„To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie” (Rz.6.6-11)
Co jest wyrażeniem wiary człowieka? Nie chodzi o umiejętność, chodzi o wiarę. Nie o umiejętność, bo wiara nie należy do umiejętności. Wiara jest aktem, więc nie jest umiejętnością. Wiara jest aktem danym przez Chrystusa Pana. On naszą wiarę i nadzieję skierował ku Bogu. W dzisiejszym świecie ludzie uważają, że wierzą ponieważ szukają grzechów, ponieważ wyznają grzechy i ponieważ pokutują. Ale umiejętność poszukiwania grzechów, umiejętność ich wyznawania, a jednocześnie pokuta – należy do umiejętności, a nie do wiary. Wiara jest to uwierzyć Temu, który uczynił to czego nie możemy sprawdzić, nie możemy zrozumieć, nie możemy zobaczyć, a uznajemy za faktyczne. Wiara jest aktem dokonywanym raz, raz w sposób właściwy i on już jest. Nie umieramy na raty, umieramy raz. Chrystus też raz zmartwychwstał, raz umarł, raz został wskrzeszony. I my raz powstajemy, nie możemy powstawać na raty, bo to jest niemożliwe; bo gdy raz powstaniemy i upadniemy, to już nie możemy wstać, bo już nie ma żadnej innej krwi, która by mogła nas podnieść. Więc jeśli człowiek powstaje – czyli poznał wszystko, doznał chwały Bożej, chwały Chrystusowej, Chrystus zasiadł w miejscu, w którym powinien zasiąść, a człowiek nie chce, to wtedy nie ma już powrotu – świadomie porzucił prawdę. Hbr 10,26 – mówi o tym, że ten który świadomie grzeszy, nie ma dla niego już powrotu, jest to po prostu niemożliwe, bo jest jak upadli aniołowie i tak jak synowie Boży, którzy znając prawdę wyrzekli się jej, i mimo że Henoch poszedł do Boga pytając się o ich wolność, powiedział: wiedzieli co robili, podjęli decyzję straszną, i jeszcze się objęli klątwą, wiedząc o tym i pieczętując to jeszcze mocniej.
„Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (Ga 2,20; 1Kor 6,19). W tym miejscu w tej chwili jest Chrystus. Jeśli my jesteśmy świadomi tej sytuacji, że tam jest Chrystus, to w tym momencie nie ma już tych, którzy nieustanie się oskarżają o grzech (Ga 2,17). Oznacza to, że jeśli uznaję z całą świadomością, uznaję z całą moją wewnętrzną siłą – duszą, umysłem i sercem; jeśli uznaję, że Chrystus mnie uwolnił od grzechów, jeśli uznaję – to jest to prawda ponad wszystko. I co się w tym momencie dzieje? – grzech nie ma do mnie dostępu, dlatego, bo miejsce grzechu zajął Chrystus, i czuję Jego obecność (Ga 2,20). Przedtem, kiedy jest ego, jest to nieustanne zwalczanie wszystkiego, co chciałoby mnie zabrać mnie, chciałoby rządzić nade mną, chciałoby innych dróg, nie tych, które sobie wymyśliłem, przez pragnienia skierowałem, moje pożądania, moje wycieczki i moje inne rzeczy. Teraz Chrystus jest we mnie i ja już nie mam tego wszystkiego, co mnie tak okropnie dręczyło.
Link do nagrania wykładu – 26.09.2020r.
Link do wideo na YouTube – 26.09.2020r