Dziecięctwo Boże jest to natura, którą Jezus Chrystus ukazuje nam jako nieodzowną do zjednoczenia się z Bogiem.
Jest to całkowity stan ufności i oddania.
Jest ono bardzo prostą naturą, tak prostą, że ludzki rozum nie jest w stanie sobie z nią poradzić, w żaden sposób nie jest w stanie pojąć tego.
Dziecięctwo Boże jest to sama czysta dusza, która została uwięziona w ludzkim pojmowaniu swojego istnienia. Rodzica traktuje jako swojego ojca, czyli ducha rodzica traktuje jako jedyną wykładnię prawdy. I ta natura duszy czystej w człowieku, która przyjęła wartości niezgodne z chwałą Bożą, ona ma ogromną moc.
I gdy znacie Chrystusa, wiecie o Nim, wiecie że was odkupił, ale nie macie wiary, tylko czynicie to rozumem, to dziecięctwo Boże was zwalcza.
Ale kiedy następuje sytuacja świadomego wyboru Chrystusa, to wtedy On wydobywa naszą naturę dziecięctwa spod władzy ducha matki, ducha ojca, ducha świata, i przenosi do nowego świata w nadziei, aby przyodziać w swoją naturę.
Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. (Mt 18,3)
Ap 14,1 Potem ujrzałem: A oto Baranek stojący na górze Syjon, a z Nim sto czterdzieści cztery tysiące, mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach. 3 I śpiewają jakby pieśń nową przed tronem i przed czterema Zwierzętami, i przed Starcami: a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy – wykupionych z ziemi.
Nikt nie jest w stanie nauczyć się tej pieśni, jak tylko tych sto czterdzieści cztery tysiące wykupionych, którzy stanęli na szklistym morzu.
I jest bardzo ciekawe podobieństwo do tej sytuacji:
dziecko małe, ono w naturalny sposób kocha rodziców, i ta miłość dziecka do rodziców jest tym śpiewem, którego nikt oprócz tych stu czterdziestu czterech tysięcy nie mógł się nauczyć.
Co to znaczy?
Dorosły człowiek nie może nauczyć się być dzieckiem, on po prostu może się nim stać, może powrócić do natury dziecięctwa.
Dorosły człowiek nie może nauczyć się być dzieckiem – to jest niemożliwe, aby się nauczyć, ponieważ ucząc się – jest innym człowiekiem, nie dzieckiem. I ten inny człowiek uczy się dziecka. Czyli egoistyczna natura, ta która nie powstała z chwały Bożej, uczy się żeby być dzieckiem naśladując wszystkie umiejętności dziecka zewnętrzne. Ale wewnętrznych nie jest w stanie naśladować, bo gdy stanie się wewnętrzną naturą dziecka, to już nie jest tamtą naturą, przestaje być. I wtedy śpiewa pieśń Bogu. Ale ta pieśń nigdy nie będzie mogła być poznana dla tej części ciemnej, czyli egoistycznej, która jest w tym człowieku.
Zbudź się, duszo moja, zbudź, harfo i cytro! Chcę obudzić jutrzenkę. (Ps 57,9)
Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. (Ef 5,14)
Św. Augustyn przedstawił tą sytuację w taki sposób, że:
harfa wydaje dźwięki ze swej górnej części, cytra zaś wydaje dźwięki ze swej niższej części.
Harfy i cytry są odniesione do naszej natury duchowej niebiańskiej i duchowej tej, która ma się przemienić w nową naturę, czyli człowieka światłości.
Człowiek światłości jest jednocześnie harfą i cytrą.
Gdy jest rozdzielony, to człowiek światłości jest harfą, a cytra w dalszym ciągu jęczy, bo nie należy do tej „orkiestry symfonicznej”. Cytrą jest nasza natura wewnętrzna ta ziemska – to jest jęczące stworzenie – jest nazywane cytrą.
A na szklistym morzu cytry i harfy śpiewają razem pieśń radosną.
Odzwierciedla to sytuację tą, że nikt nie jest w stanie nauczyć się gry na harfie i na cytrze, bo on sam jest tą harfą i cytrą. Każdy człowiek jest sam harfą i cytrą. Jest to człowiek, są to synowie Boży.
Synowie Boży to są dusze nabyte przez Jezusa Chrystusa i przyobleczone w Jego naturę.
Gdy chcemy się przybliżyć do Chrystusa, musimy poszukiwać niewinności, ale nie niewinności wynikającej z naszych umiejętności, tylko niewinności z daru i łaski, którą jest moc Chrystusa. I w tym momencie niewinność nas przenika i przez niewinność jesteśmy całkowicie oczyszczeni.
Moich grzechów już nie ma, bo Chrystus całkowicie je usunął, Jego Drogocenna Krew usunęła te grzechy. Ja trwając w świadomości, w wierze że Chrystus mnie odkupił, łączę się z Jego Życiem i nie mam już swojego życia, bo moje życie zostało już całkowicie utracone. Byłem umarły z powodu grzechów adamowych, a Chrystus uśmiercił moją naturę umarłą, abym mógł powrócić do życia, ale do życia doskonałego, i nie tylko życia doskonałego, bo to życie doskonałe, które Chrystus nam daje, nie jest po to, aby sobie żyć i oglądać owoce i liście na drzewie w raju.
Chrystus nas odkupił, abyśmy mogli wypełnić Prawo Starożytne, czyli Prawo Święte.
Prawem Świętym jest właśnie to co objawia cytra.
Cytra – to jest jęczące stworzenie, to jest nasza natura podświadoma, nasza natura behawioralna, która nieustannie jęczy w bólach rodzenia.
A ogólnie mówi się na świecie, że jesteśmy stworzeni aby jęczeć, a jak nie będziemy jęczeć, to nie możemy doznać chwały Bożej.
Ale przecież jesteśmy stworzeni po to, aby dać radość, a nie dać ciemność i cierpienie.
Przecież mamy Ducha Świętego.
Synowie Boży to są ci, których prowadzi Duch Święty.
Duch Święty nie obdarowuje człowieka cierpieniem, bo w owocach Ducha Świętego nie ma cierpienia. Jest opanowanie, łagodność, dobroć, wierność, uprzejmość, cierpliwość, pokój, radość i miłość.
Nie ma tam cierpienia, chyba że ktoś odczuwa cierpienie wynikające z opanowania, łagodności, dobroci, wierności, uprzejmości, cierpliwości, pokoju, radości i miłości. Możliwe, że z tego powodu cierpi. Szatan na pewno cierpi z tego powodu, że człowiek takim się stając, że całkowicie go uśmierca.
Ale Duch Święty jest owocami Ducha Świętego, a jednocześnie darami Ducha Świętego:
mądrość, rozum, rada, męstwo, umiejętność, pobożność i bojaźń Boża.
Dary Ducha Świętego to jest nowa natura pojmowania rzeczywistości,
ale nie wynikająca z naszych umiejętności, tylko dlatego że Duch Święty przenika nas swoją naturą doskonałości i w nas myśli.
Bóg stworzył wszystko i wypełnia wszystko.
Wypełnia także nas.
W naturalny sposób, jak planety, gwiazdy, cały wszechświat, wszystko co istnieje – w naturalny sposób podlegamy Bogu. I wszystko wygląda tak jak wygląda, galaktyki trwają wedle nauki już miliardy lat i się trzymają, krążą, nie rozpadają się, ponieważ Bóg daje im właściwy ruch, właściwe istnienie, właściwe działanie.
To Ja czynię sprawiedliwość i to Ja wszystko czynię, że słońce wstaje i słońce zachodzi.
Ja jestem sprawcą każdego działania człowieka
Ja jestem sprawcą wszystkiego. (Iz 45,7-8)
My także mamy w sobie zapisane właściwe postępowanie Boga.
Albowiem to Bóg jest w nas sprawcą i chcenia i działania zgodnie z Jego wolą (Flp 2, 13)
Jeśli pozwalamy Bogu, aby myślał naszymi myślami, w nas myślał, w nas kochał i w nas pragnął, to nasze życie jest już doskonałe, w naturalny sposób mamy w sobie naturę Bożą.
Istnieje w nas natura dziecięctwa Bożego.
I ta natura dziecięctwa Bożego jest bardzo ciekawą naturą, jest ona pewnym stanem. Jest to stan zdolności jednoczenia się bezpośrednio z naturą Bożą i z naturą tą, której w pełni ufamy, oddajemy się. Ufamy i oddajemy się – jest to bardzo ciekawa sytuacja, ponieważ ta natura wewnętrzna, której ufamy, ta natura wewnętrzna dziecka, ona jest zdolna przenikać wszelkie opory i łączyć się z tym czemu ufamy.
Dziecko ufając swojemu rodzicowi, nawet gdy rodzic nie jest doskonały, a może nawet nie jest dobry, dziecko odczuwa poczucie bezpieczeństwa, dziecko czuje się dobrze. Ponieważ nie chodzi dziecku o dobro bezwzględne rodzica, tylko chodzi o relację, o poczucie bezpieczeństwa, o opiekę którą sprawuje rodzic.
To jest jedna część – od dziecka wypływa ta natura zdolności przez ufność, zaufanie, oddanie, poczucie bezpieczeństwa, beztroskę łączy się z naturą wewnętrzną rodzica i odczuwa bezpieczeństwo.
Drugą naturą – jest to, co duch rodzica ma w sobie.
Dziecko które jest świadome sytuacji, że ojciec je kocha i matka je kocha, to ono ze spokojem jest w swoim świecie dziecięctwa i pozwala się kształtować wedle ich ducha nie weryfikując ich natury, a jednocześnie nie weryfikując świata, nie zastanawia się co oni przeoczyli i jakiego zagrożenia nie dostrzegli – tego nie robi. I wtedy dziecko oddane będąc, jest pod władzą rodzica, czuje się bezpiecznie, ale nie zdaje sobie sprawy jakim duchem jest kształtowane. I będąc kształtowane przez rodzica takim jakim jest, upodabnia się do rodzica, nawet nie wie kiedy i nie wie jak, dlatego że duch rodzica przenika ducha dziecka i kształtuje dziecko wedle własnej natury.
I proszę zauważyć teraz inną naturę.
W dorosłym człowieku jest natura dziecięctwa ta sama, tylko że proszę zauważyć co się stało.
Dziecko jest świadome poczucia bezpieczeństwa, jest świadome ufności, beztroski, i ono tą beztroskę wyraża na zewnątrz, ono po prostu jest beztroskie, ono biega, cieszy się, śmieje, niczym się nie przejmuje, ono po prostu jest tą naturą beztroską, nie zajmuje się tą naturą kim matka jest, czym ojciec jest itd.
W dorosłym życiu u ludzi występuje taka sytuacja, że ta natura wewnętrzna ufności została tak bardzo zaanektowana przez to z czym się łączą, że już nie poznają, że tą naturę mają. Natura poczucia bezpieczeństwa i ufności jest w nich tak zaanektowana przez to czemu się oddali, że już nie wiedzą, że ona istnieje i że ona ma tą aktywność w dalszym ciągu żywą do połączenia się z nową naturą. Tak zbudowali swoją osobowość tzw. egoistyczną osobowość, że ta egoistyczna osobowość nie myśli w żaden sposób o tym, żeby się od tego odłączyć, od tych myśli, od tej części złej, ponieważ jest to dla niej – dla tej części egoistycznej równe śmierci, równe ze śmiercią.
Ale gdy jesteśmy w stanie:
zaufać Chrystusowi,
zaufać Bogu,
zaufać Duchowi Świętemu,
zaufać Świętej Marii Matce Bożej,
jak powiedział Jezus Chrystus do św. Jana – oto Matka twoja,
to w tym momencie nasza ufność, nasze oddanie
w sposób niekontrolowany przez rozum,
w sposób wewnętrzny, intuicyjny, duchowy
kieruje się ku Bogu.
Łącząc się z Bogiem ma dokładnie to samo poczucie bezpieczeństwa,
które było skierowane do matki, do ojca,
tylko że Duch Boga jest doskonały.
I doskonałość Boga przenika nas.
Ona nas przemienia, przenika, kształtuje, wznosi.
Zbudź się, duszo moja, zbudź, harfo i cytro! Chcę obudzić jutrzenkę. (Ps 57,9)
Jest mowa tutaj do harfy jako do istoty, do czystej natury wewnętrznej.
Gdy nie występują u człowieka przebudzone te części to występuje niepokój, rozdarcie, stan niepokoju wewnętrznego. Ale gdy duchowa natura nasza całkowicie ufa Chrystusowi, to w tym momencie następuje nasze oddanie, nasza ufność, i Chrystus przenika nas swoją doskonałością, swoją naturą.
… a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy – wykupionych z ziemi. (Ap 14,30)
Nikt tej pieśni nie może się nauczyć, tylko oni – jest tu dokładnie mowa o naturze, że nie można nauczyć się być dzieckiem.
Nie można nauczyć się być dzieckiem, bo to jest niemożliwe, po prostu trzeba wrócić do natury dziecięctwa.
Jezus Chrystus mówi: „gdy nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego” (Mt 18,3)- niezmiernie ważne słowa o tym, abyśmy się stali dziećmi.
Gdy byłem dziecięciem myślałem jak dziecię, mówiłem jak dziecię, czułem jak dziecię. Gdy stałem się dorosłym mężem porzuciłem wszystko co dziecięce. W tej chwili widzę jakby w lustrze, w zagadce, niewyraźnie. W owym czasie widziałem jasno twarzą w twarz. W tej chwili moje poznanie jest cząstkowe, ale w owym czasie poznam jak zostałem poznany. W tej chwili trwają wiara, nadzieja i miłość. (Kor 13, 9-13)
Wiara oznacza, że nie staramy się poznać naszej drogi, ale poznać Ojca, być z Ojcem.
Musimy pamiętać o tym, że natura dziecięctwa jest najprostszą naturą, która w naszej naturze istnieje. Jest to pieśń.
Natura dziecięctwa jest pieśnią, której nikt nie może się nauczyć tylko dzieci, dzieci potrafią śpiewać tą pieśń, a dorośli nie potrafią się tej pieśni nauczyć, bo dla nich to nie jest możliwe.
Dlatego: Ap 14,3 … nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy – wykupionych z ziemi.
Więc któż może stać się dzieckiem jak nie ci, którzy mają Ojca i oddają się Ojcu?
Nie można tego zrozumieć, można temu się oddać, uświadomić sobie.
Bo co to znaczy zrozumieć?
Najpierw się nauczyć, a później nauczyć siebie.
Ale nie chodzi o to, abyśmy się nauczyli, a później nauczyli siebie.
Chodzi o to, abyśmy oddali siebie bez pośredników Bogu.
Bo nie możemy swojego umysłu nauczyć, bo umysł nasz nigdy tej pieśni znać nie będzie, nigdy się jej nie nauczy, bo to nie jest możliwe.
Człowiek chce najpierw zrozumieć, a potem postępować.
Wiara mówi natomiast o tym, że najpierw musimy postępować wedle wiary, a umysł nasz się kształtuje wedle tego co czynimy.
Natura ta egoistyczna – niektórzy ją uważają za właściwą naturę duchową.
Ale to nie jest ta natura właściwa duchowa.
Ona potrafi rozumieć, ona potrafi pojmować, ale ona nie potrafi śpiewać, ona nie potrafi się nauczyć tej piosenki, nie potrafi być ani harfą ani cytrą.
Poczucie bezpieczeństwa dziecka, beztroski i oddania, ufności to jest jego świat, to jest jego poczucie. Nie bierze tego poczucia od rodzica, to jest jego świat.
Natomiast rodzic daje dziecku wszystko to czym jest. Daje swojego ducha, daje swój stan, daje swoją psychikę, daje swoją naturę.
A dziecko w dalszym ciągu pozostaje w swoim świecie poczucia bezpieczeństwa.
Dopiero wtedy, kiedy zaczyna dorastać, zaczyna szukać swojego poczucia bezpieczeństwa w świecie, zaczyna tworzyć się jego osobowość egoistyczna, i wtedy zaczyna się spotykać z tym co matka mu dała. Wchodzi do świata zewnętrznego.
Musimy wrócić do natury dziecięctwa.
Nie można wrócić do natury dzieciństwa myśląc rozumowo, ponieważ myśląc, kierując się rozumem, kierujemy się wszystkim tym, co dali nam rodzice. Więc są to ich sposoby, ich problemy, ich obciążenia i ich tradycje.
Aby wrócić do natury dziecięctwa musimy skierować się ku Chrystusowi.
Gdy się urodziliśmy byliśmy duszami, później stawaliśmy się ciałami.
A w tej chwili musimy wrócić to tej natury dziecięctwa przez wiarę, że Chrystus nas odkupił, że Bóg jest doskonały i że Duch Święty w nas mieszka, i że jesteśmy bezgrzesznymi – to jest bardzo istotne.
W tym momencie, kiedy jesteśmy w naturze dziecięctwa, ponownie mamy do dyspozycji poczucie bezpieczeństwa, radości, beztroski, ale mamy wybór Boga, i zanurzamy się w Bogu.
I tam będąc zanurzeni, ufając Chrystusowi, zaczynamy się jednoczyć i wzrastać w naturze już nie swojego ciała ziemskiego, ale Ciała Chrystusowego, w którym w tej chwili mamy swoje życie, bo innego nie mamy.
Gdy zanurzamy się z powodu ufności Bogu, że kocha nas Miłością, której nie rozumiemy, możemy tylko się Jej poddać i pozwolić aby Ona w nas żyła, a Ona nas wtedy obudzi.
Nie możemy pojąć Miłości Boga nie będąc w naturze dziecięctwa
Będąc w naturze dziecięctwa – tylko z tego miejsca możemy zobaczyć tą Miłość doskonałą, bo ta natura dziecięctwa nas zabiera do miejsca Miłości i tam przychodzi. Ona przychodzi do miejsca dziecięctwa, bo tam jest Miłość. A my musimy się udać do miejsca Miłości i wyjść naprzeciw Bogu, który już tam czeka na nas.
Mamy w sobie miejsce, w którym spotykamy Boga. Jest to przejście, jest to brama.
Dlatego Jezus Chrystus mówi:
„Jeśli nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do Królestwa Bożego”
Musimy pamiętać, że Miłość Boga do nas wróciła przez ofiarę Chrystusa.
Ale Chrystus chce, aby nie tylko Jego widzieć, ale głównie widzieć Ojca, bo w Ojcu Syn jest w pełni umiłowany. I nie możemy w pełni umiłowanego Syna dostrzec własnym rozumem, tylko przyjmując Miłość Ojca, który do nas przychodzi przez Syna. Zanurzając się w dziecięctwie, i w ten sposób spotykając Ojca w naszych sercach, możemy pojąć Miłość Syna, który w Ojcu jest w pełni żywy, i w pełni radosny, i cieszy się życiem, tak jak my, którzy to życie w pełni odnajdujemy.
Ta prostota najgłębsza o naturze dziecięctwa, która się otwiera coraz głębiej i objawia, objawia się w największej prostocie, gdzie nie trzeba mieć rozumu, trzeba być tylko dzieckiem.
Fragmenty wykładów z Łodzi czerwca 2018 r.
Całe wykłady dostępne są w plikach mp3 pod linkiem:
chomikuj.pl/aygora/Dokumenty/Wykłady/2018/06+Czerwiec