O malutkiej Miłości - fragmenty wykładu z Łodzi 30.11.2013


Bóg zradza nas z miłości.
Co to za miłość?

Jezus Chrystus mówi w Ewangelii takie słowa, że Królestwo Boże jest najmniejszym miejscem, a ono się rozchodzi aż obejmuje wszystko.

Ludzie żyją w różny sposób na Ziemi. Mają różnego rodzaju miłości. Miłość taką, miłość taką, miłość patriotyczną, miłość nadętą, miłość doskonałą. Ja nie mówię, że miłość patriotyczna jest niedobra, ona jest właściwa, wszystko jest w porządku. Jan Paweł II mówił o miłości patriotycznej. Ale chcę powiedzieć o tym, że nie można przy niej pozostawać, jako ostatecznej miłości.
Miłość do ojca, miłość do matki, miłość do samochodu (traktuje się tak samo jak do matki). Ale mówimy tutaj o tych wielkich miłościach. Ludzie bardziej są zdolni do wielkich miłości niż do tej małej, niewielkiej miłości, która w nas jest. Która jest tą najmniejszą miłością, tak małą jak stokrotka. Bardzo maluteńką miłością. Miłością, której nie widać, miłością małego dziecka.
Dziecko kocha swojego ojca, matkę, świat tylko dlatego że on jest. Nie za coś. Ta malutka miłość, najmniejsza miłość mimo że jest najmniejsza, jest najpełniejszą miłością Bożą. Bo ta najmniejsza miłość jest tą miłością, gdzie jest Królestwo Boże.
To jest właśnie to najmniejsza miejsce, miejsce z którego wyrasta cała moc.
Jezus Chrystus zresztą mówi w Ewangelii takie słowa: Najmniejszy w Niebie jest większy od największego na Ziemi.
Czyli jeśli człowiek jest zdolny do odnalezienia najmniejszej miłości w sobie, to odnajduje największą miłość na Ziemi.

Co to jest za miłość? Najmniejsza miłość to jest ta miłość, która jest zdolna uświadomić sobie i pojąć, poczuć, że ktoś jest na świecie, kto nas kocha Miłością ogromną. Liczy dni, chwile, sekundy na spotkanie z nami. Wygląda nieustannie czy się zbliżamy. A my czując tą Miłość, że ktoś jest i tą miłością nas nieustannie obdarza; mając świadomość i czując się kochanym; przyjmując tą miłość- ta Miłość wzbudza w nas tą malutką miłość do tego aby żyła.(…)
Przez najmniejszą zdolność pojmowania, przez prozę życia możemy uświadomić sobie i wznieść się na wyżyny, mając świadomość, że ktoś nas kocha, że ktoś liczy chwile, liczy sekundy, liczy godziny, liczy dni. Wypatruje nieustannie, bo chce spotkać się z tą osobą, ze swoją oblubienicą. Jesteśmy zdolni do tej Miłości.

Ta osoba, która ma świadomość tej ogromnej Miłości, że ktoś ją kocha i czuje miłość w niej pulsującą, rodzącą się i ona się rodzi. Nie da się tego nie zauważyć. Są ludzie którzy mówią, że są niezdolni do miłości, a ona ich trafia jak piorun i chodzą jak poobijani i nie wiedzą co się z nimi dzieje. Nie da się u nich tego nie zauważyć. Oni sami to po prostu widzą. Mówili, że nie są zdolni, a to ich dopadło. Jak jakaś dżuma, jakaś choroba cięższa, jakiś wirus cięższej grypy dopadł ich i nie mogą się z tego wyrwać. Nie wiedzą co z tym zrobić. To chodzi za nimi.

Więc nie można powiedzieć, że to jest niemożliwe, bo to jest w człowieku istniejące od zarania dziejów. Ta osoba, która ma świadomość, że ktoś ją kocha, że jest ktoś kto darzy ją miłością i ona zaczyna czuć tą miłość wewnętrzną, która zaczyna w sercu jej coraz bardziej rozrastać, aż zaraz eksploduje.

To dlaczego to się w sercu jej dzieje?
Dzieje się dlatego, ponieważ ona jest w relacji już z tą Miłością, której ani rozum nie poznaje, zmysły nie poznają, ani żadne rozumienie ziemskie nie poznaje, ale dusza znajduje to miejsce z którego ta Miłość wypływa i jednoczy już się z tym miejscem i dlatego ta Miłość tak się w duszy bardzo rozrasta.
Nie woła oblubieniec: - Zabiera mi tamta dusza miłość. Czuję się osłabiony.
Nie woła, tylko mówi tak: - Urastam, cieszę się, czuję tą jedność.

Ciekawa sytuacja. Ludzie narzekają kiedy inna osoba jest i czują się udręczeni po spotkaniu, ale miłość tego nie czyni. Miłość powoduje jeszcze wzrost tej siły.
Ta mała miłość, ta maluteńka, kiedy ma świadomość tej Miłości, która jest i że jest kochana, łączy się z tą Miłością dusza i odnajduje tą Miłość nie za pomocą zmysłów, nie za pomocą umiejętności, wiedzy akademickiej. Tej wiedzy akademickiej może tam w ogóle nie być. Dusza znajduje jak strzała prosto tą Miłość. Trafia bezbłędnie mocą Miłości Bożej. I gdy dotyka tą Miłość, ten który tą Miłością ją darzy wie że Miłość nowa go odnalazła.
Bo nie odczuwa, że moc z niego uchodzi, ale odczuwa, że moc z niego wychodzi. Wychodzi, urasta, że moc w nim wzrasta, jest coraz większa. Czyli cieszy się i żywi miłością także ten, którego miłość obejmuje. Bo ta miłość w nim wzrasta. Więc ta Miłość jest czymś całkowicie innym niż w sposób typowo ziemski.
Ona wzrasta, umacnia, odżywia, wznosi na wyżyny.
Jest to odnalezienie właśnie Królestwa w duszy, tego miejsca, gdzie nieustannie płonie ogień Ducha Bożego w sercu duszy, gdzie Chrystus Pan nieustannie trwając w sercu naszym nieustannie woła do Boga Ojca w modlitwie uwielbiającej Boga woła:
Ojcze nasz, który jesteś w Niebie, świeci się imię Twoje.
I tutaj też przyszło Twoje Królestwo i jest ono.
Jest Twoja wola tutaj, jako w Niebie tak i na Ziemi. Tutaj stół obficie zastawiony jest z Twoim życiem, z miłosierdziem Twoim, Miłością Twoją karmimy się.
I tutaj gości wybaczenie, miłosierdzie jest tutaj współczujące z nami.
I tutaj nieustannie, wiemy że nieustannie bronisz nas przed pokusą.
I tutaj się stajemy w Tobie zanurzeni, tu się zbawiamy.
Tutaj następuje nasze odnalezienie, tutaj następuje nasze życie, tu się rozpoczyna nasze życie. Tutaj umieramy aby żyć. Nasza śmierć jest radosna dla życia. (…)

Co odżywia dusze? Miłość. Odżywia to, że ktoś ją kocha, że nie jest porzucona. Że nie jest bezimienna. Że nie wszyscy o niej zapomnieli. Dusza ma świadomość, że ktoś ją kocha i ona ma tą świadomość z całej siły i dąży do poznania.
W jaki sposób poszukujemy duszy? Duszę znajdujemy nie przez poszukiwania duszy, duszę znajdujemy przez głębokie kochanie Boga.
My nie potrafimy kochać, ponieważ nie mamy w sobie miłości. Miłość w nas się zradza, gdy sobie uzmysławiamy, że ktoś nas kocha. Wtedy miłość do nas przychodzi, wtedy miłość w nas gości. I przestaje być już gościem, ale staje się przez zasiedzenie domownikiem. Nie tylko przez zasiedzenie, ale przez to, że chcemy ją na zawsze zatrzymać. Staje się nieustannie z nami mieszkająca. Staje się z nami jednością, naszą całą istotą.

Św. Teresa Malutka miłość ma ogromną do Boga, do Chrystusa, do Trójcy Przenajświętszej, dlatego że ma świadomość tą, że On usuwa przed nią niewidzialne przeszkody, o które mogłaby się potknąć i które mogłyby wyrządzić jej szkodę.
I ona wie, że życie jej jest łagodne, no pełne jakiś tam wyrzeczeń i trudów, ale jej życie jest łagodne dlatego że Bóg dba o nią i usuwa przed nią wszystkie cierpienia, a ona jest w stanie żyć tą Miłością Boga już teraz czując ogromna Miłość Ojca swojego do niej. Że On przez Miłość do niej usuwa jej przeszkody wyprzedzając je i grabiąc drogę, usuwając kamienie, usuwając przeszkody aby ona miała łatwą drogę.
I ona wie, że drogę ma łatwą dlatego ponieważ Miłość Boga Ojca, Miłość Ojca Niebieskiego jest tak wielka, że On przed nią wygładza drogę, żeby ona mogła iść. I ona już Go kocha z powodu tego, że On to robi. I ona żyje miłością do Niego, dlatego, że On to robi. A ona wie, że On to robi, dlatego że On jest dobry i nie mógłby tego nie robić.
Więc ona wyprzedza łaskę, którą Bóg jej ukazuje. Bo ona wie, że On jej ukazuje tą łaskę.

Tak samo jak my wiemy, jeśli Bóg nam daje problem to dał nam też tą łaskę. A problem człowieka tylko dlatego dręczy, że nie przyjmuje łaski.
Kiedy człowiek przyjmuje łaskę? Kiedy jest w relacji z Bogiem i mówi: - Panie Boże, to jest moja praca, zadanie, doświadczenie i próba.
Co to znaczy? To jest stanięcie „face to face” z Bogiem i wyrażenie tego. Czyli człowiek się nie konfrontuje z pracą, doświadczeniem, zadaniem i próbą, tylko konfrontuje się z Ojcem.

- To Ty jesteś Tym, który daje mi tą pracę, a jednocześnie daje mi tą łaskę abym żyła i wznosiła się ku prawdzie Bożej. Żebym mogła się z Tobą zjednoczyć, abym miała tą Miłość. Przyjęcie łaski jest to przyjecie Miłości.
Czym to jeszcze jest, to że Bóg daje nam łaskę? Jest to świadomość, że ktoś nas kocha, że daje już nam dzisiaj udział w tej Miłości. To jest miłowanie, to jest uczenie się nieustanne miłowania.
Mówimy o rzeczach prostych, ale jednocześnie niezmiernie trudnych, ponieważ słowa nie mogą wszystko wypowiedzieć. Ale żeby mógł Duch to wypowiedzieć, duch musi porzucić wszystko co chciałoby aby to inaczej było wypowiedziane. Bo słowa powiedzą wszystko, ale Duch Boży powie tylko to co jest prawdą. (…)

Mając świadomość miłości, tej najmniejszej, tej najdrobniejszej pierwsi chrześcijanie, oni są zdolni do życia w Chrystusie, ponieważ nie są zdziwieni pracą; życie w nich się naprawdę zradza. Z powodu miłości to się dzieje.
Miłość jest w stanie całkowicie uwolnić ich od ówczesnego i dzisiejszego ziemskiego życia. Zaczynają żyć żywym Duchem. Zaczynają czuć prawdziwe życie, żyć nim naprawdę. I życia nie tracą.
W owym czasie ówcześni ludzie byli zatrwożeni ich oddaniem. Byli rzucani lwom na pożarcie, a oni nie uciekali, nie robili scen, stali, śpiewali i oddawali się Chrystusowi i lwy ich porywały. Niezadowolony był w ogóle cezar z tego powodu, bo nie było widowiska. A jednocześnie była ogromna odwaga, i było widać, że ta odwaga jest z Chrystusa. To nie jest ludzka odwaga. To jest odwaga człowieka, który przez Boga jest do życia powołany. Oni wiedzieli, że nie umierają, że oni żyją. Już żyli miłością malutką.

To jest zadziwiające. Proszę zauważyć jak człowiek jest ogromnie zdolny do życia miłościami wielkimi, patetycznymi, ale nie jest zdolny do życia miłością malutką. To już historia mówi: Chcecie ode mnie abym się wykazał w małych rzeczach, dajcie mi wielkie, to wykażę się w wielkich.
A Chrystus mówi tak: Jeśli nie wykazujesz się w małych rzeczach, jak ci mogę dać wielką rzecz. Jeśli nie wykazujesz się w małej miłości, jak mogę ci dać wielką Bożą. Ja chcę ci dać tą Miłość, ale ona przychodzi do ciebie przez ucho igielne. Tym uchem igielnym jest mała miłość, ta najmniejsza, ta najdrobniejsza.

Tutaj Duch mówi do Państwa, a jednocześnie widzę gdzie te miłości są ulokowane. One znajdują się w rozumie. I chcą czuć, ale nie mogą, bo są jakby zastygłe, jakby oszołomione, jakby pod wpływem jakiejś siły, która je zamraża.
Ale gdy czujemy, to one wychodzą stamtąd i zanurzają się w małej miłości, gdzie rozum się rozprasza. Ten rozum się rozprasza, który w sobie widzi siłę, a powstaje rozum, który w chwale Bożej jest ożywiany do pojęcia Bożego. Ten rozum zaczyna żyć. Ponieważ rozum tak jak serce jest powołany do życia w Bogu.
Tak samo rozum i serce gromadzą nie sprawy Boże. Serce jest stworzone przez Boga w człowieku do miłowania Boga, jednoczenia się z Bogiem. A mimo to gromadzi serce sprawy tego świata. Rozum też jest stworzony do rozumienia, do poznania Boga, do mądrości, a mimo to gromadzi mądrość ziemską, która nie jest wcale mądrością, ale ograniczeniem.

Ale jednak rozum i serce jest stworzone dla chwały Bożej i mają tą zdolność. Tak jak zdolność wypełniania przykazań dogłębnie, tak samo serce i umysł jest zdolny do poznania Boga.
Bóg daje nam przykazania, bo jesteśmy zdolni je wykonywać, wypełniać. Daje nam owoce Ducha Świętego, bo jesteśmy zdolni je wypełniać i daje nam dary Ducha Świętego bo jesteśmy zdolni je objawiać. Jesteśmy zdolni objawiać dary Ducha Świętego, którymi są największe cuda, jest największa mądrość, największy rozum, Mądrość Boża, Rozum Boży, Rada Boża, Odwaga Boża, Męstwo, Umiejętność, czyli wszystkie cuda jakie istnieją, Pobożność Bożą, czyli więź z Bogiem samą malutką miłością, Bojaźń Boża czyli wyrastać z tej malutkiej miłości na wielkie ogromne drzewo, które daje owoce życia wiecznego.

Człowiek jest zdolny do ogromnych darów Ducha Świętego przez przykazania, owoce. Bo przykazania tylko wtedy w nas istnieją w pełni kiedy dają owoce. A owoce są podstawą miłosierdzia, które objawia się darami Ducha Świętego.
Gdy istnieją dary Ducha Świętego, a nie ma owoców, to istnieje tutaj oskarżenie w Liście św. Pawła do Koryntian 13: Gdybyś miał tak wielką wiarę, że mówiłbyś wszystkimi językami, gdybyś znał wszelkie prorokowania, gdybyś góry przenosił i wszelkie cuda czynił, a Miłości byś nie miał, jesteś jak cymbał brzmiący czy miedź brzęcząca.
Czyli św. Paweł mówi, że człowiek jest w stanie czynić te wszystkie rzeczy mocą wiary, ale za to Jezus Chrystus gani: Odejdźcie ode mnie ci wszyscy, którzy czynicie bezprawie, odejdźcie ode mnie. Nie znam was.
Czyli można powiedzieć: Wasza miłość Mnie nie poszukiwała. Wasza dusza Mnie nie poszukiwała. Moja Miłość nie dotknęła waszego serca. Moja Miłość nie dotknęła waszej małej miłości. Moja Miłość nie ożywiła was. Nie znam was, kim jesteście? Nie mam w was upodobania. Nie ma w was Mojej Miłości.

Dlatego w Ew. Mt 7.22 jest powiedziane: Nie ci, którzy mówią Mi Panie, Panie, ale ci, którzy wypełniają wolę Mojego Ojca w Niebie wejdą do Królestwa Bożego.
W owym czasie powiedzą Mi: - Prorokowaliśmy w imię Twoje, wyrzucaliśmy złe duchy w imię Twoje, wskrzeszaliśmy w imię Twoje, wielkie cuda czyniliśmy w imię Twoje.
Wtedy powiem wam: - Idźcie precz ode Mnie. Nie znam was.
Tutaj nie ma w was Mojej Miłości. Skąd powstaliście? Ja was nie ożywiłem. Nie żyjecie ze Mnie. Nigdy do Mnie nie przyszliście. Nigdy Mnie nie poszukiwaliście. Nie znam waszej małej miłości. Nie ma jej tam. (…)

Tutaj Chrystus chce tej małej miłości. Dlatego mówi: Nie znam was. Bo nie jesteście zrodzeni.
Przejdźmy do praktyki. Chrystus Pan chce dotknąć naszego serca, tej małej miłości, aby ukazać, że jest Tym kimś, którego dusza nieustannie poszukuje. Z którego braku dusza nieustannie cierpi. A z powodu Jego obecności nieustannie chwali Boga w radości.
Chrystus chce ukazać:
Jestem tutaj, nigdy o tobie nie zapomniałem.
Będę z Tobą do końca świata.
Nie słuchaj nikogo, kto by powiedział, że mnie nie ma.
Że zapomniałem o tobie, że cię zostawiłem.
Wiedz, że moje uczucie jest nieustannie stałe, nieustannie najgłębsze.
Wiedz o tym, że nieustannie jestem.
Nie słuchaj nikogo, kto by powiedział inaczej. Ja jestem.
Wiedz nieustannie, że jesteś kochany, jesteś kochana.
Szukaj tej miłości i czerp z tej miłości z całej siły.
Stań się Oblubienicą, dusza- Oblubienicą.
Stań się żyjącą Moją miłością.

Jestem. Nigdy ciebie nie opuściłem. Zawsze jestem. Wiedz o tym, że jestem.
Chrystus Pan przychodzi do serc, do małej miłości i mówi: Nie słuchajcie innych, którzy mówią, że cię zostawiłem, że odszedłem, że mnie nie ma. Jestem. Nieustannie jestem. To jest pewne.

Tak słyszę głos duszy zagubionej, która spotyka Chrystusa i mówi tak: - Mówili mi, że odszedłeś. Mówili mi, że Ciebie już nie ma. Że muszę sobie sama radzić. Ale Ty jesteś. Ty przychodzisz. I moja miłość do Ciebie zdąża.
Chrystus chce powiedzieć: To jest wiara właśnie. Wiara to pełne jednoczenie się ze Mną przez miłość, która wie, że jestem i która jednoczy się ze Mną i czerpie z Mojej Miłości dla swojego życia. Dlatego aby żyć.

Pozwólcie uwierzyć duszy waszej, że Chrystus nigdy nie opuścił tego świata. Nigdy nie opuścił duszy. Że Chrystus jest stały w uczuciach. Że Jego Miłość jest niezmienna. Że Miłość Jego jest ogromna dla wszystkich. Że Miłość Jego jest dla wszystkich dusz, dla wszystkich ludzi. Dla wszystkich dusz, które w Jego sercu stają się jedną Duszą i jednym Duchem.

Miejmy w pełni w sercu tą świadomość, że Ktoś nas kocha, że Miłość Chrystusa, którą dusza poznaje osobiście, w izdebce, gdzie Bóg widzi jej serce, szczerość prawdziwą, w tajemnicy. Tylko On widzi to co ona ma w duszy. I daje jej w tajemnicy Swoją Miłość.
Życie w którym zradza tą duszę do pełnej jedności z Bogiem. Dusza jest nieśmiertelna. Zradza ją do życia w Chrystusie czyli jednoczy ją z Tym, który jest życiem - z Ojcem, gdzie Chrystus i Duch Święty jest w nieustannej jedności. Bo Duch Święty jest właśnie tym, który jest jednocześnie Duchem z Ojca i Duchem z Syna. Jest jednym Duchem, który czyni wspólnym życie Ojca i Syna, wspólną Miłość. I ta Miłość do nas przychodzi, a objawia się przez Ducha Świętego, która kształtuje naszego ducha, duszę naszą w pełni ożywia Miłością. Przychodzi i pobudza do zrodzenia. Do tego aby serce małej miłości zaczęło bić w łonie duszy. Aby mogła zrodzić w sobie pełne życie.

Proszę św. Marię Matkę Bożą aby nasze serca przemieniła i uzdolniła do przyjęcia Miłości Chrystusowej. Aby serce nasze było zdolne przyjąć Miłość Chrystusową. Aby Chrystus uczynił naszą duszę, nas samych wedle własnej doskonałości.

Św. Maria Matka Boża wie o tym, że Bóg Ją nieustannie kocha. Gdy chodziła po Ziemi wiedziała o tym, że Bóg Ją nieustannie kocha, że Bóg jest nieustannie z Nią, że Bóg jest nieustannie z każdym człowiekiem. Ona o tym wie.
Nie wszyscy o tym wiedzą, ale Ona o tym wie. I jest ogromnie radosna, że On prowadzi Ją, że On jest w Jej sercu, że Ona o tym wie, że dał Jej tą wiedzę, dał Jej tą świadomość. Jest nieustannie pewna tej obecności. Nikt nie jest w stanie powiedzieć Jej inaczej. Powiedzieć inaczej; że Bóg ma inne sprawy, że Bóg nie zajmuje się pojedynczymi ludźmi.
Bóg właśnie zajmuje się sercami każdego z osobna. Dla Boga każdy człowiek z osobna jest tym jedynym. Dlaczego? Bo Bóg traktuje, widzi człowieka jako jedyną miłość. Ta jedyna miłość, ta jedyna dusza.

Wybaczenie, czyli miłosierdzie to odejście od życia ziemskiego, od ziemskiego prawa ziemskiego rozumienia, ziemskiego postrzegania, ziemskiej zależności. Wybaczenie to całkowite porzucenie prawa ziemskiego w którym są wartości, które w jakiś sposób wpływają na nas, nas kształtują, tworzą. Wybaczenie to pozostawienie tych właśnie praw, które w jakiś sposób stanowią wartość dla duszy, dla ducha. Dlatego Chrystus Pan im głębiej zanurza się Swoją Miłością, ukazuje nam, że nas kocha, że Ktoś nas kocha. Tym właśnie Kimś jest Chrystus. Dotyka naszego serca.
Coraz głębiej się zanurza i mówi o wybaczeniu, mówiąc: Porzuć ziemskie smutki, ziemskie niedoskonałości, bo nigdy one same się nie oczyszczą, nie uwolnią. To Ja uwalniam ciebie od nich. Gdy przyjmujesz Miłość Moją, to tak jak dziecko małe dla którego wszystkim jest ojciec i matka. Kiedy dorasta i spotyka męża, żonę - pozostawia ojca i matkę, którzy byli wszystkim dla niego. Zostawia dla tej miłości, bo ona już jest wszystkim dla niego. Nie był zdolny pozostawić ojca i matki. Ale kiedy miłość przyszła, ona w jednej chwili go do tego uzdolniła. W jednej chwili pozostawił ojca i matkę. Pozostawił ich miłości, dla tej jednej miłości.

Właśnie Chrystus mówi: Gdy przyjmujesz Moją Miłość i Mnie przyjmujesz, uwalniam ciebie od tych wszystkich niewybaczonych spraw, od prawa tego świata, od smutków tego świata, od rzeczy niespełnionych, od wszystkich sytuacji niewydarzonych. Uwalniam ciebie od tego wszystkiego przez Miłość Swoją, która jest dla ciebie teraz wszystkim.

Teraz czuję tak głęboko, że Chrystus mówi do duszy: Płacz duszo teraz płacz, w płaszcz radości się odziałaś. Teraz płacz.
Dusza przyjmuje całkowicie Miłość Bożą, odziewa się w płaszcz pokoju Chrystusowego, w płaszcz radości i płaszcz Miłości. Raduje się, że wola Boża w nim istnieje. Teraz wola Boża gości, a i w pełni staje się w nim zadomowiona. Teraz wola Boża jest współistotna.

Teraz drogi, którymi idzie mój Pan stają się moimi drogami.
Myśli mojego Pana stają się moimi myślami.
Jego Miłość jest także moją Miłością, wspólną Miłością.
On zradza we mnie zdolność w pełni miłowania, kochania, gdzie uwalniam się od trosk tego świata, które jakoby miłością były, ale tylko są troskami.
Bo ta troska, troska jedna, która w sercu duszy, na samym dnie serca mojego, stała się prawdą. Troską o tą jedną miłość, która już troską nie jest, ale jest w pełni obecna.

I jednym staje się dusza z Chrystusem. Tak jak mąż i żona jednym ciałem się stają, tak jak dusza, która w pełni miłością jest zjednoczona z miłością, którą jest Chrystus. Jednym stają się, jednym Duchem i jedną Duszą z Chrystusem.

Czuję ogromną radość, bo słyszę, także czuję jak św. Maria Matka Boża trzyma w rękach duszę i śpiewa jej kołysankę. Tej dziecinie kołysankę śpiewa z powodu tego że żyje, że narodziła się dusza w radości Pana, że Miłość jest.
Ta radość św. Marii Matki Bożej i duszy jest ogromna. Serce nieustannie się rozszerza.

Wygenerowano w sekund: 0.07
2,290,463 unikalne wizyty