UZDRAWIANIE DUCHOWE

Ireneusz Wojciechowski

Powitanie

Zajmuję się rozwojem wewnętrznym, poszukiwaniem, poddawaniem się nieustannej przemianie przez Ducha Świętego, który w różny sposób mnie dotykał i przemieniał i czyni to w dalszym ciągu.
Pamiętam swoje okresy sprzed 30-tu, 35 lat, że byłem niekiedy w wielomiesięcznej ciemności. Ale nie przeszkadzało mi to; był to po prostu lekki ucisk, mimo że wszędzie wszystko było jałowe, czyli można było powiedzieć, że jakoby był zamknięty dostęp do wszelkiej wiedzy. Ale była Wiara, i czułem się dobrze, bo byłem z Chrystusem nieustannie, On tam był ze mną. Już w owym czasie wiedziałem bardzo jasno, że kiedy jestem z Nim, to nie mam czego się obawiać, bo On jest Bramą. Nie jestem zamknięty nigdzie, On jest Bramą, więc mogę w każdej chwili stąd wyjść. I gdy dochodziłem do takiego wewnętrznego już przekonania do samego końca, że przekonane było we mnie już wszystko, to byłem już na zewnątrz, ciemność ustępowała i była światłość, nowa przestrzeń. To jest jak przeciskanie się przez ciasną przestrzeń między jednym światem a drugim, jak rodzenie się, jak narodziny dziecka, które wychodzi z jednego świata, przechodzi do drugiego świata i wtedy jesteśmy już w drugim świecie i wszystko jest nowe. Ale jedno jest to samo, niezmienne – Wiara, Nadzieja i Miłość.

Tematy te poruszane są na prowadzonych kursach i wykładach. Na stronie znajdują się informacje o nich, a także o terapiach indywidualnych. Wykłady spisane w plikach PDF można przeczytać w dziale Wykłady PDF. Nagrania dzwiękowe można odsłuchać na zaprzyjaźnionej stronie: Link

Ireneusz Wojciechowski

Jud 1:3-4: „Umiłowani, wkładając całe staranie w pisanie wam o wspólnym naszym zbawieniu, uważam za potrzebne napisać do was, aby zachęcić do walki o wiarę raz tylko przekazaną świętym. Wkradli się bowiem pomiędzy was jacyś ludzie, którzy dawno już są zapisani na to potępienie, bezbożni, którzy łaskę Boga naszego zamieniają na rozpustę, a nawet wypierają się jedynego Władcy i Pana naszego Jezusa Chrystusa.”

DZIEŃ DOBRY PAŃSTWU, OBECNIE WYKŁADY ODBYWAJĄ SIĘ W TRYBIE STACJONARNYM ORAZ TRANSMISJE NA ŻYWO W FORMIE WEBINARIUM.

Webinarium oglądać można:
– na podstronie Wykłady LIVE: Link
– na Tiktoku: Link
– na kanale Youtube: Link
– wewnątrz grupy facebookowej: Link
– na stronie facebookowej: Link

Najbliższe nasze spotkanie odbędzie się w sobotę 17.05.2025r. od godziny 11:00 do 16:00 w Łodzi, w pałacyku przy ulicy Pabianickiej 152/154.

Dołącz do naszej grupy na facbooku jeśli chcesz zadać pytanie lub porozmawiać: Link

J 21:15: A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham».
Człowiek musi mieć niezmiernie silną głęboką wiarę, aby wyjść z ciemności, która wydaje się nie mieć końca. Jedynie wiarą może zdążać ku Bogu, ufać Bogu. Św. Piotr wierząc Chrystusowi, wydostaje się tylko Jego Miłością z siebie samego, z własnych oskarżeń, z własnego ograniczenia i buntu przeciwko Bogu, który nie jest jego buntem, ale buntem rozumu, który jeszcze chce dominować, buntem umysłu, który jeszcze chce panować. Ap 2:4-5: „Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij! Jeśli zaś nie – przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie nawrócisz.” Ale wybiera Miłość i przedziera się przez ciemność, aby pozostać w światłości, zanurzyć się w światłości i stać się światłością. I jest światłością. I Chrystus mówi: Piotrze, uczynię cię Skałą, i zbuduję na tobie Kościół, którego bramy piekielne nie przemogą. (Mt 16.18). Czym jest ten Kościół? To są ci, którzy uwierzyli jak św.Piotr. Ci, którzy wierzą, wam cześć! (1P 2.7). Dlatego, że św. Piotr mówi, że to jest prawdziwe zaparcie się samego siebie, prawdziwe uwierzenie Chrystusowi, to jest z miłości, z miłości pojawia się prawdziwa wiara, to z miłości wiara ma siłę, to miłość jest siłą wiary, to miłość jest siłą jej potęgi. Najpierw musimy miłować, bo Chrystus nas pierwszy umiłował, abyśmy mieli wiarę tak wielką, żeby stała się siłą pokonania samego siebie. To jest tożsamość człowieka, który pozbawia się samego siebie, przestaje myśleć, że gdzieś zdąża, coś pokonuje. On nie zdąża i nie pokonuje, on staje przed Chrystusem: tak Panie, Ty wiesz, że Ciebie kocham. Nasze spotkanie ukazuje prawdziwą tajemnicę zrodzenia, w słowach, które Jezus Chrystus kieruje do św. Piotra: Czy miłujesz Mnie? Człowiek, który jest odkupiony przez Chrystusa, nie jest człowiekiem, który ma rozmyślać o drodze od grzechu – do Chrystusa, od grzechu – do wolności od grzechu, od grzechu – do Odkupienia. Nie może być takiej sytuacji zdążania, ponieważ została całkowicie usunięta przeszłość, nie ma przeszłości; teraz jest całą rzeczywistością – dopiero teraz zacząłem istnieć, tamten człowiek został uśmiercony. Stary człowiek umarł, a nowy objawił się z miłości, i jego naturą nie jest to co było, tylko jest teraźniejszość. On idzie do prawdy, do światła, idzie do doskonałości, idzie do tożsamości swojej, idzie swoją tożsamość ukształtować – według obrazu Tego, który go stworzył (Kol 3.10). Jezus Chrystus pytając św. Piotra: Czy miłujesz Mnie? – pyta się o tożsamość. O jaką tożsamość? – o tożsamość duszy: czy pamiętasz Mnie i pamiętasz kim jestem? Czy pamiętasz to echo raju? Pamiętasz swoje stworzenie? Chrystus jest doskonały. Doskonałość Jego jest w Ojcu i od Ojca, mocą Ducha Świętego jest zjednoczony. „On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami.” (2Tm 1,9) Dusza jest oczyszczona Jego mocą, sprowadzona jest do światłości niebieskiej Jego mocą, ukryta w Bogu z Chrystusem Jego mocą, i w Chrystusie Panu jaśnieje blaskiem. Dusza jest jedyną naturą w nas czującą prawdziwe Życie. I gdy prawdziwie Życie człowiek wybiera – dusza się raduje i emanuje światłością; kiedy nie wybiera – cierpi. I nie dlatego, że człowiek chce, tylko dlatego, że ona cierpi ponieważ czuje ból. Jezus Chrystus staje na tej Ziemi i mówi: stanąłem pośrodku tego świata i Moja dusza bolała, Moja dusza cierpiała; poczułem jak dusza doznaje cierpienia z powodu tego, co na tym świecie jest – z powodu sprzeciwienia się prawdzie, Miłości. Dusza jest jedynym miejscem w człowieku, które jest zdolne do prawdziwego faktycznego cierpienia. Cierpienie nie jest wyborem, cierpienie jest, cierpienie człowieka dotyka. Zanim Jezus Chrystus odkupił wszystkich ludzi, to ludzie cierpieli z powodu rzeczywistego grzechu, dusza ich cierpiała, bo nie mogła nie cierpieć, ponieważ była oddalona od Boga. Kiedy przyszedł Jezus Chrystus i uwolnił wszystkich ludzi od grzechu, w jednej chwili nastąpiło uwolnienie z cierpienia. Ludzie nagle zaczęli czuć, że zaczęli się zmieniać, dusza ich przestała cierpieć. I zaczęli budować enklawy, zaczęli wołać do Chrystusa, zaczęli coraz głębiej zanurzać się w Chrystusa, dlatego że dusza ich stała się wolna, a jednocześnie zauważyli, że właśnie On jest tą radością ich duszy, radością ich wewnętrznego spokoju i przyczyną ich spokoju. Ale pojawił się establishment, w 320r już pojawił się Konstantyn Wielki, który pod pozorem daru, zniszczył chrześcijaństwo.
Iz 66:1: „Tak mówi Pan: «Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie?”
Ludzie zbudowali dom z cegieł albo z kamienia i dali Bogu skrzynkę. Kościół nakazał ludziom być sobie posłusznym pod karą ekskomuniki i śmierci. Jest to napisane w 2 kanonie synodu z 418r: kto nie przyjmie Adama jako swojego pana, i nie przyjmie Adama i jego grzechu, i nie przyjmie kościoła jako jedynego odkupiciela uwalniającego od grzechu, i kto nie nie uzna kościoła grzeszników jako właściwego kościoła, i nie będzie chrzcił dzieci w rycie grzechu i przywracania do grzechu, pozbawiania ich światłości, nie będzie mógł należeć do kościoła grzeszników. Nastąpiła sytuacja silnego głębokiego cierpienia dusz, dlatego że dusze cierpią z braku światłości, z braku żywego Boga. Ale mówiono im, że cierpią z powodu grzechu. A że tego grzechu nie ma, więc ludzie zaczęli sobie ten grzech wymyślać. Establishment wszystko czyni, aby człowiek nie pamiętał kim jest, ale żeby pamiętał to, kim był, czyli że był grzesznikiem; i nie tylko, że był, ale że jest. I w ten sposób do dzisiaj trwa sytuacja taka, że cierpienie, które ma człowiek jest wynikiem grzechu, gdzie już nie pamietają, że oni go wymyślili, tylko po to, aby w jakiś sposób znaleźć sens swojego cierpienia. Dzisiaj ludzie, całkowicie z całą świadomością, uważają że w dalszym ciągu mają grzech śmiertelny, grzech pierworodny, że w dalszym ciągu go mają. Dlaczego go mają? – dlatego po prostu, bo nie uwierzyli Chrystusowi, że On w ogóle przyszedł i że są wolni. Nie wierzą w Jego dzieła, że uwolnił ich od grzechu. A Chrystus w dalszym ciągu na tym świecie istnieje i czeka na opamiętanie i dopełnienie miary zła, aby się to zło całkowicie dopełniło, i żeby ci, którzy byli świadomi zła, aby całkowicie byli świadomi kary i wiedzieli za co ją otrzymują, ponieważ nieustannie głosili, że Chrystusa na tym świecie nie ma. A On w dalszym ciągu jest, zresztą powiedział bardzo wyraźnie: i pozostanę z wami aż do końca świata – to coś znaczy, a znaczy bardzo wiele, właściwie wszystko. Mt 28:20: „…A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».”

Link do nagrania wykładu – 16.07.2021r.
Link do wideo na YouTube – 16.07.2021r.


Ef 5:13-14: „Natomiast wszystkie te rzeczy piętnowane stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem. Dlatego się mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.”
Nasze dzisiejsze spotkanie to jednocześnie bardzo głęboka tajemnica wiary, a jednocześnie początki. Dlatego, że tam w głębinach są to początki, bo tam nie ma wiedzy o Chrystusie, nie ma wiedzy o prawdzie, nie ma wiedzy o Miłości; jedyną wiedzą o prawdzie, Chrystusie i Miłości jesteście wy, którzy trwacie w prawdzie, Bogu i Miłości. To wy jesteście tą wiedzą, tą prawdą. Jak w was jest umocnienie, jak w was jest jasność i prawda Boskiej natury, tak tam się ona objawia i tam panuje; jest to przenikanie do samych siebie, do głębin waszej wewnętrznej ciemności. „Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa.”2 Kor 4:6:

Mt 5:13-16: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.”

Kiedy dusza jest czysta i doskonała, o czym wiemy przecież przez wiarę, to ciało staje się doskonałym, i jesteśmy zdolni do powstrzymania myśli złych, jesteśmy zdolni do powstrzymania intencji i zamysłów złych, które nikt inny nie widzi, tylko my; jesteśmy zdolni do tego, zdolni w pełni.
Prawdziwą wiarą człowieka jest wiara w Chrystusa i Jego dzieła. Nie można Chrystusa i Jego dzieł oddzielać.
Dzieła Chrystusa i Chrystus to jest jedno. Dziełem Chrystusa jest Odkupienie, dziełem Chrystusa jest wolność każdego człowieka, dziełem Chrystusa jest wolność duszy, i dziełem Chrystusa jest to, abyśmy my wiedzieli, że jesteśmy wolnymi, wbrew logice. Logika Starego Testamentu przedstawiła tą sytuację, że człowiek żyjący w prawie, może w jakiś sposób grzechy powstrzymywać przed swoją postawą. Ale św. Paweł przedstawia tą sytuację, że przez prawo ujawniają się grzechy, ale w żaden sposób nie ma przez prawo Odkupienia. Odkupienie pochodzi zawsze od Chrystusa, który jest Żywą naturą. Nie chodzi o pewnego rodzaju oczyszczenie starego człowieka, bo stary człowiek nie został stworzony przez Boga, tylko jest dziełem szatana. Więc Jezus Chrystus nie oczyszcza szatana i Bóg Ojciec nie oczyszcza szatana, tylko go unicestwia. Jezus Chrystus złożył ofiarę ze swojego życia, aby w swym ciele uśmiercić grzech i szatana.

2Kor 5:21: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą.”

My jesteśmy sprawiedliwością Bożą, na nas się objawiło Miłosierdzie Boże i staliśmy się sprawiedliwymi; abyśmy poszli w głębiny i tam objawili sprawiedliwość wolności, która już na nas się objawiła, poszli sprawiedliwymi. Dzieło Chrystusa jest naszą wolnością.

Hbr 10:30-39: „Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego. Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwającą. Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy. Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim. My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę.”

Synowie Boży to są ci, którzy uwierzyli Bogu, Miłość dała im moc wiary, Miłość do Chrystusa. Człowiek jest zdolny do tej Miłości, tylko że ona, ta część, która może kochać Chrystusa jest zaanektowana do miłości tego świata materii, tego co posiada, tożsamości swojej dzisiejszej, tam jest zakochany człowiek, w dzisiejszej tożsamości, materii, to że ma, że mu jest wygodnie, że właściwie wszystko ma, wszystko jest. Dlatego, że jest zaanektowany, ta Miłość jest wrogiem jego dzisiejszej tożsamości. I nie chodzi o to, żebyśmy dokładali do tego co już wiemy, ale żebyśmy tak bardzo uwierzyli Bogu, aby był powodem porzucenia wszystkiego tego co już wiemy; i to tylko może zrobić Miłość. Jezus Chrystus dał człowiekowi wybór, którego nie miał człowiek, wybór który jest kluczowy, który w pełni jest znaczący – wybór Miłości, której nie mógł mieć, bo został on pozbawiony tego wyboru. Moc Miłości jest tak potężna, że kiedy poznajemy w tej potędze Życie, prawdziwe wewnętrzne życie, i ono nas dotknie, to bez namysłu porzucamy to kim jesteśmy, i przyjmujemy to, kim Bóg nas uczynił. I wtedy będziecie żyć. Ale musi to być z powodu wiary, gdy się nie dzieje to z powodu wiary, nie jest to możliwe.
I dlatego, chcę powiedzieć o tym, że wybór Chrystusa, gdy Go spotykamy naprawdę, nie jest trudny, dlatego że człowiek jest tylko Miłością, która nie ma wątpliwości. „Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.” 1 Kor 13.7

Rz 8:26-30: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą. Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą”; „a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym – o Jezusie Chrystusie, Panu naszym.” Rz 1.4

Chwała Boga nieustannie broni człowieka.
Tak jak Chrystus Pan jest z Bogiem Ojcem połączony jednym Duchem – Duchem Świętym, tak my jesteśmy z Bogiem połączeni też jednym duchem – to jest wiara. Wiara jest jedna i nie można do miejsca, gdzie już jest przyłączone coś, przyłączyć coś innego; trzeba się odłączyć od tego z czym człowiek był połączony i połączyć się z nowym. A zasada połączenia się z nowym jest taką zasadą, że jak bardzo pragniemy połączyć się z nowym, tak bardzo rozdzielamy się ze starym. Nie możemy rozdzielić się ze starym dlatego że chcemy, bo jest to poza możliwościami człowieka. Możemy odłączyć się od starego wtedy, kiedy chcemy się połączyć z Bogiem, a Bóg ma moc odłączyć nas od starego. Dlatego odłączył nas od przodków, odłączył nas od grzechów, odłączył nas od szatana, odłączył nas od świata, który jest światem tylko ziemskim i materialnym. Ale ten świat potrzebuje duchowej natury, bo on ma w sobie tą naturę ukrytą, wewnątrz głęboko jest ta natura ukryta.

Hbr 7:18-19: „Zostaje przeto usunięte poprzednie Prawo z powodu swej słabości i nieużyteczności. Prawo nie dawało niczemu pełnej doskonałości, było jednak wprowadzeniem tylko lepszej nadziei, przez którą zbliżamy się do Boga.”

Taki jest zamysł Jezusa Chrystusa, aby była świadomość, że nikt, ale to nikt, na tym świecie, przez żadne umiejętności czy zdolności, grzechu sobie usunąć nie może, i żadne prawo go z tego nie wyrwie, tylko wiara. Jezus Chrystus przyszedł na Ziemię, niósł brzemiona wszystkich z powodu na Ojca i z Miłości do wszelkiego człowieka i dusz, które są warte życia, bo są w tym stanie nie z własnej przyczyny, ale z przyczyny tego, który stał się ich nadrzędnym władcą. Bóg przyszedł na Ziemię, aby uwolnić nas od Adama i uwolnić nas od grzechu, który z powodu Adama istnieje na wszelkim człowieku, i że wszelki grzech, który powstał od upadku do Odkupienia, nie będzie się w ogóle liczył, bo jest grzechem nie popełnionym przez człowieka z jego woli. Czyli jeśli nie ma tam woli człowieka, Bóg tego grzechu nie liczy, uważa że to jest grzech nie istniejący, bo nie mógł przeciwstawić się temu grzechowi, więc idzie na konto całkowicie Adama, szatana.
Bóg uwolnił nas od Adama, Bóg uwolnił nas od grzechu pierworodnego, Bóg uwolnił od wszelkiego zła ówczesnego.

Chrystus mocą swoją, On sam najpierw nabył człowieka, uwiódł człowieka – wręcz tak można powiedzieć, porwał człowieka do świata swojego, najpierw sam, bez woli człowieka, bo człowiek nie miał pojęcia w czym jest.

Hbr 9:24-26: „Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej [świątyni], ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą. Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie.”

Bóg jest Żywy. Bóg jest prawdziwy. Jest w Nim Życie. I nie zastąpi tego Życia w nas żadne myślenie, żadne umiejętności, żadne zdolności, żadne wymyślone sprawy pokut, grzechów, uczynków i żadnych innych swoich cudowności czy świętości, które daje dzisiaj Watykan mówiąc: my to sprawdzimy, czy ty jesteś święty. (Urząd „adwokata diabła” ustanowił w 1587 roku papież Sykstus V.) A cóż on ma do świętości? On nawet nie wie czym ona jest, dlatego że sam pierwszy w 418r. odrzucił Chrystusa, wyrzekł się Chrystusa, nakazał pod karą ekskomuniki i karą wręcz śmierci przyjąć Adama i uznać siebie za jedynego dawcę wolności, i nakazał rodzicom pod karą ekskomuniki i może nawet śmierci, uczyć dzieci, że są pod władzą szatana, i wydobywać ich z pod władzy światłości. Świętość stała się dla niego wrogiem.

2 P 1:21; 2:1: „Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili ‹od> Boga święci ludzie. Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę.”

Ludzie są okłamani i nie wierzą w Boga. Ale musimy pamiętać, że Bóg na nas spogląda, widząc nas, nasze dusze czyste jak łza, dzieci czyste. Uwierzmy Jemu. Ponieważ to, kim człowiek jest, wynika z jego myśli, a nie ze spojrzenia Bożego. Uwierzmy spojrzeniu Bożemu i uwierzmy Jego Miłości, uwierzmy Jego Życiu. „Murem jestem ja, a piersi me są basztami, odkąd stałam się w oczach jego jako ta, która znalazła pokój.” Pnp 8.10

Iz 60:1-3: „Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu.”

Bóg złączył na początku kobietę i mężczyznę, na początku, Boską naturę. Pozostawili ojca i matkę, bo są w Bogu, i są duszami, które wyzwoliły się od natury ojca i matki. Zjednoczą się i ustanowią nową materię, nowy stan istnienia, stan istnienia podobny do stanu anielskiego, który wznosząc ich do wartości niebiańskich, czyni ich tak naprawdę nową wartością. To jest świętość, która powstaje na Ziemi, która pozostawia wartości tego świata dla wartości Bożych. I z tego, że byli materialną naturą z powodu ludzkiego postępowania, stali się Boską naturą z powodu Boskiego postępowania. W dalszym ciągu mają formułę przynależności do Ziemi, nikt ich nie wyklucza, mają wszelkie znamiona anielskie, czyli hermafrodyczne, i tam istnieją całkowicie, ustaje wszelki ruch materii, istnieje tylko wewnętrzne życie.
I wtedy wchodzą w następny etap, pozostawiając nawet tą naturę ziemską, stają się tzw istnieniem światłości, naturą światłości, której człowiek nie może dostrzec, bo stają się stanem światła statycznego, który nie jest jeszcze ani światłem korpuskularnym ani falowym. Jest światłem pierwszej natury, samej natury doskonałości, gdzie nie ma natury formy materialnej, ale tą materialną formą w dalszym ciągu zawiaduje. Ma udział już w doskonałości ostatecznej, stał się pewnego rodzaju mostem, który łączy Niebo i Ziemię. Czyli stał się naturą doskonałości człowieka światłości, który łączy najgłębsze tajemnice w głębinach materii, bo piękna córka ziemska, ona została stworzona w środku materii. Tylko została otoczona światłością Bożą, której materia, ciemność nie mogła ogarnąć tej światłości, ona była bezpieczna, ponieważ aniołowie tworzyli wokół niej nieprzepuszczalną barierę dla materii.

Ale duch mocarstwa powietrza nie mogąc się dostać do pięknej córki ziemskiej, która miała pełną siłę samodzielności duchowej materii w iluzji, zwiódł ówczesnych synów Bożych, aby byli po jego stronie i żeby piękna córka ziemska zaczęła pracować dla materii, żeby materia stworzyła sobie iluzję, czyli taką rzeczywistość jaką sobie chce, a nie jak Bóg chce. Oczywiście ta materia jest ostatecznie unicestwiona, ponieważ jest zaprzeczeniem prawdy Bożej, czyli jest tzw naturą dewolucji, czyli zaprzeczeniem ewolucji czyli wzrostu.
Ale duch mocarstwa powietrza buduje wszelkiego rodzaju kłamstwa i przesieki i inne zasieki, aby to się nie stało. Dlatego zwodzi ludzi nieustannie, ponieważ Bóg powiedział, że dni szatana są policzone. Więc zwodzi człowieka, ponieważ policzone dni szatana są całkowicie zależne od nawrócenia człowieka, wszystko robi aby człowiek się nie stał nawrócony, bo jak bardzo nie jest nawrócony, tak dni szatana się wydłużają.

Ale one się nie wydłużają, one są dokładnie takie, jak Bóg je ustanowił i obliczył. Więc nic się nie wydłuża i nic nie skraca, bo Duch Boży dokładnie wie. A wszystko to co jest, co się dzieje, co jest obliczone, to wszystko to się dzieje w taki sposób, aby dopełniła się miara zła.

Iz 61:4-9: „Zabudują prastare rumowiska, podniosą z gruzów dawne budowle, odnowią miasta zburzone, świecące pustkami od wielu pokoleń. Staną obcokrajowcy, by paść waszą trzodę, cudzoziemcy będą u was orać i uprawiać winnice. Wy zaś będziecie nazywani kapłanami Pana, mienić was będą sługami Boga naszego. Zużyjecie bogactwo narodów, dobrobyt ich sobie przywłaszczycie. Ponieważ hańba ich była zdwojona, poniżenie i zniewagi były ich udziałem, przeto w swej ziemi odziedziczą wszystko w dwójnasób i zażywać będą wiecznego szczęścia. Albowiem Ja, Pan, miłuję praworządność, nienawidzę grabieży i bezprawia, oddam im nagrodę z całą wiernością i zawrę z nimi wieczyste przymierze. Plemię ich będzie znane wśród narodów i między ludami – ich potomstwo. Wszyscy, co ich zobaczą, uznają, że oni są błogosławionym szczepem Pana.” „I Pan przywrócił Hioba do dawnego stanu, gdyż modlił się on za swych przyjaciół. Pan oddał mu całą majętność w dwójnasób” Hi 42.10

Link do nagrania wykładu – 10.07.2021r.
Link do wideo na YouTube – 10.07.2021r.

1Kor 6:17: „Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.”
Chrystus przywrócił nam Miłość. Miłość Chrystusa w nas istniejąca, dała nam zdolność wyboru Chrystusa. Musimy wybrać Go Jego Miłością, Miłością Boga, musimy Mu uwierzyć, co oznacza dać wiarę wszystkim Słowom i Dziełom Jego. Chrystus uśmiercił złego ducha, czyli uwolnił nas od grzechu, a my wybierając Jego dostępujemy wiary. Wiara jest jednością z Duchem Bożym, jest to zjednoczenie się z Chrystusem tak ściśle, że stajemy się jedną naturą z Nim. Człowiek jest tutaj, a Jezus Chrystus nie chce, żeby był tutaj, w tym ciele, jako tożsamość własna. On chce, żeby człowiek był w Bogu, i dopiero w Bogu istniejąc, był tutaj. Czyli żeby był w teraźniejszości, żeby teraz korzystał z całej natury Boskości. Jesteśmy zobligowani do życia w teraźniejszości, w obecnym stanie miłowania, bo miłość do Boga jest tylko teraz, nie jutro, nie wczoraj, teraz. Powrócimy do stanu, który przynosi nam Chrystus, a Chrystus mówi: nie pełnię swojej woli, ale wolę Mojego Ojca, który jest w Niebie, nie mówię nic od siebie, tylko mówię to, co słyszę u Niego, i nie czynię nic sam, tylko czynię to, co On czyni. Jezus Chrystus ma tożsamość Ojca, i nigdy nie patrzy na ten świat i nie ocenia, nie postrzega tego świata z tożsamości ludzkiej, zawsze postrzega człowieka i świat z tożsamości Niebieskiej, Boskiej, zawsze. Nigdy nie robi inaczej, nieustannie trwa w woli Bożej.
Flp 2:13-15: „Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie.”
W świecie Niebieskim wszystko jest doskonałe i wszystko jest Żywe. Człowiek światłości to jest czysta żywa dusza przyobleczona w doskonałość Ducha Bożego, w którym jest nasza tożsamość. Człowiek światłości jest tym człowiekiem, który jest na wysokości, a jednocześnie w tym ciele. „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga” (1Kor.6.19). Z pozycji ciała nie jest zrozumiała tożsamość, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego. Ale, gdy człowiek uwierzy całkowicie Bogu, świadomie zaprzeczając samemu sobie, swoim wartościom i swojej inwencji, i temu co posiada z powodu swojej inwencji, czyniąc to na przekór tożsamości swojej, ludzkiej, wtedy jest przez wiarę połączony z Bogiem i jest człowiekiem światłości. Jest w nim spojrzenie jasne, lekkie, doskonałe, znajduje się nagle w miejscu ogromnej ciszy, łagodności, miłości, spokoju, rozumienia, a jednocześnie jest niezmiernie dla niego ważne, aby ta świątynia, w której przebywa była najdoskonalszą świątynią, a postawa jego była postawą człowieka światłości. I w ten sposób uświęca tą świątynię. A człowiek, jako fizyczna istota, odczuwa że opuszczają jego ciało zmysły, niepokoje, agresje, i ciało jest spokojne, ono nie zna już lęku, bo ciało nie ma swojej tożsamości, tożsamość daje mu ten, który je posiada, który nad nim panuje. A człowiek światłości jest tożsamością prawdziwej miłości i radości, i ciało dosłownie przejawia ten stan. Człowiek światłości przebywając w naturze cielesnej w świątyni, jego naturą jest dbanie o tą świątynię jak najdoskonalej, aby była świątynią jaśniejącą i prawdą. Jest to po prostu jego główny sens, aby ta świątynia objawiała obecność Boga.
Flp 3:7-12: „Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych. Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.”
Jesteśmy bardzo blisko Boga, bo Bóg tak naprawdę jest z nami – w naszym sercu ogniem i w naszych ustach jest naszym tchnieniem, tchnieniem życia, jest bardzo blisko nas. Mimo, że Bóg jest bardzo blisko, to człowiek nieustannie ma Go bardzo daleko od siebie, dlatego że drogi człowieka wynikające z tego kim jest, kompletnie nie są spójne z drogą Bożą. Człowiek nie chce dróg Bożych, bo w drogach Bożych Bóg nie zawiera ich osobowości ziemskiej. A oni chcą pójść do Nieba jako ci, którzy tutaj byli na Ziemi. Człowiek jest niewolnikiem wartości w tym świecie, nie chce być tak naprawdę oddany w pełni Miłości. W świecie Niebieskim nie trzeba niczego umieć, trzeba kochać, ufać; tyle ile człowiek jest zdolny, tyle musi dać, wszystko, nic nie zatrzymać. Czyli kochać Boga z całej swojej siły, i to jest właśnie to, czego chce od niego Bóg. Bóg chce od niego całej miłości.
Flp 3:20-21; 4:1: „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię – radości i chwało moja! – tak stójcie mocno w Panu, umiłowani!”
Człowiek wewnętrzny się cały czas odnawia, cały czas zanurza się w Bogu. To jest nowy stan posłuszeństwa Bogu. I w tym momencie następuje sytuacja, gdy człowiek wewnętrzny się budzi i człowiek światłości jest żywy, to odczuwamy ogromną ciszę, ogromną miłość do człowieka, ogromną miłość do Boga, rozumienie że świat jest całkowicie w porządku w Boskiej naturze, że szatan nie mieszka na Ziemi, tylko w ludziach nieposłusznych Bogu; i że to on w ludziach sprzeciwia się Bogu, i w takich ludziach mieszkając niszczy tą Ziemię – więc przez ludzi niszczy Ziemię, przez ludzi jest wrogi Bogu, i przez ludzi walczy ze wszelką prawdą. Więc nic mu po Ziemi, gdy nie będzie miał człowieka. Tt 3:4-8: „Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego. Nauka ta zasługuje na wiarę, i chcę, abyś z całą stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi.”

Link do nagrania wykładu – 06.07.2021r.
Link do wideo na YouTube – 06.07.2021r.

Pwt 6:5-6: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję.”
Miłość do Boga musi być pozbawiona wszelkich zysków, które w jakiś ludzki sposób pojmujemy. Człowiek tą Miłość chce zrozumieć w taki sposób jak ciało reaguje i ciało rozumie. A to jest sama natura doskonałości. Kiedy ją poznajemy, to tam zaczyna płonąć Jedność. Ta Jedność jest tak głęboka, płomień jest tak potężny, płonie samym białym ogniem, który wygląda jak potężny kwiat. Tym kwiatem jest płomień Pański, który jest Miłością czystą. Miłość, w czystej doskonałości, pozbawiona jest wszelkiej zmysłowości, a jednocześnie trwa, a jednocześnie płonie, i jednocześnie tak jest wielka, że ogarnia nas całych. Ten ogień nie trawi murów, ale trawi serca ludzkie, uwalnia ze wszelkiego trudu. Nie chodzi tutaj o ogień taki, który możemy zrozumieć czy zobaczyć. Jest to po prostu miłowanie, jest to kochanie bardzo głębokie, jest to bycie, Jednym bycie, tak bardzo zanurzonym i bycie tak głęboko zakochanym i kochanym, że zmysłowe istnienie przestaje istnieć; i jesteśmy tylko samą doskonałą duchową naturą, która emanuje czystością, prawdą, miłością, i która jest mocą wiary, która jest potęgą uśmiercenia ducha złego. 2Kor 1:9: „Lecz właśnie w samym sobie znaleźliśmy wyrok śmierci”. Czyli w sobie samym znaleźliśmy Ogień Pański, który jest uśmierceniem złego ducha. Czynimy, aby rozpalił się jeszcze mocniej, żeby płonął potęgą potężną. Jak bardzo głęboko zanurzamy się w Miłość Chrystusa, tak wiara otrzymuje moc rozbicia murów starego świata, starego życia; wiara, która ma moc z Miłości. Im bardziej kochamy Chrystusa, im bardziej porzucamy swoje życie, im bardziej Jego Życie przyjmujemy, im bardziej Jego Życiem żyjemy, im bardziej Jego Miłość, staje się naszą Miłością, im bardziej ona płonie ogniem tak głębokim, że Jednym stajemy się w Ogniu Miłości Bożej – to jest właśnie moc wiary, która uśmierca złego ducha, ducha człowieka, czyli ego. Miłość do Boga, ona jest jak miecz prawdy przenikający aż do samej głębi, aby sięgnąć i rozpalić wewnętrzne życie, sięga do głębin naszego wewnętrznego ognia, aby rozpalić go potęgą Ognia Boskiego, „aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka.” (Ef.3.16). Już powstał, już żyje, już płonie, miłością jest, miłością z Miłości. Bo hen już blisko jest, w nas, tuż, nie w jakiejś dalekiej odległości. Już w nas ogniem płonie, już jest, i ma w naszych sercach, w naszych ustach, swoje tchnienie. My w sercach jesteśmy Jego płomieniem i mamy w sobie Jego tchnienie, więc jesteśmy tymi, którzy są żywymi, żyjemy – żywy z Żywego. Dusza trwa w Miłości, kiedy w niej nie ma żadnej natury ziemskości, ale sama natura Boskości. Ona nas porywa, i płoniemy w Miłości tak głębokiej, że nie jesteśmy w stanie zaprzestać łzy ronić za światem. To jest ta potęga, to jest ta siła, gdy ktoś dotyka tej Miłości, która jest pozbawiona wszelkiej ludzkiej zmysłowości, to ogniem się staje, i mowa jego ogniem jest, i idzie tym ogniem świat zapalić.
ONI KAMIENIAMI OGNISTYMI, MURAMI ŚWIĘTEJ ŚWIĄTYNI, OGNIAMI TYMI. ŚWIAT ZŁY DRŻY PRZED NIMI, BO Z WIECZNEGO OGNIA ŻYCIA, ICH ŻYCIA. I MIECZA DOBYWAJĄ, ŚWIĘTEGO OGNIA SŁOWA. IDĄ ŚWIAT ZAPALIĆ OGNIEM SŁOWA. TO ICH MOWA; TO OGIEŃ NIEBA. IDĄ NA ŚWIAT CAŁY OGIEŃ ŻYCIA ROZPALIĆ, GDZIE BOGA MIENIA W KAMIENIACH, O ŚWIĘTYCH IMIENIACH.

Link do nagrania wykładu – 27.06-03.07.2021r.
Link do wideo na YouTube – 27.06-03.07.2021r.

1P 2:7: „Wam zatem, którzy wierzycie, cześć!”
Bóg nas zrównał Miłością swoją. Jesteśmy z Jego Miłości powstali i Jego Miłością zjednoczeni.
Jr 30:6-8: „Pytajcie się i patrzcie: Czy mężczyzna może rodzić? Dlaczego widzę wszystkich mężczyzn z rękami na biodrach jak u rodzącej kobiety? Każda twarz powlekła się bladością. Ach, jak wielki to dzień, nie ma on równego sobie! Będzie on czasem ucisku Jakuba, a jednak on zostanie zeń wybawiony! W dniu tym – wyrocznia Pana Zastępów – skruszę jarzmo znad ich szyi, zerwę ich więzy, tak że nie będą więcej służyć obcym.”
Dusza jest Miłością, która została zaanektowana i wciągnięta w niewłaściwą relację, w złą relację. Mamy wewnętrznego człowieka, który jest osobnym życiem, który ma osobną miłość wewnętrzną, która się budzi do życia, i żyje własnym życiem, życiem powstającym z miłości, z wiary. Wiara, miłość, łaska, pokój, nadzieja – te wszystkie stany są w Chrystusie. On jest prawdziwym Mężem duszy. Z wiary jest poznanie, z miłości miłosierdzie; łaska daje mądrość, roztropność, aby zachować tą prawdę i pielęgnować ją, a dawać tym, którzy ją będą chcieli; pokój i posłuszeństwo Temu, który jest jej Mężem, aby móc być cierpliwa na pełną nadzieję. A nadzieja jest to oczekiwanie nowego życia. Czujemy wewnętrznego człowieka, który się budzi, czujemy siłę, moc, emanację, inne myślenie, inne postrzeganie, miłowanie, radosne powstawanie, radosne zdążanie ku dziełu, które czeka na wykonanie.
Iz 38:19: „Żywy, żywy Cię tylko wysławia, tak jak ja dzisiaj. Ojciec dzieciom rozgłasza Twoją wierność.”
Uświadamiamy sobie tajemnicę św. Piotra, dlaczego on się staje Skałą, i dlaczego Jezus Chrystus powiedział: uczynię cię Skałą, i zbuduję na tobie Kościół, którego bramy piekielne nie przemogą (Mt.16.18). Teraz rozumiemy dlaczego – ponieważ uwierzył całkowicie Miłości, zaparł się samego siebie, zaparł się grzechu, ale i całkowicie go uśmiercił razem ze złą naturą; bo nie chce mieć z nią nic wspólnego, bo ona doprowadziła go do strasznego stanu hańby wdowieństwa. Kim się stał Bóg dla niego? Tym, który uwolnił go od najgorszego utrapienia, a on myślał, że on je ma i utracił wszystko. Ale okazało się, że nie ma tego utrapienia, ponieważ Jezus Chrystus właśnie przyszedł uwolnić każdego człowieka z tego utrapienia, z grzechów.
Jr 31:33: „Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach – wyrocznia Pana: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem.”
Gdy człowiek czuje Miłość Chrystusa, tak głęboką, dusza płonie ogniem Miłości i zdaje sobie sprawę, że nie może dłużej, nawet chwili, żyć bez Niego. I zdaje sobie sprawę, że nie może trwać w dalszym ciągu w niezdolności i bierności, musi zrobić krok ku Miłości. A żeby go zrobiła, musi wiedzieć, że warta jest ta Miłość porzucenia grzechu, uśmiercenia siebie, dopełnienia śmierci, którą zadał już Chrystus, nie myślenia o sobie, tylko o Miłości, czyli o naturze, która porywa nas.
2Krl 2:9-11: „Kiedy zaś przeszli, rzekł Eliasz do Elizeusza: «Żądaj, co mam ci uczynić, zanim wzięty będę od ciebie». Elizeusz zaś powiedział: «Niechby – proszę – dwie części twego ducha przeszły na mnie!» On zaś odrzekł: «Trudnej rzeczy zażądałeś. Jeżeli mnie ujrzysz, jak wzięty będę od ciebie, spełni się twoje życzenie; jeśli zaś nie [ujrzysz], nie spełni się». Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios.”
Miłość Chrystusa, gdy dotyka człowieka powoduje tą sytuację, że człowiek nagle oderwany jest od rzeczywistości świata, oderwany jest od tego, że ma rodzinę, że ma pracę, że coś robił, że ma jakieś plany, że ma jakieś sprawy – oderwany jest od tego całkowicie w tej jednej chwili. W tym momencie jest tylko Miłość.
Ha 3:13-16: „Wyszedłeś w celu ocalenia swego ludu, w celu wybawienia Twego pomazańca. Zburzyłeś dom bezbożnego, odsłoniłeś fundament aż do nagiej skały. Przeszyłeś strzałami wodza ich wojska, które naciera, aby nas zgubić – radując się jak ten, co w ukryciu wyniszcza biednego. W morze wdeptałeś jego konie, w kipiącą topiel wód mnogich. Usłyszałem i serce moje struchlało, na głos ten zadrżały me wargi, przenikła trwoga me kości, kroki się moje zachwiały. W spokoju jednak wyglądam dnia utrapienia, który nadchodzi na lud, co nas gnębi.”
Ha 1:12-17: „Czyż nie jesteś odwieczny, o Panie, Boże mój Święty, który nie umierasz? Na sąd go przeznaczyłeś, o Panie, Skało moja, zachowałeś dla wymiaru kary. Zbyt czyste oczy Twoje, by na zło patrzyły, a nieprawości pochwalać nie możesz. Czemu jednak spoglądasz na ludzi zdradliwych i milczysz, gdy bezbożny połyka uczciwszego ‹od siebie>? Obchodzi się on z ludźmi jak z rybami morskimi, jak z pełzającymi zwierzętami, którymi nikt nie rządzi. Wszystkich łowi na wędkę, zagarnia swoim niewodem albo w sieci gromadzi – krzycząc przy tym z radości. Przeto ofiarę składa swojej sieci, pali kadzidło niewodowi swemu, bo przez nie zdobył sobie łup bogaty, a pożywienie jego stało się obfite. Ciągle na nowo zarzuca swe sieci, mordując ludy bez litości.”

Link do nagrania wykładu – 25.06.2021r.
Link do wideo na YouTube – 25.06.2021r.