1Kor 6:17: „Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.”
Chrystus przywrócił nam Miłość. Miłość Chrystusa w nas istniejąca, dała nam zdolność wyboru Chrystusa. Musimy wybrać Go Jego Miłością, Miłością Boga, musimy Mu uwierzyć, co oznacza dać wiarę wszystkim Słowom i Dziełom Jego. Chrystus uśmiercił złego ducha, czyli uwolnił nas od grzechu, a my wybierając Jego dostępujemy wiary. Wiara jest jednością z Duchem Bożym, jest to zjednoczenie się z Chrystusem tak ściśle, że stajemy się jedną naturą z Nim. Człowiek jest tutaj, a Jezus Chrystus nie chce, żeby był tutaj, w tym ciele, jako tożsamość własna. On chce, żeby człowiek był w Bogu, i dopiero w Bogu istniejąc, był tutaj. Czyli żeby był w teraźniejszości, żeby teraz korzystał z całej natury Boskości. Jesteśmy zobligowani do życia w teraźniejszości, w obecnym stanie miłowania, bo miłość do Boga jest tylko teraz, nie jutro, nie wczoraj, teraz. Powrócimy do stanu, który przynosi nam Chrystus, a Chrystus mówi: nie pełnię swojej woli, ale wolę Mojego Ojca, który jest w Niebie, nie mówię nic od siebie, tylko mówię to, co słyszę u Niego, i nie czynię nic sam, tylko czynię to, co On czyni. Jezus Chrystus ma tożsamość Ojca, i nigdy nie patrzy na ten świat i nie ocenia, nie postrzega tego świata z tożsamości ludzkiej, zawsze postrzega człowieka i świat z tożsamości Niebieskiej, Boskiej, zawsze. Nigdy nie robi inaczej, nieustannie trwa w woli Bożej.
Flp 2:13-15: „Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie.”
W świecie Niebieskim wszystko jest doskonałe i wszystko jest Żywe. Człowiek światłości to jest czysta żywa dusza przyobleczona w doskonałość Ducha Bożego, w którym jest nasza tożsamość. Człowiek światłości jest tym człowiekiem, który jest na wysokości, a jednocześnie w tym ciele. „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga” (1Kor.6.19). Z pozycji ciała nie jest zrozumiała tożsamość, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego. Ale, gdy człowiek uwierzy całkowicie Bogu, świadomie zaprzeczając samemu sobie, swoim wartościom i swojej inwencji, i temu co posiada z powodu swojej inwencji, czyniąc to na przekór tożsamości swojej, ludzkiej, wtedy jest przez wiarę połączony z Bogiem i jest człowiekiem światłości. Jest w nim spojrzenie jasne, lekkie, doskonałe, znajduje się nagle w miejscu ogromnej ciszy, łagodności, miłości, spokoju, rozumienia, a jednocześnie jest niezmiernie dla niego ważne, aby ta świątynia, w której przebywa była najdoskonalszą świątynią, a postawa jego była postawą człowieka światłości. I w ten sposób uświęca tą świątynię. A człowiek, jako fizyczna istota, odczuwa że opuszczają jego ciało zmysły, niepokoje, agresje, i ciało jest spokojne, ono nie zna już lęku, bo ciało nie ma swojej tożsamości, tożsamość daje mu ten, który je posiada, który nad nim panuje. A człowiek światłości jest tożsamością prawdziwej miłości i radości, i ciało dosłownie przejawia ten stan. Człowiek światłości przebywając w naturze cielesnej w świątyni, jego naturą jest dbanie o tą świątynię jak najdoskonalej, aby była świątynią jaśniejącą i prawdą. Jest to po prostu jego główny sens, aby ta świątynia objawiała obecność Boga.
Flp 3:7-12: „Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych. Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.”
Jesteśmy bardzo blisko Boga, bo Bóg tak naprawdę jest z nami – w naszym sercu ogniem i w naszych ustach jest naszym tchnieniem, tchnieniem życia, jest bardzo blisko nas. Mimo, że Bóg jest bardzo blisko, to człowiek nieustannie ma Go bardzo daleko od siebie, dlatego że drogi człowieka wynikające z tego kim jest, kompletnie nie są spójne z drogą Bożą. Człowiek nie chce dróg Bożych, bo w drogach Bożych Bóg nie zawiera ich osobowości ziemskiej. A oni chcą pójść do Nieba jako ci, którzy tutaj byli na Ziemi. Człowiek jest niewolnikiem wartości w tym świecie, nie chce być tak naprawdę oddany w pełni Miłości. W świecie Niebieskim nie trzeba niczego umieć, trzeba kochać, ufać; tyle ile człowiek jest zdolny, tyle musi dać, wszystko, nic nie zatrzymać. Czyli kochać Boga z całej swojej siły, i to jest właśnie to, czego chce od niego Bóg. Bóg chce od niego całej miłości.
Flp 3:20-21; 4:1: „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię – radości i chwało moja! – tak stójcie mocno w Panu, umiłowani!”
Człowiek wewnętrzny się cały czas odnawia, cały czas zanurza się w Bogu. To jest nowy stan posłuszeństwa Bogu. I w tym momencie następuje sytuacja, gdy człowiek wewnętrzny się budzi i człowiek światłości jest żywy, to odczuwamy ogromną ciszę, ogromną miłość do człowieka, ogromną miłość do Boga, rozumienie że świat jest całkowicie w porządku w Boskiej naturze, że szatan nie mieszka na Ziemi, tylko w ludziach nieposłusznych Bogu; i że to on w ludziach sprzeciwia się Bogu, i w takich ludziach mieszkając niszczy tą Ziemię – więc przez ludzi niszczy Ziemię, przez ludzi jest wrogi Bogu, i przez ludzi walczy ze wszelką prawdą. Więc nic mu po Ziemi, gdy nie będzie miał człowieka. Tt 3:4-8: „Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego. Nauka ta zasługuje na wiarę, i chcę, abyś z całą stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi.”
Link do nagrania wykładu – 06.07.2021r.
Link do wideo na YouTube – 06.07.2021r.