw nas ode złego. Amen. Ta Ewangelia jest czytana kilka razy do roku w czasie mszy świętej i w czasie tej samej mszy świętej, pół godziny później, ta sama modlitwa -Ojcze nasz- czytana jest całkowicie inaczej i jeszcze do tego są powiedziane słowa, że tak nauczył nas Jezus Chrystus. A pół godziny wcześniej jest napisane , jak nauczył. A Ewangelia wg Św. Jana r. 6. w. 63 „te słowa, które wam powiedziałem są samym duchem i życiem” więc żadnego słowa zmienić nie można. Nagle ta zmiana następuje. Ona następuje ponieważ ci, którzy ją zmieniają uważają, że to nie jest jakaś ważna modlitwa, tylko że jest to przykład, jedna z przykładowych modlitw, która nie ma wielkiego znaczenia., która jest bazą dla innych modlitw jakie sobie ludzie mogą stworzyć. Ale wcale tak nie jest, bo ta modlitwa jest żywym duchem, żywymi myślami i żywym stanem serca czyli objawionym duchem żywym. Jeśli modlicie się Modlitwą Pańską i będziecie się wsłuchiwać w jej naturę, to poznacie ducha, który nią jest, ducha Chrystusowego. To on objawił swojego ducha, swoją zażyłość z Ojcem mówiąc wyraźnie o tych słowach: „ te słowa są duchem i życiem”. Modlitwa Pańska jest samym duchem i życiem, więc jakżesz można ją inaczej potraktowac? Zresztą gdyby faryzeusze znali Chrystusa i Boga to mieliby także słowo żywe, słowo z mocą a pytają się – cóż to za mowa z mocą? - . Nie znali tej mowy z mocą a Mojżesz przecież znał mowę z mocą. Powiedział niech się stanie i się działo. Mojżesz żył dwa tysiace lat przed Chrystusem. Powiedział żeby się morze rozstąpiło i tak się stało, żeby wypłynęła woda ze skały i tak się stało i w wielu innych sytuacjach z mocy Bożej się działo. Minęło dwa tysiace lat i okazało się, że ci którzy pochodzą od ludu Mojżeszowego, którzy znali słowo Boże, to słowo Boże zapomnieli. Teraz też jest około dwóch tysięcy lat i cały czas mówi się, że jest słowo żywe a gdzieś ono umknęło, natomiast ci, którzy słowo Boże wyrażąją, są bardzo często w jakiś sposób szykanowani. Ja nie mówię tutaj tylko o ludziach świeckich, mówię też o księżach, którzy wyrażają prawdę, prawda z nich płynie a są szykanowani ponieważ nie mają zgody pisemnej na to, żeby to słowo mogło z nich wypłynąć. Ale tam jest słowo Ducha Świętego. Nikt tak z siebie takiego słowa nie powie.


O tym, kiedy to się dzieje, mówi wyraźnie Święty Paweł - „Nikt nie jest w stanie powiedzieć – Panie , ufam Tobie – bez napełnienia Duchem Świętym”-. Więc Duch Święty to czyni, że wypływa z człowieka słowo żywe. I dwóch jest na każdym poziomie, - „Jestescie jednym a cóż uczynicie gdy staniecie się dwojgiem? Ile zniesiecie?”- Czyli stawanie się dwojgiem jest naturą i koniecznością. -Cóż uczynicie kiedy staniecie się dwojgiem?- Czyli nie będziecie o to zabiegać ale tak się stanie. Cóż uczynicie? W tym momencie, chcemy poznać dwóch ( a właściwie to wielu się staje już tymi dwoma) aby z całej siły stać się jednym. Jednym, który pozbywa się wszystkiego tego, co jest tym drugim czyli tą częścią ego, tą częścią tożsamości ziemskiej, która powstała z grzechu pierworodnego. Jak to się dzieje? Jak to się stało? Bóg stwarza świat . Ma zamysł. Zamysł, który wprowadza w czyn przez wolę swoją, przez wolę Bożą, czyli potrzebne jest dwóch czyli zamysł i wola Boża, która powoduje , że staje się faktem jego zamysł. Bóg stwarza świat i stwarza człowieka. Kiedy stworzył człowieka, człowiek zamiast dzisiejszej głowy miał zamysł Boży, miał połączenie z całym uniwersum, miał połączenie z całym stworzeniem, z całym wszechświatem, z Bogiem, bo był stworzony przez Boga na wzór i podobieństwo więc postrzegał wszystko tak jak Bóg. W jego sercu pałała światłość. A głową był Duch Boży.. Cokolwiek człowiek robił, robił wedle tego co wymyślił a nic innego nie wymyślił jak tylko to co zamysł Boży w nim stworzył. Więc wszystko mógł czynić co chciał, bo wszystko w miłości czynił. Jak to mówi świety Augustyn –„Kochaj i rób co chcesz”. Czyli nie miał innego prawa jak tylko prawo Boże i cokolwiek w tym prawie uczynił, wszystko było dla życia i dla doskonałości. Mógł czynić co chciał.
Gdy człowiek zgrzeszył, w dalszym ciągu jest do czynu potrzebne dwóch ale pozostał tylko jeden czyli wola. Diabeł zwiódł człowieka wyobraźnią, wyobrażeniem o tym co nie istniało a co człowiekowi się wydawało, że istniało. Zaczął od owoców, których nie było i od tej pory wyobraźnia, która człowiek ma, jest budulcem wewnętrznych wymiarów umysłu, którymi rządzi diabeł. Nastepują wewnętrzne wymiary umysłu. Do czego można by to porównać w fizyce kwantowej? Myślę, że może do światów równoległych w sensie tym , że istnieje mnóstwo światów równoległych gdzie ten sam człowiek istnieje wszędzie. Ale w momencie gdy on zaczyna istnieć w stanie doskonałości, nie ma pragnień i tamte światy się rozpadają jak bańki mydlane ponieważ one istnieją dlatego, że jest pragnienie, a kiedy nie ma tego pragnienia, one znikają.
Wróćmy jednak do wyobrażenia. Wyobrażenie jest zakażeniem przez diabła. W tym momencie człowiek już nie ma głowy, nie ma zamysłu Bożego, ale występuje skażenie wyobrażnią diabła i jest dwóch: wyobrażenia i wola człowieka. I w tym momencie, to co człowiek pomyśli ulega wyobrażeniu a przez wolę się realizuje. I wprowadza w zamysł wyobrażenie diabła, w którym on funkcjonuje jako w przestrzeni swojego królestwa i korzysta z życia człowieka, bo on sam go nie ma. Żyje kosztem drugiego człowieka. Żyje kosztem stworzenia Bożego, żyje kosztem grzechu, kosztem życia człowieka. Wykorzystuje życie czlowieka ku temu aby usunął jego świat wmawiając mu , że jest zdolny sam do wielkich rzeczy. Sam zdolny nie jest. I najważniejsze żeby zaczął to sobie wybijać z głowy. Ale on nie chce tego sobie z głowy wybijać. Ale kiedy uświadamia sobie, że jedyną właściwą drogą jest pokonanie samego siebie, które trzeba zacząć od dziecięctwa.
Wygenerowano w sekund: 0.06
2,266,891 unikalne wizyty