Prawdą jest, że miłość Chrystusa przenika nas, a my musimy pozwolić na tę miłość. Musimy pozwolić na to, żeby On nas kochał, ponieważ On nie może nas uwieść, bo Jego miłość jest delikatna. Jego miłość jest lekka, delikatna, zwiewna. Ona nie robi krzywdy, ona lekko dotyka, lekko głaszcze, jak zefirek, ale dociera do najgłębszych tajemnic. I tu jest ta tajemnica tego właśnie udziału, gdzie Chrystus mówi: posłuszeństwo, to jest tylko dlatego, aby tutaj ono miało sens ludzki, ale to chcę powiedzieć o tym, że posłuszeństwo oznacza: pozwólcie się kochać, Ja chcę was kochać, pozwólcie Mi was kochać. To jest ta sytuacja. To jest to posłuszeństwo. Posłuszeństwo to jest zezwolenie na miłość, aby miłość Chrystusa w nas zamieszkała i list świętego Jana, 1J 4.10 W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Więc pozwólcie, aby On was miłował. Pozwólcie się kochać! Pozwólcie! 1J 4.11 Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Aby się wzajemnie miłować, to musimy Mu pozwolić się miłować. Bo dopiero kiedy On nas kocha, dopiero możemy kochać. Inaczej: 1J 4.19 My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował. Czyli pozwoliliśmy Jemu, aby nas kochał. I dlatego my jesteśmy zdolni kochać Boga i człowieka. Inny werset, dalej: 1J4.20 Jeśliby ktoś mówił: << miłuję Boga>>, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. 21 Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też brata swego. Bo to nie jest możliwe, żeby było inaczej. I dlatego w tym momencie, pozwalamy Bogu, aby On nas miłował, czyli nie stawiamy Jemu oporu. Czym? Wolą. Czym? – panie, za krótkie nogi Twoje na moje progi. Wiesz, ile mam kasy? – albo ile mogę stracić? – mówi młodzieniec. Nie ma straty! NIE MA STRATY! A dlaczego ludzie nie pozwalają Bogu siebie kochać? Przecież On już to zrobił. Nie pozwalają Mu wejść, aby miłował w ich sercu, i w pełni wzniósł ku doskonałości ich naturę wewnętrzną; żeby mogli zjeść z Jego stołu i wejść do Jego łoża; i żeby jedną naturą się objawili, tak jak zostało to ukazane w tej właśnie jednej chwili, kiedy Chrystus Pan nabył człowieka i stał się z nim jednym Duchem. Bóg wykupił człowieka! Jak to jest powiedziane w Psalmie: Pod welonem oblicze swe skrywa, aby przed miłością je odkryć i miłości objawić. Umiłowanemu objawić miłość. Miłość, tak, bo ta miłość prawdziwa w Chrystusie jest czysta, doskonała, zwiewna i delikatna, a jednocześnie głęboko przemawiająca, głęboko dotykająca, głęboko ożywiająca i mająca pełną siłę, aby przemówić, aby przemówić jakoby małym głosem, a jakże mocnym, głębokim i potężnym. Bo dzisiejszy świat boi się tej delikatnej miłości, nie miłości karzącej, mściwej, zazdrosnej, ale miłości delikatnej, nie krzyczącej, tej miłości – tej miłości, o której mówi św. Paweł w liście do Koryntian 1Kor 13.3 Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkich pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. Bo miłością jest Bóg. I ta miłość, przenikając w nas wszystko, Ona nas kształtuje na prawdziwe Człowieczeństwo Boże. Przywołuje człowieka, jakże żywego i prawdziwego, a jakże bardzo dzisiaj nieznanego, ale tak naprawdę ON tylko żywy w tych ruinach życia człowieczego, aby przywrócić ku życiu prastare miasta i zamurować prastare wyłomy; i córki na ramionach swoich przynieść do Ojca, to Synowie Boga, to oni je niosą. Oni ją przyoblekli, bo była w cierpieniu nagości, a teraz ją przyoblekli w szatę radości i godności, ponieważ ona to, jest warta miłości. Bo jeśli dla Boga jest warta miłości, to jakżeż dla nas miałaby nie być warta miłości? Jest warta miłości. 2 Kor 3:18: „My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu.”
Ps 84:3: „Dusza moja pragnie i tęskni do przedsieni Pańskich. Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego.”
To jest ta tajemnica posłuszeństwa, proszę zauważyć. Nie wiem, czy Państwo zauważacie, że połączenie właśnie z tą tajemnicą prawdy Bożej, która się w tej chwili dzieje, czyli światłość Boża, która się w tej chwili objawia spoza strefy cienia, i to ona przenika nas coraz głębiej i porywa nas, do tej radości Pańskiej. A odczuwane jest to jako pewnego rodzaju stan rozszerzenia się zrozumienia. Nie czujemy tego w taki sposób, że się pojawia sytuacja jakiegoś udręczenia, umęczenia, czy coś innego, co mamy z tym zrobić, ale że jest szersze pojmowanie, szersze rozumienie; i zaczyna coraz bardziej stawać się jasna obecność Boga. On właśnie tak działa; staje się jasne. Dlatego gdy mówię to, co mówię, nie powstaje w mojej głowie. Obecność Ducha Bożego, która jest we mnie, bo inaczej tego nie mogę tutaj powiedzieć, powiedzieć ani wyrazić, ująć, Duch Święty we mnie to czyni, przez istnienie, On wyraża te słowa, a one we mnie emanują tą radością, prawdą i doskonałością, która przenika, w której ja też mam udział. Bo to nie ze mnie one wypływają, tylko z Ducha Bożego, gdzie mam też w tym udział i jestem tą obecnością porwany. Jak zresztą Państwo zauważacie, że niekiedy jestem porwany tak bardzo, że nie mieszczę się w sobie. Jestem porwany, bo to moc Ducha Bożego działa z potężną siłą. Ona właśnie tutaj jest obecna, przenika tę całą naturę, całego ducha i naturę cielesną. Ciekawą sytuacją jest to, że szatan w tym nie ma udziału, nie jest zdolny do udziału cielesnego w miłości Bożej. Ciało tak. I on nie chce na to pozwolić. I dlatego w dzisiejszym kościele śmierci, grzeszników, jest sytuacja taka, że trzeba ekskomunikować ludzi wierzących, aby nie stali się wzorem do postępowania. Ekskomunikować, wyrzucić ich z hukiem, a nie powiedzieć: on odnalazł prawdę; bo by wszyscy za nim poszli i by kasa była pusta, bo to chodzi tylko o to. Chodzi tylko o niego i o handel duszami i ciałami. Dlatego tutaj będąc w tej naturze prawdy Bożej, posłuszeństwie Chrystusowi, zauważcie, że nie jest to ciasny kaganiec, ostra, wbijająca się kolczatka i krótka smycz, ale jest to ogniwo prawdziwe, łączące nas z Boską tajemnicą. Ogniwo prawdziwej Bożej miłości, która przenika nas i dociera do samej głębi natury Bożej. I dlatego wszyscy, w których jest Chrystus Pan, którzy miłują Chrystusa, czujemy ich miłość ogromną. Miłość, która emanuje z ich głębin, a jednocześnie też w tej miłości mają udział także ich natury psychiczne i cielesne, które doznają szczęścia, ale mają tylko udział w szczęściu Boskim. Bo Małżeństwo Niepokalane jest to udział w szczęściu Boskim. Czyli to szczęście Boskie jest udziałem dla ciała, ale odgórnym, a nie oddolnym, odgórnym szczęściem od Boga dawanym, w którym ma udział natura duchowa i cielesna, ale najpierw duchowa, później cielesna. Bo jesteśmy synami Bożymi, którzy zstępują do głębin i dają ten udział wewnętrznej naturze, która jest przyczyną naszego zwiedzenia. Musimy dać jej chwałę, bo nie jest zwiedziona dlatego, że chce, tylko dlatego, że została poddana tym, którzy poddali się zwiedzeni i którzy ulegli zwiedzeniu. Lb 14:8-9: „Jeśli nam Pan sprzyja, to nas wprowadzi do tego kraju i da nam ten kraj, który prawdziwie opływa w mleko i miód. Tylko nie buntujcie się przeciwko Panu. Nie bójcie się też ludu tego kraju, gdyż ich pochłoniemy. Obrona od niego odstąpi, a z nami jest przecież Pan. Zatem nie bójcie się ich!»”
Ps 84:5: „Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wychwalają.”
Gdy mówię o posłuszeństwie, że ludzie powinni być posłuszni Bogu, to ludzie czują, jak kaganiec robi się ciasny, jak kolczatka upija i smycz staje się bardzo krótka. Czyli dla nich posłuszeństwo jest to kaganiec, ciasna kolczatka i krótka smycz, ale dla ludzi żyjących w Bogu posłuszeństwo jest to udział w światłości, posłuszeństwo to udział w życiu, udział w Duchu Bożym, udział w prawdzie i udział w miłości; udział w chwale. Dzieci małe przez posłuszeństwo swoim rodzicom mogą liczyć na ich obronę, na ich opiekę i tak się też dzieje. Więc tutaj odruch, naturalny odruch człowieka, który ludzie odczuwają, gdy mówi się o posłuszeństwie, to nagle czują się, jakby ktoś ich do koziego rogu zagnał, czują zagrożenie, czują się nagle osaczeni, ograniczeni i czują się niekomfortowo, bo posłuszeństwo zabrania im swobody. Nie im zabrania, tylko złu, i wszelkiej wrogości Bogu (Ga 5:19-21). To tam widzą, że to jest ograniczone. Ale gdy jesteśmy oddani Chrystusowi Panu, Bogu Ojcu i Duchowi Świętemu, to posłuszeństwo jednoczy nas z Chrystusem, jednoczy nas z Bogiem. Bo musimy spojrzeć na posłuszeństwo: posłuszeństwo jest to włączanie się, jest to relacja, włączanie się w światłość Bożą i nie jest to umiejętność czerpania z posłuszeństwa, nie. Posłuszeństwo bardziej podobne jest do Małżeństwa Niepokonanego, kiedy posłuszeństwo jest jak mały plemniczek, który dociera do jajeczka i tam roztacza swoje życie; i wyrasta życie i on nie robi tego, co umie, tylko daje to, co ma. A jajeczko daje to, co w sobie ma, małą zygotę i później dzieli się i dzieli, dzieli, dzieli, aż później z tego podziału jest mały człowiek. Daje tobie, co ma w sobie. I to jest ta tajemnica, że człowiek, zanurzając się w Chwale Bożej, otrzymuje od Boga tajemnicę światłości i rozwija się wedle mocy tej, która do niego dociera i go przemienia. Czyli posłuszeństwo jest to światłość, która dociera do naszej wewnętrznej natury i ona rozwija nas według tajemnicy swojej potęgi. Jajeczko nie mówi w taki sposób: dostał się do mnie plemniczek, cóż ja mogę z nim zrobić? Macie jakąś bibliotekę, jakąś instrukcję? Nie zastanawia się nad tym, po prostu podlega tej mocy. Jak się już tam dostał, to cała natura podlega jego mocy, cała zygota, całe jajeczko podlega jego mocy i rozwija się według jego natury, ale także tak, jak jej ukryta moc. Zauważacie tę sytuację bardzo ciekawą, gdzie Chrystus duszę naszą ocala i gdy my, jako Synowie Boży, zstępujemy do głębin, otwieramy w pięknej córce ziemskiej tajemnicę, ale musimy się dostać do niej, do głębin, pokonując wszelkie siły tego świata, które uważają, że należy ona do niego, do tego świata. A Syn Boży musi być silny, mocny, potężny i gdy tam staje, do wnętrza dociera i tam daje jej pełne swoje życie. Ona objawia w sobie to życie, ale bez niego tego życia mieć nie będzie. To on, Syn Boży, obudzi w niej to życie a ona objawia w sobie tajemnicę, którą tylko on mógł otworzyć. Tylko on mógł przez to, że dotarł do niej, otwiera to życie i powstaje nowy człowiek. Czyli nie ma już plemnika, nasionka i nie ma już jajeczka. Powstaje wspólna natura istnienia, wspólna natura życia. Powstaje nowy człowiek, który ma zarówno moc Synów Bożych i potęgę jej, pięknej córki ziemskiej. Powstaje człowiek nowy, całkowicie nowy człowiek o potężnej wewnętrznej sile i potężnej wewnętrznej prawdzie, która w tym momencie dopiero staje się w pełni ujawniona, a nie, że już przedtem była znana, bo nie była znana. Jest to tajemnica, prawdziwa Boska tajemnica, ona jest doskonała. To porównanie zostało dane, aby zrozumieć, że ona nie może wiedzieć, zanim on nie da jej przebudzenia i nie da jej wzrostu i nie stanie się ona zygotą, która będzie się przez mitozę dzieliła i powstawała do złożoności rozumienia swojego stworzenia, swojego istnienia, aż pozna kim jest i zrozumie swoje życie a on jest mocą, która daje jej życie, ponieważ to Życie ma od Ojca a budzi w niej życie Ojca, które było w niej utajone od zarania dziejów, od upadku upadłych aniołów, którzy mieli dbać o jej Życie, które było już w owym czasie w pełni jawne, czyli superpozycja. Zauważcie, dla Jezusa Chrystusa najważniejsze jest posłuszeństwo. Posłuszeństwo to nie jest złamanie, posłuszeństwo to udział w pełnej tajemnicy światłości, która przenika Jezusa Chrystusa. On niczego innego nie czyni, tylko trwa w Ojcu przez posłuszeństwo. Posłuszeństwo przenika Go całkowicie, a On ma radość z udziału, ponieważ nie myśli sobie, co Ojciec w Nim chce, tylko Ojciec w Nim działa, a On nie stawia oporu, tylko mówi to, co słyszy u Ojca i czyni to, co widzi u Ojca. I idzie do świętego Piotra i mówi: Piotrze – z powodu posłuszeństwa, bo jest posłuszny Ojcu, radość Jego jest ogromna, posłuszny jest Ojcu do samego końca tak bardzo, że posłuszeństwo jest dla Niego sensem, radością, światłem, prawdą, wszystkim. Dla posłuszeństwa żyje, bo posłuszeństwo nie jest to stan oporu, ale posłuszeństwo jest to stan udziału. – I mówi do świętego Piotra: Piotrze, muszę Ci umyć nogi. Powiedzmy, że powiem inaczej: Piotrze, chcę wypełnić wolę Bożą, bo posłuszeństwo dla Mnie jest najważniejsze, chcę Ci umyć nogi. – Nie, nie będziesz mi mył nóg! A Chrystus mówi: ale Ja robię to z posłuszeństwa Ojcu, z posłuszeństwa dla Ojca. I dalej, Piotr mówi: nie pozwolę Ci, żebyś mi umył nogi. A Jezus Chrystus mówi do świętego Piotra: powiem Ci o zysku, jaki będziesz miał – a to dobrze, to myj. Czyli musiał Piotrowi powiedzieć o zysku, który będzie miał, a nie o tym, że posłuszeństwo jest najważniejsze swojemu nauczycielowi i Panu – Bogu. Ale Jezus Chrystus wiedział, że Piotr jest uparty, że go nie przekona, jeśli powie mu o posłuszeństwie, więc powiedział o zysku. – Będziesz miał udział w niebie, będziesz miał to. – O, to dobrze, to nie tylko nogi, ale i głowę i wszystko mi umyj. Więc, święty Piotr zgodził się na to, ale Jezus Chrystus bardzo kochał świętego Piotra, i wiedział o tym, że jest uparty, ale to nie znaczy, że ta upartość ma go pogrążyć, woli, aby On tę upartość znosił. On znosił tę upartość; cierpiał z powodu tej upartości; znosił i niósł jego brzemiona, aby nie utracić Piotra. I znosił jego upartość, aż do pełnego odkupienia. Ale gdy Piotr zaparł się trzy razy Jezusa Chrystusa przed ogniskiem, zanim kogut zapiał, uświadomił sobie, że stanął oporem względem Chrystusa. I wtedy poczuł ogromną potęgę posłuszeństwa, że posłuszeństwo Chrystusowi daje mu wolność, a nie ograniczenie. Chrystus Pan znosił przez trzy i pół roku opór świętego Piotra i innych uczniów. Ojciec dał mi was i żadnego nie utraciłem. Walczyłem o was, jak się to należy Lwu, z plemienia Judy, walczyłem o was i żadnego nie utraciłem. Oprócz tego, który był przeznaczony na upadek, który miał Mnie zdradzić, czyli mówił o Judaszu Iskariocie. Więc tutaj jest sytuacja taka, że Jezus Chrystus znosił opory, toczył tę bitwę nieustannie, bez względu na to jaki ból Mu zadają, jakie cierpienie i nie żalił się, „to jest Moja praca, to jest Moje dzieło, to jest Moje posłuszeństwo, po to przyszedłem, aby znosić was i aby wydobyć was ku życiu, bo wy teraz tego nie rozumiecie, uważacie że wam robię krzywdę, ale ja wydobywam was do życia, ku życiu.” I w tej chwili właśnie ta tajemnica tego ogromnego porwania, ogromnego światła jest udziałem każdego w zależności od tego, jak bardzo jest posłuszny, czyli jak bardzo ma udział w radości Pańskiej, w radości Bożej i w miłości, która go przenika. Bo gdy jest posłuszny w miłości, miłość go przenika i go przemienia, miłość w nim emanuje, miłość przemienia jego całą naturę wewnętrzną i on się staje właśnie w miłości zanurzony i miłością się staje. Tu jest ta tajemnica, tu jest ta radość. Jesteśmy w tej przestrzeni i dlatego przedstawię tu List świętego Pawła Ga 6.2 Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe. Bo kto uważa, że jest czymś, gdy jest niczym, ten zwodzi samego siebie. Więc nie starajmy się w ludzki sposób udowadniać naszego rozumienia dzieła Pańskiego, bo zawsze zbłądzimy. Poddajmy się Jemu i pozwólmy, aby nas ukształtował. Siły demoniczne, one wiedzą dokładnie o tym, że człowiek lubi wiedzieć i rozumieć wszystko, dokąd zmierza, ale człowiek wierzący nie potrzebuje znać swojej drogi, wystarczy mu, że Bóg ją zna. Bo on jest posłuszny Bogu z całej siły i to posłuszeństwo jest jego główną mocą. I dlatego posłuszeństwo jest ukazane u św. Pawła jako łańcuch. Ef 6:9-11: „A wy, panowie, tak samo wobec nich postępujcie: zaniechajcie groźby, świadomi tego, że w niebie jest Pan zarówno ich, jak wasz, a u Niego nie ma względu na osoby. W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła.”
Ps 84:6: „Szczęśliwi, których moc jest w Tobie, którzy zachowują ufność w swym sercu.”
Było powiedziane, że w okolicach od 10 marca będziemy wychodzić z przestrzeni shadow zone, czyli ze strefy cienia. I w tej chwili wychodzimy ze strefy cienia i rzeczywiście bardzo silnie odczuwalne jest światło, potężne światło, które już oddziałuje ogromnie mocno spoza strefy cienia, a występują sytuacje takie, że usilnie inni, ci, którzy nie do końca żyją w prawdzie Bożej i właściwie nie chcą, to w jednej chwili chcą szczególną opiekę roztaczać nad wszystkimi tymi, którzy żyją w Bogu, aby im „pomóc”, aby ich z oczu nie stracić, aby mieć nad nimi pełną „opiekę”, tak dużą, aby czuli się, że tak mogę powiedzieć, zamknięci w celi. To tak wygląda, ponieważ szczególna jest to opieka, a właściwie nie opieka, tylko szczególne zabieganie o swoją energię, która może wzlecieć do świata światłości. Czyli siły ciemności, które zniewalają tamtych ludzi, one chcą zawłaszczyć człowieka. I tutaj jest sytuacja tego rodzaju, że rozmawialiśmy przecież o tym, że ten czas wyjścia ze strefy shadow zone, czyli strefy cienia, jest to ten czas, który odzwierciedla, że nie będą mogły w tym świecie przetrwać umarli. I oni w tym momencie stosują wszystkie zabiegi, aby zawłaszczyć człowieka i żeby człowiek swoją świadomością mógł pozostać w stanie ciemności. A gdy pozostanie w stanie ciemności swoją świadomością, to Duch Boży go ratuje; ratuje go w różny sposób. Może powodować różnego rodzaju choroby, cierpienia i wydobywania człowieka z różnych trudów, które są bardzo głęboko, podprogowo roztaczane, które są niezauważalne (Rz 6:1). Dlaczego one nie są usuwane, te problemy bardzo głębokie? Jest to bardzo wyraźnie powiedziane: Synowie Boży, tylko i wyłącznie Synowie Boży, którzy powstali z mocy Boga w Chrystusie Jezusie, są posłani do głębin, jako ci, którzy mają władzę panowania nad nimi i władzę wydobycia pięknej córki ziemskiej i roztoczenia nad nią prawdy. I to są ci, którzy tak naprawdę weszli do Komnaty Małżeńskiej i stali się świadomymi żonami Chrystusa. (2 Kor 11:2) To są te osoby, które emanują szczególną miłością do Chrystusa. Kiedy emanują miłością do Chrystusa, to tę miłość odczuwamy od tych ludzi bardzo głęboko i także odczuwamy w sobie też tę miłość. Dlatego, ponieważ mamy wszyscy Chrystusa; mamy wszyscy Chrystusa. Wszyscy jesteśmy odkupieni przez Chrystusa, wszyscy mamy Chrystusa, tylko nie wszyscy chcą Go szukać i chcą Go odnaleźć i chcą z Niego się radować. Ef 5:1-2,8-9: „Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu. … Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości! Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda.”
Ps 84:13: „Panie Zastępów, szczęśliwy człowiek, który ufa Tobie!”
Rozum nasz nie zna drogi do Boga, umysł nasz nie zna drogi do Boga, i tylko Bóg zna drogę Zbawienia (Mk 10:26-27). Możemy ją iść tylko wtedy, kiedy Bogu ufamy, kiedy jesteśmy Jemu posłuszni. I proszę zauważyć: List świętego Pawła mówi w taki sposób, 1Tes 3.11 Drogę naszą do was niech utoruje sam Bóg, Ojciec nasz i Pan nasz Jezus. 12 A Pan niech pomnoży liczbę waszą i niech spotęguje waszą wzajemną miłość dla wszystkich, jaką i my mamy dla was; 13 aby serca wasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa wraz ze wszystkimi Jego świętymi. Więc proszę zauważyć, tutaj ukazuje, że to Bóg Ojciec tylko zna drogę i tylko Bóg Ojciec może otworzyć drogę, jak jest powiedziane, że nie ma drogi do Boga bez Chrystusa, nikt nie może znaleźć drogi do Boga Ojca, jeśli Chrystus tej drogi nie wskaże, czyli inaczej trzeba powiedzieć, że Chrystus jest drogą, prawdą, bramą i życiem. Co to oznacza? Oznacza to jedną ciekawą sytuację. Na przykład jesteśmy tutaj w tym pomieszczeniu i jesteśmy tutaj, patrzymy, widzimy salę i nie zdajemy sobie sprawy, że przestrzeń, która tutaj jest, jest przestrzenią wypełnioną wieloma innymi przestrzeniami i że można otworzyć w tej przestrzeni bramę i można przejść do innego świata, rozedrzeć powietrze jakoby, wejść tam i zniknąć z tego świata. Więc jest to sytuacja taka, że Chrystus Pan znajduje do nas drogę nie przez nasz rozum, nie przez naszą umiejętność, tylko bezpośrednio dociera do naszych serc, omijając nasze rozumy, omijając nasze umysły, docierając bezpośrednio do serca człowieka i ukazując Siebie poza rozumem. Ale ciekawą sytuacją jest to, że pokazując nam Siebie poza rozumem, poza umysłem, występuje następna sytuacja – jesteśmy zdolni Go w dalszym ciągu rozumieć, pojmować i mieć udział w Nim bez rozumu i bez umysłu. Mamy udział w Nim i ludzie są zadziwieni, że rozumieją Boga, że czują Jego istnienie, czują Jego głos, nie używając rozumu, nie używając umysłu, gdzie ludzie uważają, że bez rozumu i umysłu nie są w stanie żyć. Okazuje się, że rozumieją Boga bez umysłu, bez rozumu i uczestniczą w Nim stokroć bardziej. Co to oznacza? Odpowiedź jest naprawdę prosta. Dzisiejszy świat zachwycił się, nie wiadomo dlaczego, ale tak jest, zachwycił się tym, aby człowiek stał się szybkim kalkulatorem, żeby myślał algorytmami i żeby po prostu liczył wielkie liczby w pamięci. Ale przecież jego natura wewnętrzna przekracza setki miliony, miliardy razy bardziej ten kalkulator, bo kalkulator są to tylko po prostu obliczenia, jakieś tam obliczenia, a świadomość nie opiera się na obliczeniach. Świadomość jest to emanacja Boskiej natury, czyli samego Ducha Bożego i dlatego jest powiedziane: kto będzie bluźnił przeciwko Ojcu, będzie mu wybaczone, kto będzie bluźnił przeciwko Synowi, będzie mu wybaczone, ale kto będzie bluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu wybaczone ani w tym świecie, ani w przyszłym świecie. Człowiek w dzisiejszym świecie degeneruje się do poziomu kalkulatora, mając zdolność pojmowania prawdziwej natury w sposób pozafizyczny, gdzie ciało doświadcza tej tajemnicy i ma udział w niej, dlatego że człowiek, dusza żyje w tym ciele. I zasada jest taka: człowiek, żyjąc w tym ciele albo jemu podlega, albo ono jemu podlega, nie ma innej możliwości, nie może uciec od tego ciała, albo podlega ciału, albo ciało podlega jemu. Ciało znalazło trzeci aspekt, którego nie ma tak naprawdę – jest to iluzja i złudzenie, czyli człowiek został schwytany w mądrość, taką typowo jogiczną i typowo hinduistyczną mądrość, która nie uznaje Chrystusa, uznaje tylko rozumienie i poziomy energii istniejących, ale Boga który tym kieruje, nie. I dlatego hinduizm nie uznaje świętej inkarnacji, mimo że zajmuje się inkarnacjami, bo dla nich wiara w inkarnacje jest głównym sensem istnienia. A dlaczego? Ponieważ wszystko co istnieje, aby się z tego wyrwać, trzeba przez mądrość to zrobić i wydostać. Czyli istnieje takie w inkarnacjach hinduistycznych rozumienie, że mądrość człowieka wyzwala, a niech Jezus Chrystus mówi: nie mądrość, ale prawda. Przeszkody nie są po to, żeby je zwalczać, ale po to, aby nas uczyły nowej tajemnicy Boskiej czyli wołania o łaskę, czyli jak to czyni dziecko. Ga 3:2-4: „Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście na próżno? A byłoby to rzeczywiście na próżno.”
Ps 89:6: „Niebiosa wysławiają cuda Twoje, Panie, i wierność Twoją w radzie świętych.”
Chrystus każdego uczynił zdolnym do wzrostu. Każdy człowiek ma wzrost. I tu jest bardzo ciekawa sytuacja, ja nie chciałem o tym mówić, nawet nie myślałem o tym, co mam mówić, a mówię o tym, dlatego że przyszedł czas wiosny, duchowej wiosny i już przyszedł czas przycinania, już wiosna nadeszła i można tak powiedzieć o tym, o czym mówię w tej chwili, można to powiedzieć z Pieśni nad Pieśniami, 2.10 Miły mój odzywa się i mówi do mnie: „Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma i pójdź! 11 Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. 12 Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic, i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie. 13 Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną. Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Gołąbko ma, [ukryta] w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści, ukaż mi swą twarz, daj mi słyszeć swój głos! Bo słodki jest twój głos i twarz pełna wdzięku”. Czyli tutaj jest tajemnica wewnętrznego życia, którą On wzywa do istnienia, wzywa do życia, żeby ona była tą siłą, nie martw się, że przestanie istnieć twój zewnętrzny niepokój, twoje zziębnięcie i twój brak słońca, bo oto staniesz się nowym życiem – Nowym Życiem, które sam Bóg będzie oświetlać słońcem dla ciebie i On jest mężem twoim, miła ma, przyjaciółko ma, oblubienico ma. Powstań, przyjaciółko, ma, przyjaciółko ma, piękna ma i pójdź. Miły mój, mój, a ja miłego mego, mówi w innym wersecie właśnie Szulamitka, czyli piękna córka ziemska, czyli ta natura ciała chwalebnego, człowiek światłości. Jezus Chrystus mówi o człowieku światłości, że jest w ciemnościach, dopóki nie ma Syna Bożego. Kiedy jest Syn Boży, ciało światłości staje się światłością, ponieważ zostało postawione na ziemi po to, aby oświetlać świat cały. Dosłownie tak jest. Powiedz nam, gdzie Ty jesteś, ponieważ tego miejsca musimy szukać, pytają się uczniowie – mówią do Jezusa Chrystusa uczniowie. Chrystus mówi: istnieje światłość w człowieku światłości, on oświetla świat cały. Gdy nie istnieje, jest ciemność. Czyli w tym momencie przychodzi ten czas. Istnieje światłość w człowieku światłości, Ja jestem światłem, Ja jestem światłością, Ja jestem prawdą, we Mnie jest Ojciec, kto patrzy na Mnie, widzi Ojca. I Ja, który jestem światłością, wstępuję do głębin, do człowieka światłości. I wtedy on oświetla świat cały. A człowiek żyje po to, aby człowiek odzyskał światłość, powrócił do chwały Bożej, czyli jak to było powiedziane, do prawdziwej superpozycji, czyli przywrócił jedność ziemi i nieba. Przywrócił jedność ziemi i nieba dla ziemi. Ziemia i niebo zawsze były razem i zostały stworzone jako jedna natura, jako jedna całość, jedna pełnia, jedna doskonałość i dlatego Synowie Boży, oni przywracają tę moc, ponieważ Bóg dał Synów Bożych na początku, aby opiekowali się piękną córką ziemską. Oni byli jej zewnętrzną naturą, zewnętrzną naturą światłości, aby utrzymywać ją w głębi w światłości, bo ona jest tą naturą wewnętrzną. Dusza nasza jest właśnie tą naturą wewnętrzną, a nasza postawa jest zewnętrzną, czyli Synowie Boży. Synowie Boży są zewnętrzną postawą, czyli są światłością, gdzie sprawują dla niej doskonały stan istnienia, bo dusza nie ma przeszłości, ani przyszłości, dusza jest teraz. Ona z czym się jednoczy, tym jest. Nie mówi, byłam tym, a jestem teraz tym, ona mówi, zawsze byłam tym, bo jestem tym, czym jestem. Nie pamiętam wczoraj i nie mam sensu jutro. Jestem tym, czym jestem. I dlatego, gdy Synowie Boży istnieją, ona wie, kim jest. A to, bardzo ciekawa sytuacja, muszę powiedzieć, bardzo istotne. Kiedy ona wie, kim jest, to Synowie Boży wiedzą, kim są. Bo ona wie, kim jest, bo oni wiedzą, kim są. Ale to oni wiedzą, kim są, bo nie ma sytuacji odwrotnej. Sytuacja jest taka, że Bóg przysyła Synów Boży, aby ją przebudzić. I dopiero, kiedy ona jest przebudzona, ona objawia im tajemnicę, którą w sobie miała i staje się to tajemnicą także ich, jako całego człowieka. I oświetlają świat cały. Iz 54:12-15: „Uczynię blanki twych murów z rubinów, bramy twoje z górskiego kryształu, a z drogich kamieni – cały obwód twych murów. Wszyscy twoi synowie będą uczniami Pana, wielka będzie szczęśliwość twych dzieci. Będziesz mocno osadzona na sprawiedliwości. Daleka bądź od trwogi, bo nie masz się czego obawiać, i od przestrachu, bo nie ma on przystępu do ciebie. Oto jeśli nastąpi napaść, nie będzie to ode Mnie. Kto na ciebie napada, potknie się z twej przyczyny.”
Ps 89:15: „Podstawą Twego tronu sprawiedliwość i prawo; przed Tobą kroczą łaska i wierność.”
Św. Paweł przedstawia, że powierzył nas Chrystusowi, a my musimy Go przyjąć i wypełnić prawdziwą tajemnicę miłości, którą objawia nam św. Paweł. Chrystus Pan dokonał tej tajemnicy, a św. Paweł objawia, a my musimy po prostu zanurzyć się w Małżeństwie Niepokalanym, ponieważ nie jest to tajemnica małżeństwa cielesnego, ale Małżeństwa Niepokalanego, którego cielesna natura nie dotyczy i nie może ograniczać, i nie ograniczy, tylko jest w stanie ją dopełnić i wyrazić przemieniając ciało (Flp 3:21). Czyli Boska natura wyraża się przez małżeństwo nie przez ziemskie, pokalane małżeństwo, tylko wyraża się Małżeństwo Niepokalane przez tajemnicę pełnego wzniesienia natury cielesnej ku doskonałości Bożej, ponieważ to natura miłości, małżeństwa duszy. Dusza jest osobną naturą niż ciało, ale przebywa w ciele. I w ten sposób: czyż nie wiecie, że wierzący mąż wznosi niewierzącą żonę? Czyż nie wiecie, że wierząca żona wznosi niewierzącego męża? Czyli inaczej można by było powiedzieć: czyż nie wiecie, że dusza, która umiłowała Chrystusa, wznosi ciało, w którym mieszka, w którym przebywa, ale którym nie jest, ale je wznosi, ponieważ w nim to jest dla innego dzieła, głębszego niż jest w stanie człowiek pojąć to dzieło, a tym dziełem jest ta tajemnica, aby natura cielesna, wszelki stan istniejący, materialny, który został stworzony przez Boga na początku świata, wszelkiego istnienia, który ma w sobie potencjał Boży i ten potencjał Boży nie jest tak znany jak w duszy, ale żyje. Co to oznacza, że nie jest znany jak w duszy? Dusza poznaje Boga teraz. Ona ma i zna tylko teraz. Dusza ma tylko teraz. Czyli jej stan istnienia jest teraz. Jej stan istnienia, istnieje w pełni w obecności Chrystusa. Czyli jej stan istnieje teraz. Czyli gdy jesteśmy w komnacie małżeńskiej, to musi istnieć teraz. Nie może istnieć sytuacja taka, że jesteśmy z Chrystusem Panem zjednoczeni, dusza nasza jest zjednoczona, a myślimy o serialu, myślimy o jakiejś innej sytuacji, czy myślimy o kimś innym i o czymś innym. Jesteśmy całkowicie pochłonięci miłością do Chrystusa i radością Jego obecności w duszy i zabierania duszy do świata miłości i prawdy. Całkowicie, i wtedy jest udział ciała. Co to oznacza? Jaki ma problem ciało? Dusza istnieje w teraźniejszości. Dusza jest teraz, w Chrystusie Panu jest teraz. To, że wydaje się jej, że nie jest teraz, to nie jest jej stan. Musimy pamiętać o tej sytuacji, że nie jest ta część duszą, tylko jest ciałem, które trwa w przeszłości, przyszłości i teraźniejszości, które podlega przeszłości. Czyli teraźniejszość ciała podlega przeszłości albo przyszłości. Jakiej? Teraźniejszość ciała podlega tym, co uczynili przodkowie, albo pragnieniom, które mieli przodkowie, w które byli uwikłani, więc to są te pragnienia. Czyli ciało podlega teraz przeszłości lub teraz przyszłości, ale wynikającej z pragnień przeszłości. Czyli ciało trwa w tzw. przeszłości teraźniejszej. I to jest problem. Dusza natomiast nie trwa nawet w przeszłości teraźniejszej, tylko dusza trwa w teraźniejszości. I tu jest sytuacja ta, i to jest jej całkowite rozwiązanie. Kiedy dusza jest w stanie zaistnieć w miłości tak głęboko, że tylko ona jest, tylko ona istnieje, to tylko Ona całkowicie przenika duszę, przenika każdą część komórki, całą naturę przenika, dusza doświadcza tego; co się dzieje? – dusza wychodzi spod wpływu ciała i jest teraz, BO KOCHA TERAZ, pełne miłowanie TERAZ, jest teraźniejszością duszy. Ale co to znaczy miłowanie teraz? Teraz oznacza, że ona przeżywa, doświadcza całkowicie Chrystusa i siebie w jedności. Tak, ścisłą jedność, a jedność to jest Małżeństwo Niepokalane. Nie są dwojgiem, ale jednym ciałem, jednym duchem. I właśnie Chrystus i dusza jest jednym duchem i to ukazuje, wyraża że jest jednym duchem, ponieważ nie jest to realizacja pewnych myśli ciała, tylko ona jest całkowicie oddana Chrystusowi tak bardzo, że przejawia Jego miłość teraz, tu, w tym miejscu i niczego innego i nic innego. I co się w tym momencie dzieje? – ciało jest w dalszym ciągu połączone z tą duszą, w dalszym ciągu i ciało w tym momencie nie może wpływać na doświadczenia tej duszy wynikające z przeszłości, albo z jakiejś wizji własnej przyszłości tego ciała, tylko istnieje w teraźniejszości. I ta teraźniejszość miłości do Chrystusa, zanurzenie się tak głębokie w miłości, ponieważ miłuje; i pozwala się miłować. Miłuje i pozwala się miłować, czyli gdy pozwala się miłować i miłuje, jest to stan pełnej jedności w Chrystusie, bo miłuje i pozwala się miłować. Pozwala się miłować i miłuje. Jest to całkowity stan posłuszeństwa i całkowity stan udziału. I w ten sposób następuje ukazanie sytuacji takiej, że różnica między dzieckiem Boga i dzieckiem przybranym jest taka, że ciało jest dzieckiem przybranym, ale ma też pełen udział, tak jak dziecko boże. Co to oznacza? Że ciało jest zdolne do udziału w teraźniejszości, jak dusza, tylko musi się poddać teraźniejszemu stanowi duszy, a nie chcieć realizować przez duszę swoich problemów przeszłości i wizji przyszłości. Czyli w tym momencie dziecko, czyli dziecko przybrane, czyli ciało, które nie ma takiego stanu pierwotnego jak dusza – bo dusza ma pierwotny stan czystości i doskonałości – ona pierwotnie pochodzi z całej miłości Boga. I dlatego tutaj proszę zauważyć tę tajemnicę; dusza pozwala się miłować, czyli nie stawia Jemu oporu. Ale żeby nie stawiała oporu, musi mieć pełne zaufanie, pełną ufność, pełne posłuszeństwo małżonkowi. Posłuszeństwo jest ściśle związane z zaufaniem. Posłuszeństwo nie jest wynikiem rozumu, tylko pełnym udziałem w miłości, który jest udziałem, a ciało jest więźniem wolnej woli – pozwalam lub nie pozwalam. W tym momencie ciało ma własne interesy w tym, jak te interesy i ich historie mają wyglądać. Ale kiedy dusza oddaje się całkowicie Chrystusowi i pozwala się kochać, uczestniczy w tajemnicy głębokiej miłości Chrystusa i jest w teraźniejszości, czyli wyzwala się spod wpływu przeszłości, teraźniejszości i przyszłości ciała, mimo że teraźniejszość nie jest teraźniejszością Chrystusa, ale realizacją potrzeb tego ciała, czyli bogactwa i innych zależności, a jednocześnie przeszłości, którą obciążyły tego człowieka jakieś inne problemy. I tutaj właśnie, w tej prawdziwej tajemnicy, tej prawdziwej radości Boskiej, kiedy jesteśmy w teraźniejszości duszy, a proszę zauważyć, jest to możliwe dla człowieka. Dlaczego? Bo człowiek jest zdolny do tego, aby miłowanie stało się bezgraniczne i żeby pozwoliła dusza się Chrystusowi miłować. Ona pozwala się miłować, czyli całkowicie w nim zamieszkać, całkowicie ją przeniknąć, całkowicie poznać ją do samego końca i dać jej wszystko, co ona potrzebuje, kim jest, a ona doświadcza tajemnicy, którą ma i tylko może On ją w niej otworzyć. Gdy dusza tak głęboko kocha Chrystusa, tak głęboko się zanurza, tak głęboko jest z Nim, tutaj tą tajemnicą jest posłuszeństwo, ale tutaj posłuszeństwo ma inną naturę. Proszę zauważyć, jak tutaj wygląda posłuszeństwo. Posłuszeństwo Chrystusowi, pozwolenie Chrystusowi, aby miłował duszę, czyli duszę czyli nas miłował bez granic, powoduje tę sytuację, że gdzieś się zachwieje tajemnica posłuszeństwa. Chwieje się w człowieku tajemnica posłuszeństwa, bo to posłuszeństwo jest logiczne, ale kiedy dochodzi do utraty tak zwanej autonomii, utraty autonomii, czyli stanowię sama o sobie, to w tym momencie to posłuszeństwo zagraża jej autonomii. Stanowię sama o sobie a Chrystus mówi: duszo, nie możesz stanowić sama o sobie, bo jesteś zagubiona i gdy chcesz zatrzymać autonomię, to chcesz zatrzymać autonomię szatana w sobie, to szatan tobą rządzi, więc nie zachowujesz siebie samej, chcesz zatrzymać to, co szatan ma w tobie. Więc w tym momencie, kiedy miłujesz Chrystusa z całej siły, pozwalasz Mu miłować siebie. Gdy On ciebie miłuje duszo, to łamie autonomię duszy, czyli samostanowienie o sobie. Ale ona nie może stanowić sama o sobie, ponieważ to diabeł chce, żeby ona stanowiła sama o sobie, a to że ona stanowi sama o sobie, to nie jest jej stanowienie, tylko to jest diabła stanowienie, tylko on mówi, że jego nie ma, że on jej daje wolną rękę. I jej myśli, które mówią to jest to, to jest to, to jest to i dotąd prowadzi, to zawsze jest kłamliwe, bo one są po to, aby ona zachowywała autonomię. Zachowanie autonomii dla duszy to jest najgorsza rzecz. I tu jest największy problem. Dlatego Bóg, przenikając duszę, ukazuje ten jeden z wersetów św. Tomasza: 83 Rzekł Jezus: „Obrazy ukazują się człowiekowi, a światłość, która jest w nich, ukryta jest w obrazie światłości Ojca. On ujawni się, a jej obraz ukryty jest w Jego światłości” Gdy dusza odnajdzie Boga, to odnajdzie swoją prawdę o sobie, bo nie ma prawdy o sobie; jej prawda jest w Chrystusie, kiedy On objawi w niej Siebie, ona pozna siebie, czyli kiedy Chrystus Pan, kiedy dusza pozwoli się kochać Chrystusowi, to On przywraca jej ją w Bogu. On przywraca jej tożsamość jej pochodzenia, jej natury, jej prawdy. To jest dusza, która pozwala się kochać Chrystusowi. Chrystus jest naturą naszej miłości, miłości duszy, pierwotną miłością. Powróć do pierwotnej miłości. Czyli Chrystus jest pierwotną miłością duszy. Gdy powraca do duszy, łączy Chrystus duszę z Bogiem i ona powraca do pierwotnej miłości, czyli poznaje swoją tożsamość. To wszystko jest związane z teraźniejszością, a ta teraźniejszość nie jest wynikiem czasu, który wynika z rozumienia matematycznego, tylko z obcowania, to jest tajemnica obcowania z Bogiem. Obcowanie z mężem, obcowanie w teraźniejszości nie może być oparte o żadne historie, tylko sama tajemnica jedności i w pełni stawania się jednym w Bogu. Nie może być już historii podobieństw, czy historii jakby było, gdyby było. Jest to obcowanie, podanie się miłości, a miłość powoduje, że jesteśmy w teraźniejszości, bo Chrystus jest teraźniejszością i gdy my jesteśmy w teraźniejszości w tym momencie, to ciało przestaje nam narzucać to, co by chciało; wyłączają się jego potrzeby, ale oni nie, nie może być wyłączone, ponieważ dla niego to jest śmierć, więc włącza się w naturę teraźniejszości, bo tylko taka jest dostępna. Mt 6:20-23: „Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!”
Ps 89:16: „Szczęśliwy lud, co umie się radować: chodzi, o Panie, w świetle Twego oblicza.”
Tutaj właśnie ta tajemnica, tajemnica tej właśnie prawdy i miłości Bożej, ona zaczyna stawać się naszym udziałem, bo zaczynamy odczuwać tę sytuację, że posłuszeństwo zaczyna was włączać w udział radości i miłości. I nie czujecie niczego, co by was osaczało, tylko was osadzało w prawdzie Bożej. A szatan chce co zrobić? To jest wrogie. To jest niedobre. A dlaczego? Bo tam nie mogę iść. No ale ty nie musisz tam iść. Tam my idziemy. Ja i dusza. I kiedy człowiek jest tego pewien, że tak to się dzieje, że jest wolny od grzechów, to szatan go nie zwiedzie grzechami, że jest do tego wzrostu niezdolny, niewłaściwy, że nie umie, nie może tego pojmować. I w tym momencie otwiera się ta sytuacja. Ludzie, którzy mają pewne rzeczy zrobić, wydają się one trudne, ale kiedy zaczynają i doświadczają tej prawdy, momentalnie zauważają, że otwiera się zdolność ich przed nimi, sam Bóg do nich przemawia i ukazuje im to wszystko mocą Ducha Świętego. Ukazuje i momentalnie się stają innymi i nie muszą oni myśleć, ponieważ Bóg już myśli w nich, myśli ich myślami, kocha ich sercem i pragnie jego duszą. I dlatego tutaj będąc w tej głębokiej radości posłuszeństwa, posłuszeństwo wyzwala nas spod władzy szatana, ale szatan wszystko robi, aby nie był człowiek posłusznym. A dlaczego? Bo to jemu nie odpowiada, nie pasuje. A dlaczego? Bo on nawet, gdyby po prostu wszystkie siły skupił, to i tak tam nie wejdzie, bo to nie jest dla niego przeznaczone. On jest przeznaczony pod władzę Synów Bożych i to, żeby był zmiażdżony przez ich piętę. Głowa jego będzie zmiażdżona przez ich piętę. Rdz 3:15: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę».” Skazany jest na to panowanie. Człowiek natomiast nie został skazany na panowanie Boga, tylko został oddany Bogu przez Chrystusa Pana jako wzrost jego duchowy ku doskonałości Bożej, aby mógł mieć udział w doskonałości Pańskiej i żeby mógł w pełni z radości mieć udział w prawdziwej Chrystusowej naturze. I gdy jesteśmy żoną Chrystusa, to jesteśmy świadomi tej tajemnicy. To co się dzieje dalej. Ta tajemnica przejawia się przez naturę cielesną, w sposób gotowania, prania, miłowania, kochania i wszystkich innych tajemnic, to już Chrystus czyni. I przejawia się pierwsze przykazanie: Miłuj Pana Boga z całego swojego serca, z całej swojej duszy, z całej swojej mocy, z całego swojego umysłu i z całej swojej siły. I bliźniego swego jak siebie samego. Czyli jednym słowem Chrystus będzie w Tobie kochał, myślał, pragnął i dbał. Czyli, kto nie znienawidzi ojca i matki swojej, braci i sióstr, a tym bardziej samego siebie nie będzie miał w nienawiści, nie może nazywać się Moim uczniem. Ponieważ kto porzuci ojca, matkę i wszystkich tych, to Chrystus przyjdzie do niego, będzie w nim mieszkał i będzie jego sercem kochał tych wszystkich w sposób najdoskonalszy, a diabeł od nich ucieknie. 1 P 3:18-22: „Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę. Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. On jest po prawicy Bożej, gdyż poszedł do nieba, gdzie poddani Mu zostali Aniołowie i Władze, i Moce.”
Link do nagrania wykładu – 08.03.2025
Link do wideo na YouTube – 08.03.2025
Link do nagrania w Spotify – 08.03.2025