UZDRAWIANIE DUCHOWE

Ireneusz Wojciechowski

„Uleczę ich niewierność i umiłuję ich z serca.” Oz 14.5

Widzę Anioła, który stoi jedną nogą na ziemi a drugą na morzu. I słyszę jak Bóg mówi, żeby on poszedł, i czynił wedle tego, co mu zostało nakazane. I słyszę głos jakoby swój, ale duchowy, mówię: idź. A on mówi: to już czas? – Tak, już czas. On czekał tylko na to, aby po prostu poszedł, bo stał jedną nogą na wodzie, jedną nogą na ziemi, tak jakby został w pół kroku zatrzymany, i czekał na to, aż zostanie posłany. I dlatego Bóg mówi: powiedz – idź. A ja mówię – głos, który z Ducha płynie: idź. A on mówi: to już czas? A ja mówię: Tak, to już czas. I poszedł, bo czas się rozpoczął. To o czym dzisiaj jest mowa, miało być ukryte na wieczne czasy, żeby nigdy nie zostało odkryte, i żeby nigdy nie zostało ujawnione. Ale Bóg o tym wiedział, że taka sytuacja nastąpi, i dlatego powiedział Henoch: nie spiszę tego, to zostanie spisane tylko Duchem, a Synowie Boży, których Bóg ustanowił, oni to przeczytają i objawią; gdy czas przyjdzie, tak się stanie. Jesteśmy tutaj po to, aby przestać żyć czasem, ale żyć nieustannie, a nie tylko czasem; żeby przestać żyć w czasie, ale być nieustannie żywymi, ponieważ Synowie Boży są żywą istotą, i oni mają wieczne życie. Człowiek został przywrócony do chwały niebieskiej, i stał się świątynią Boga Żywego. Bo Bóg jest żywą istotą i jej się nie zamyka w skrzynce. On teraz zniszczy tych, którzy niszczyli nas, czyli którzy niszczyli świątynię Boga. Bóg ukazał nam to wszystko i to się dzieje. Teraz jest Jego ruch. A ja mówię o tym, że jest Jego ruch, bo On chce, żeby tak powiedzieć. I proszę zauważyć co się z nami dzieje? Co się dzieje ze światem? Wy, jako umysły Boga, jako Synowie Boży, jako istoty Boskie, musicie stoczyć bitwę ze zmysłami człowieka, ze zmysłowością człowieka, który jest jakby osobną istotą, jako osobna natura, jako osobne potrzeby; stały się one jako osobne, ale tak naprawdę osobnymi nie są, a przez to stały się wrogami Moimi i waszymi. Czwarty wymiar powoduje to, że odchodzimy od zmysłów, człowiek staje się istotą synostwa Bożego, i teraz myślimy już całkowicie inaczej, wszystko staje się po prostu wewnętrznym czuciem, i nie podlega już zmysłowości. Bóg dzisiaj pozwala się dotknąć, w tym momencie Bóg jest bardzo blisko. Ziemia będzie dawała plony, ponieważ ma Pana, a tak długo oczekiwała, aby plon wydać, ponieważ plon miała, ale Pana nie miała, a chciała, aby się On cieszył tą radością. Ziemia w tej chwili się raduje, bo już Synowie Boży nad nią panują. Rz 8:22-23: „Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując ‹przybrania za synów> – odkupienia naszego ciała.”
Dn 12:7: „I usłyszałem męża ubranego w lniane szaty i znajdującego się nad wodami rzeki. Podniósł on prawą i lewą rękę do nieba i przysiągł na Wiecznie Żyjącego: «Do czasu, czasów i połowy [czasu]. To wszystko dokona się, kiedy dobiegnie końca moc niszczyciela świętego narodu».”
Staliśmy się ludźmi rozumiejącymi Boską miłość i Boskie miłosierdzie, tajemnice Jego, Jego wielki dar, którym jest Łaska, którą nam dał. Bóg objawił nam tą tajemnicę, a my stajemy się nią i jesteśmy tymi, którzy ją ujawniają, a jednocześnie wyrażają. Ale dzisiejszy drugi kanon ma w swoim zapisie karę dla tych, którzy przyjmują nieodwracalną Łaskę Bożą, której się nie odrzuca, bo za odrzucenie jest ciężka kara Boża. Dlatego – Odwagi! Odwagi! System z 418 roku powstał, aby świadomie stawiać opór Bogu, świadomie wykorzystać wszystkich ludzi ku temu, aby się stali żywą tarczą przeciwko Bogu, żeby się stali tymi wszystkimi nierządnicami, i żeby tylko wołali o miód, wołali tylko o wodę, wełnę, len, oliwę i napój, czyli wszystkie ziemskie sprawy jakoby byli tylko ziemską istotą i niczym więcej. Ten system trwał od wieków, i ciągle był wykorzystywany do dręczenia, udręczania, i męczenia ludzi, okłamywania ich co do prawdy, w różnych systemach, w różnych czasach, wykorzystywano znajomość umysłu człowieka, jego duchowej natury, i znajomość jego behawioralnej natury, aby manipulować człowiekiem, i aby szli za nim jak po sznurku, żeby to była jakby ich marchewka, a oni za tą marchewką gonili i nigdy nie mogli jej dogonić. Kiedy patrzymy na dzisiejszy system cztery jeden osiem, to widzimy, że został stworzony tylko po to, aby zniszczyć możliwość odkupienia świata wewnętrznego, przez niepozwolenie odnalezienia Zbawienia, które daje Chrystus, i zabronienie powstawania Synów Bożych. Oczywiście nie można zabronić człowiekowi uwierzyć w Boga, ale daje się wszystkich innych obcych – daje się wełnę, miód, len, wodę i inne rzeczy, które są tylko cielesnymi, a nie daje się prawdziwego życia. Skupia się człowieka na tym co cielesne, i każe się człowiekowi gonić do skrzynki, w której ma być Bóg, który przecież nie mieszka w skrzynce. Chrystus nie zmartwychwstał po to, i nie po to się rozdarła zasłona Przybytku, aby Bóg wyszedł ze skrzynki i wszedł do innej skrzynki. On powrócił do serc człowieka, i Bóg nie mieszka w świątyni z kamienia, ale to człowiek jest świątynią żywą Boga. My jesteśmy świątynią. Ale zabroniono człowiekowi być świątynią, a system cztery jeden osiem stał się systemem niszczącym możliwość uratowania pięknej córki ziemskiej, czyli tak naprawdę naszej prawdziwej natury Boskiej ziemskiej, czyli ciała chwalebnego. Ludzie, którzy żyją na Ziemi, siłą zostali wepchnięci w ten system, i zmuszeni do szukania grzechu, do pokut, i do innych rzeczy, które mają udowadniać człowiekowi, że jeśli pokutuje, to ma za co. Chrystus mówi: dlaczego mam pokutować, nie mam za co, któż mnie złamał. Ale ludzie pokutują, bo zostali złamani, i kajają się za grzech, którego nie mają, a w ten sposób łamią swoje sumienie, łamią jedność z Bogiem. Zmusza się ludzi do łamania ich prawdziwej tożsamości i stania się tymi, którzy wchodzą z „musu” pod wpływy szatana, i godzą się z nim, i ważą grzechy, jak Ozyrys, którzy nie jest w Niebie, ale jest w świecie nieumarłych, jest w świecie ciemności, i nie wypuszcza żadnych dusz stamtąd, jeśli ich nie zważy. Ale Bóg nie waży dusz. Chrystus Pan odkupił ludzi przez wiarę, nie jakąś wagą. Bóg daje nam prawdę i przedstawia tą sytuację, że skończyła się już stara sytuacja, ona już nie wróci. Ona już przebrnęła, ona była potrzebna na chwilę, teraz już nie jest nic warta, była potrzebna dlatego, że Bóg tak ustanowił, ale kiedy ją usunął, nie ma jej. I nie przeżywaj jej u siebie, ani u innych jej nie przeżywaj, bo pamięć twoja sięga przeszłości, a musi być w teraźniejszości, teraz musi głęboko zanurzać się w radości, i w chwały Bożej mnogości, bo tam ona oczekuje na prawdziwą naturę, a i chętnie przyjmuje nowych gości, którzy nie znali jeszcze tego miejsca, ale przyjść muszą. I zapewniam, że przyjdą, jak nie po dobroci, to po wezwaniu, bo powiem: daję wam wybór, bardzo dobry, jedyny i doskonały, wybierzcie Mnie, albo Mnie, albo Mnie. To jest najlepszy wybór jaki jest, bo tylko wtedy, kiedy jesteśmy w Duchu Bożym, tamta przeszłość nie może nad nami panować. 1 Kor 9:20: „Dla Żydów stałem się jak Żyd, aby pozyskać Żydów. Dla tych, co są pod Prawem, byłem jak ten, który jest pod Prawem – choć w rzeczywistości nie byłem pod Prawem – by pozyskać tych, co pozostawali pod Prawem.”
Oz 14:5-7: „Uleczę ich niewierność i umiłuję ich z serca, bo gniew mój odwrócił się od nich. Stanę się jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola rozpuści korzenie. Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie jak woń Libanu.”
Ta przemiana, która w tej chwili następuje, ona jest przemianą, którą Duch Boży mi ukazuje, że jest to w tej chwili wejście w Księgę Ozeasza, i realizowanie, ukazanie człowiekowi, że to jest ta praca wewnętrzna; mówi Bóg o pięknej córce ziemskiej, o naszej podświadomości, o życiu nawykowym, o życiu emocjonalnym, o życiu w przywiązaniu do fałszywych bogów, do życia z upadłymi aniołami, i szukanie z nimi wspólnego istnienia, do tego aby razem z nimi współdziałać, ponieważ jakoby nie ma innego wyjścia, to z nim sobie żyję i piję miód i mam len, miód, wodę, i wiele innych rzeczy, i dobrze mi się dzieje. Ale to jest syndrom sztokholmski – pierwszego stopnia, bo jest to sytuacja, gdzie z powodu tego, że chcę cieleśnie i fizycznie mieć dobrze, wejdę w relację z przestępcą, który będzie mnie traktował łagodnie, a ja w jakiś sposób się tutaj w tym wszystkim odnajdę. Ale nie przewidziała tej sytuacji, że natura wewnętrzna wejdzie w sytuację bardzo silnego behawioralnego stanu, który to potraktuje jako główny sens, i aspekt potrzeby, sensu i celu. W naturze podświadomej odzwierciedla tą sytuację piękna córka ziemska, która zaczęła współistnieć z tamtymi wszystkimi sytuacjami, ona po prostu dla swojego ocalenia, w sposób ludzki ziemski, weszła w sytuacje bardzo złe, dla niej jakoby dobre, bo przynosiły jej fizycznie wolność, ale duchowo jest zniszczona. I mówi tutaj księga Ozeasza, mówi do Synów Bożych, do nas mówi o naturze podświadomej, i jej naturze, która w tej chwili istnieje: Synowie Boży, bądźcie silni, mocni, umocnieni w chwale Bożej, bądźcie z całej siły umocnieni we Mnie, i wyzwólcie tą, która została zniewolona, a nie powinna, jest w trudzie, a jedynym ratunkiem jesteście wy, dlatego spór toczcie, czyli wydobądźcie ją z tego problemu. Bóg w tej chwili nagle to otworzył, i ujawnił, że to jest natura wewnętrzna człowieka, że to jest związane z jego wewnętrznym spotkaniem się z jego rzeczywistością, a ta w głębinach piękna córka ziemska, jest właśnie tą, którą nazywa: Spór prowadźcie z waszą matką, ona bowiem już nie jest Moją żoną, a Ja nie jestem jej Mężem, winna usunąć znaki nierządu ze swej twarzy, i spośród swych piersi ozdoby cudzołożnicy – bo związała się z tamtym stanem. A dlaczego to ma? – dlatego że człowiek, który jest odkupiony dzisiaj, nie walczy o nią, aby ona nie znalazła ścieżek do starego świata, on nie staje przed nią i nie mówi: zamknę jej ścieżki, i przynęcę ją na pustynię, i będę dawał jej prawdę, radość, i życie, będę uczył ją Boga, a odejdzie od tamtych spraw i mnie pozna, że mężem jej jestem. To jest niezmiernie ważna rzecz, ale dzieje się tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wierzymy Chrystusowi. Dlatego mówi Bóg: dałem wam Siebie, dałem wam poznanie, dałem wam Pełnię istnienia, dałem wam pełne Synostwo, staliście się świadomi życia wewnętrznego, i wiecie że w utrapieniu jest ta, którą macie wydobyć, więc spór toczcie z matką swoją, aby przywrócić żonę Moją do prawdziwego dzieła Mojego zadanego na początku. Czyli spór toczcie ze swoją matką, która była Moją żoną, a już nie jest, Ja byłem jej Mężem, i już nie jestem; spór toczcie, aby ponownie była Moją żoną, a waszą matką. Bo nie przestała być matką waszą, a Moją żoną, ale zachowuje się jakby nią nie była. Odzyskajcie ją, bo nie wie co robi, ale wy gdy będziecie w pełni świadomi, to na was pokładam miłosierdzie Moje. Jeśli was stworzyłem i ukazuję wam tą prawdę, to jak możecie patrzeć na cierpienie i nic z tym nie zrobić? Ja tak nie czynię. Ja jestem miłosierny, a jak Ja jestem miłosierny, to ty też, a jeśli nie jesteś, to nie jesteś ode Mnie. Rz 7:23-24: „W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!”
Oz 14:10: „Któż jest tak mądry, aby to pojął, i tak rozumny, aby to rozważył? Bo drogi Pańskie są proste: kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy.”
Mimo że kilkadziesiąt lat temu został opisany syndrom sztokholmski, to w Księdze Ozeasza, prawie trzy tysiące lat temu, jest już ukazany. Syndrom sztokholmski pierwszego stopnia to jest piękna córka ziemska, która znalazła się w sytuacji, w której się znalazła, nie potrafiła się z niej wydobyć, więc żyła z nimi jako nierządnica, gdzie dobrze jej było, bo dawali jej kochankowie i mleko, len, wełnę, miód, i wszystkie sprawy. Później, kiedy Bóg przenosi to wszystko do czwartego wymiaru, tamo przestaje istnieć, ale ona chce ich gonić, chce niewoli, ale jakoś dogonić ich nie może, bo Bóg zamknął to wszystko. I następuje odwrócony syndrom sztokholmski; została ponownie postawiona w sytuacji bez wyjścia, ale w tej chwili musi wybrać Boga, bo Bóg mówi tak: daję ci wybór, postawiłem cię przed sytuacją – wybierzesz albo Mnie, albo Mnie, albo Mnie. I w tym momencie ona jest skazana na Boga, i jest w sytuacji jak w pierwszej. W pierwszej sytuacji, będąc w syndromie sztokholmskim pierwszego stopnia, znalazła się w sytuacji granicznie trudnej, nie potrafiła się z niej wydobyć, więc szukała wyjścia cielesnego. Ale tutaj nie ma wyjścia cielesnego, tutaj jest wyjście duchowe, ma tylko Boga, i musi z Nim wejść we właściwą relację – będzie z Nim na dobre czy na złe. Ale lepiej jest być na dobre i na złe, więc jest z Nim, a On ją przenika chwałą Bożą, coraz głębiej. To jest taki, odwrócony syndrom sztokholmski pierwszego stopnia, gdzie jak w pierwszej sytuacji znalazła się między złoczyńcami i chciała się z tego wydostać, więc wybrała tamtą sytuację, mimo że w dalszym ciągu mogła wybrać Boga; tak tutaj jest w sytuacji, że może wybrać także, ale może wybrać Boga, albo Boga, albo Boga. Więc nie ma innego wyboru – tylko Boga. I w tym momencie musi odnaleźć w sobie tą tajemnicę, o której mówi: Pójdę i wrócę do mego Męża pierwszego, bo wówczas lepiej mi było niż teraz. Czyli zaczyna uświadamiać sobie, że ma pamięć wewnętrzną pierwszego zjednoczenia, prawdziwej tajemnicy życia Boskiego wewnętrznego, i zaczyna odczuwać powrót, jak syn marnotrawny. Ale dlatego w tej sytuacji jest, bo nie ma innego wyjścia, a Bóg wie, że jeśli nie postawi jej w trwodze, to nie dokona ona wyboru. Dlatego ludzie będąc w trwodze mówią: jak miła mi ta trwoga, nie mogłem wrócić do Boga, a w tej chwili droga prosta do Boga, wystarczyła tylko trwoga. Skazał ją Bóg na Siebie, bo zawsze była Jego, i gdy skazał ją na Siebie, ona zaczęła poznawać Tego, który jest jej, a ona Jego, i wtedy Bóg mówi: chcę ją przynęcić na pustynię, na pustynię ją wyprowadzić, mówić do jej serca, oddam jej znowu winnicę, uczynię bramą nadziei, i będzie Mi tam uległa, jak za dni swej młodości. Czyli mówi o sytuacji wracającej pamięci, o pamięci gdy wychodziła z Egipskiego kraju, wraca do pamięci ratunku, miłowania, prawdziwej jedności. I stanie się w owym dniu, że nazwie Mnie: Mąż mój – odnajdzie w sobie prawdziwą tajemnicę, pokona przeszłość, która domaga się faworyzowania, domaga się istnienia, domaga się swojego miejsca, chce swoje; ale Bóg mówi: przeszłość przeminęła, tak jak dzień ma swoje troski, niech on sobie zostanie ze swoimi troskami, a wy idźcie ku prawdzie Bożej, nie troszczcie się o dzień, troszczcie się o siebie w Boskiej tajemnicy – Ja dbam o dzień, wy dbajcie o to, abyście byli we Mnie. I mówi – w owym dniu zawrę z nią przymierze, i pozwolę jej żyć bezpiecznie. Łk 15:18-20: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go.”
Dn 12:8-9: „Ja wprawdzie usłyszałem, lecz nie zrozumiałem; powiedziałem więc: «Panie, jaki będzie ostateczny koniec tego?» On zaś odpowiedział: Idź, Danielu, bo słowa zostały ukryte i obłożone pieczęciami aż do końca czasu.”
Bóg nam ujawnił tą sytuację, że przechodzimy do czwartego wymiaru i my to czujemy, my to wiemy, i widzimy że inni też do niego przechodzą, i też przechodzą w sposób rzeczywisty, tylko że oni nie wiedzą; dlaczego im źle. A ludzie po prostu giną, bo ginie duch ciała. I ludzie odczuwają, że ginie coś w nich, ginie ich osobowość, nie wiedzą co się z nimi dzieje, ale giną w oczach, a to po prostu ich duchowa natura tamta zła przestaje istnieć; ale duchowo są jaśni, jaśniejący blaskiem, i muszą się tylko z tą częścią zjednoczyć; i nagle emanują prawdą. Czwarty wymiar na nich wpływa i ich porywa, oni nic nie robią, tylko poddają się czwartemu wymiarowi, a on ich przemienia, wznosi, i unosi. A źli z trzeciego wymiaru wołają: ratujcie się, róbcie coś. Ale ludzie wcześniej zostali oduczeni, a wręcz nawet karani, za to jeśli coś robili. Więc pozostajemy tak jak byliśmy, i niech czwarty wymiar nas przemienia. I Bóg to robi, mówi: Dlatego zamknę jej drogi cierniami i murem otoczę, tak że nie znajdzie swych ścieżek. Bóg odsuwając trzeci wymiar, a właściwie całą heliosferę przesuwając coraz głębiej w przestrzeń czwartego wymiaru, powoduje niemożliwym, aby znalazła swoich kochanków, bo oni pozostali w trzecim wymiarze; ale jest cały czas więźniem swojego pragnienia tamtego życia. Dlatego dzisiaj ludzie, którzy w trzecim wymiarze cieszyli się, że mają takie pragnienia i głównie je eskalowali, dzisiaj nie wiedzą jak się ich pozbyć, jak uciec przed tym, jak zrealizować to co uciekło, i oni giną dlatego, że tego nie mają. Ale Bóg im pomaga, zamyka drogę, i człowiek już nie może poddawać się temu, co było w trzecim wymiarze. Są jednak ludzie, którzy usilnie to robią, robili to wcześniej, będąc w trzecim wymiarze, po swojemu chcieli znaleźć Boga, i w tym momencie, w czwartym wymiarze robią to samo – opierają się tej sile Boskiej w czwartym wymiarze, i ciągle dążą do trzeciego wymiaru. Czym to jest? To jest syndrom sztokholmski drugiego stopnia, który już nie jest wynikiem zniewolenia zewnętrznego, ale pragnienia bycia zniewolonym wewnętrznie. Nikt im nie każe, to oni już chcą, bo mają sposób, myślą że wiedzą, myślą że umieją, że tam jest ich wełna, tam jest ich miód, tam ich woda, tam jest len, tam jest całe to dobro, którego chcą. I mają to, ale to jest niestrawne, płaczą że mają, a tego chcieć nie chcą, nie wiedzą jak nie mieć, bo to nad nimi panuje. A jedyną możliwością, żeby nie mieć, to jest oddać się Bogu, który będzie ich miał. Więc Bóg doprowadza ich do sytuacji wycieńczenia, trwogi, gdzie chcą znaleźć, ale nie mogą. Ten właśnie syndrom sztokholmski drugiego stopnia, on jest naturą właściwie wszelkiego człowieka, to jest tzw zniewolenie wynikające z tego, że człowiek podlega wpływom kształtowania w dzieciństwie, czyli pewnym fundamentom, nawykom i tradycjom. Ale gdy wybiera Chrystusa, to Chrystus Pan usuwa to, i tego nie ma. Są ludzie, którzy nie chcą odnaleźć Boga, ponieważ mają swoje sposoby, i myślą, że już Go odnaleźli. I Bóg musi uwolnić ich od ich umiejętności, bo ta umiejętności jest tak w nich wszechobecna i tak doskonała, że nie chcą się poddać usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga – czyli problemem człowieka jest to, że jest przekonany, że już ma tą drogę, że on to już znalazł, i nie pozwoli, aby ktoś mu to wydarł. Ale jest jedna rzecz nieodzowna do tego, abyśmy tą drogę odnaleźli – to jest posłuszeństwo i mądrość, czyli nie wystawiać Boga na próbę – dziesięć córek Boga, które w Chrystusie mają pełne swoje istnienie: wiara, miłość, łaska, pokój, nadzieja, one w człowieku muszą mieć swoje miejsce jako: poznanie, miłosierdzie, mądrość, posłuszeństwo i cierpliwość. Czwarty wymiar, który się w tej chwili objawia, on po prostu ujawnia obnażone syndromy, czyli syndrom sztokholmski pierwszego stopnia, i drugiego stopnia, a także syndromy odwrócone, czyli działające jakoby tak samo, ale przeciwnie, dające inną naturę, stawiające człowieka jakoby przed tym samym wyborem, tylko że Bóg daje człowiekowi wybór, którym jest zawsze On, zawsze wyborem jest Bóg, aby człowiek nie zginął – dam ci wybór, wyborem będę Ja, drugi wybór to będę Ja, i trzeci to też będę Ja. Dlatego trzeba ufać Bogu, bo własne plany zawsze będą niszczyły człowieka. Koh 4:7-8: „I inną jeszcze widziałem marność pod słońcem: oto jest ktoś sam jeden, a nie ma drugiego, i syna nawet ni brata nie ma żadnego – a nie ma końca wszelkiej jego pracy, i oko jego nie syci się bogactwem: «Dla kogóż to się trudzę i duszy swej odmawiam rozkoszy?» To również jest marność i przykre zajęcie.”
Dn 12:10: „Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją.”
Będąc w tej przestrzeni nowego wymiaru, który oddziałuje coraz bardziej, on w tej chwili budzi w ludziach, pewnego rodzaju stan jakiejś siły wewnętrznej, która zmusza ich do tego, aby pamiętali przeszłość i pragnęli przeszłości. Wydobyłem cię ze świata egipskiego, wydobyłem cię stamtąd, jako żonę. Ale gdy cię stamtąd wydobyłem, już po 93 dniach wołałaś: chcę niewoli, chcę Apisa, chcę miodu, chcę wełny, chcę wszystkich tamtych rzeczy, bo w niewoli mi było przyjemnie i dobrze, a tutaj ciągle w kółko jem tą mannę. Ten czwarty wymiar wywołuje właśnie tą sytuację, ludzie mają takie wewnętrzne poczucie, że zaczyna nad nimi panować przeszłość, ale nie w sposób taki zwyczajny, ale mówią: nagle mi się przypomina przeszłość; po co te historie się otwierają? A to Bóg otwiera przestrzeń człowieka jeszcze bardziej, a człowiek poza granicami swojej świadomości zrobił śmietnisko, powypychał swoje myśli, poza przestrzeń swojego widzenia, i swojej posesji. Ale Bóg otworzył drogi, i ukazał: tam też jest twoja posesja. I nagle te wszystkie rzeczy, które były śmietniskiem, które wydawały się, że już ich nie ma, one w tej chwili domagają się istnienia, domagają się bycia; wydobywane są z ukrycia. To jest właśnie ten syndrom sztokholmski drugiego stopnia, który nie wynika już ze zniewolenia, które pojmujemy oczami, i rozumiemy to zniewolenie, ale jest to zniewolenie wynikające z otwarcia wewnętrznej natury, która przyzwyczaiła się do szukania tylko ziemskich spraw. I w chwili, kiedy ujawniają się ich pragnienia, oni wołają: chcę przeszłość, wolę przeszłości; gdzie ona zniknęła. Czwarty wymiar ujawnia wewnętrzne ich pragnienia, i odsłania rzeczywistą naturę ich osobowości i dążenia. Dlatego prostota, oddanie, i nieuleganie przeszłości – to jest bardzo ważne; dlatego że ludzie w sposób ludzki pojmują co jest dobre i co złe, i w sposób ludzki traktują pewne rzeczy dobre za te, które powinny trwać, i w sposób ludzki traktują rzeczy, które są niedobre i nie powinny trwać. Czyli ludzie są przyzwyczajeni do pewnego rodzaju dobra, czy to fizycznego, czy zmysłowego, czy ludzkiego, czy jakiegoś takiego, które wydaje im się doskonałe. Tak jak żona Hioba była przyzwyczajona do nieustannego bogactwa, i jak mąż jej dawał to bogactwo, to ona była zadowolona, że Bóg dawał Hiobowi. Ale kiedy dał jej inne bogactwo, bogactwo swojego miłosierdzia, mocy i siły, ufności i oddania, umocnienia się w wierze tak bardzo, że nie mogli go złamać adwersarze, to ona mówi do Hioba: bluźnij Bogu i umieraj, bo ja nie mam tego, co miałam przedtem, a to co ty teraz masz, mi się nie przyda, bo ja chcę tego, z czego ciało się moje cieszyło, i umysł także. Bóg nas przemienia, i my nie możemy powiedzieć: Panie Boże pomyliłeś się, mi nie po drodze w tamtą stronę, chciałbym mieć tamte sprawy, a tych spraw nie mam, były one przyjemne, radosne i dobre, a ich nie ma. Bóg mówi tak: spójrz na umocnienie twoje w wierze, umocnienie w opieraniu się przed złem, spójrz na Moją obecność, czy jej nie widzisz? Zobacz na tych adwersarzy, oni ustąpili, nie mogli cię złamać, ponieważ byłeś pewny, że Ja w twoim sercu jestem, i nie zwątpiłeś. A oni ci udowadniali, że Ja jestem na Niebiosach, i jestem, ale w twoim sercu także, i nie myliłeś się – jestem, czułeś to wyraźnie i byłeś tego pewien, to Ja dałem ci tą siłę – bogactwo przekonania i pewności, to ono cię ocaliło; nie złoto, ale przekonanie i pewność, że Ja jestem z tobą – to jest prawdziwe bogactwo, które cię ocaliło, to jest ta tajemnica, to jest ta prawdziwa twoja Boska winnica. I to jest remedium na syndrom sztokholmski drugiego stopnia, czyli tak naprawdę – jedność z Bogiem, i świadomość tego, że On nas nie zabija, ale On uwalnia nas od tego, co nas zabija; a jeśli my czujemy że nas zabija, to za mało jesteśmy z Nim, i musimy być bardziej z Nim, aby to co On zabija, aby nas nie zabijało. I gdy z Nim będziemy, to to, co On zabija, uwalnia nas, a Jego życie wznosi nas ku doskonałości, bo my jesteśmy z Jego Życia. I tajemnica, która się teraz objawia – o tym syndromie sztokholmskim pierwszego stopnia, z którego zostaliśmy wydobyci, a inni chcą być dalej w nim, i syndrom sztokholmski drugiego stopnia, który jest wynikiem pożądania tego co było wcześniej, i właśnie odwrócony syndrom sztokholmski, czyli sytuacja jakoby ta sama, ale odwrotna w działaniu, i prowadząca do innego nas stanu, jakoby z tego samego wyboru, i sięga też do odwróconego systemu syndromu sztokholmskiego drugiego stopnia, czyli zjednoczenia się z Bogiem tak ściśle, i uświadomienia sobie, że On jest moją naturą, moją częścią, moim sensem, moją doskonałością. I to jest właśnie wydobycie się z tego stanu. Iz 45:9-11: „Biada temu, kto spiera się ze swoim twórcą, dzbanowi spomiędzy dzbanów glinianych! Czyż powie glina temu, co ją kształtuje: «Co robisz?» albowiem jego dzieło powie mu: «Niezdara!» Biada temu, kto mówi ojcu: «Coś spłodził?» albo niewieście mówi: «Co urodziłaś?» Tak mówi Pan, Święty Izraela i jego Twórca: «Czyż wy Mnie będziecie pytać o moje dzieci i dawać Mi rozkazy co do dzieła rąk moich?”
Hi 23:10-12: „Lecz On zna drogę, którą kroczę, z prób wyjdę czysty jak złoto. Moja noga kroczy w ślad za Nim, nie zbaczam, idę Jego ścieżką; nie gardzę nakazem warg Jego i w sercu słowa ust Jego chowam.”
Bóg objawia nam tą tajemnicę czwartego wymiaru, a to jest sama wewnętrzna natura uczuć, i natura oddania i ufności. Nie ma już umiejętności i sposobów, one zostały już dawno zapomniane, a ci którzy są umiejętnościami i sposobami, zostali skazani przez samych siebie, na całkowite porzucenie, lub trud, który wydobędzie ich z tego porzucenia, czyli staną przed ciemnością swoją, aby dokonać wyboru światłości, jeśli jej tylko zapragną, jeśli będą z nią zjednoczeni. Gdy jesteśmy świadomi wewnętrznego światła, i dzieła Pańskiego wewnątrz, jesteśmy światłem wewnętrznym, a wewnątrz światło Boga płonie, jesteśmy napełnieni potęgą i Bożą mocą; a szatan nie działa w światłości, on działa w ciemności, i dla niego to miejsce już niedostępne jest, dlatego ponieważ jest powiedziane przez świętego Pawła – wszystkie te rzeczy piętnowane stają się jawne dzięki światłu – czyli poznaniu Boga i oddaniu się Bożemu przewodnictwu – bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem – czyli tam gdzie światło, tam jest jawność i tam jest prawda. Sprawy pięknej córki ziemskiej, szulamitki, żony Boga, i ciała chwalebnego, tam w głębinach, kiedyś dla nas były kompletnie niepojęte, nieznane, gdzieś historią popiołami kartagińskimi zasypaną, aby tego nie widzieć i nie znać. Dzisiaj Chrystus Pan objawia nam wewnętrzne jej życie, a my pytamy się: Panie, jestem w głębinach, tam gdzie mnie posłałeś, w pięknej córce ziemskiej, ale będąc w niej widzę siebie, rozglądam się, i tylko widzę siebie. Panie Boże objawiłeś mi jej życie, ale Panie, ja wiem, że to dalej moje życie. A Bóg mówi: bo ona jak ty, i ty jak ona, jesteście jednością, jesteś wewnątrz niej, i to wszystko co czujesz, to ona, bo ty i ona, jednym jesteście, stworzyłem was jednością, później się to wszystko rozpadło, ale teraz ponownie Ja to łączę, bo jestem Tym, który łączy, a nie rozprasza. Chcę żebyście powrócili do tej prawdziwej natury jedności, abyście stali się początkiem, w którym stworzyłem mężczyznę i niewiastę jako jedną istotę, jako życie – człowieka, na obraz Boży, wedle własnej tajemnicy i wedle własnej natury. Czyli Bóg objawił w człowieku swoją naturę, nie stworzył go jak drzewo, jak ryby, tylko nas stworzył na swój obraz. I wiemy o tym, że jesteśmy Boską istotą. A na tym świecie boją się Synów Bożych jak ognia. Wszystko robią, aby oni nie powstali, bo z Synami Bożymi, którzy powstali nie można walczyć, jest to niemożliwe, ponieważ jak to Bóg powiedział: najmniejszy w Niebie, jest większy od największego na Ziemi. W tej chwili otwiera się całkowicie nowa przestrzeń czwartego wymiaru, który ukazuje nam istnienie uczuciowe, bo natura podświadoma nie komunikuje się słowem, komunikuje się uczuciem, komunikuje się bezpośrednim stanem jedności jak aniołowie, którzy gdy są w zgromadzeniu, to widzimy jednego anioła, bo wszyscy są zjednoczeni w jedną naturę, bo spotkali się nie w miejscu, które jest ograniczone przestrzenią, ale w miejscu gdzie przestrzeni nie ma, ani czasu, ale jest Pełnia. To jest ta tajemnica prawdziwej natury doskonałości i prawdy, gdzie ten świat właśnie czterowymiarowy w tej chwili objawia nam tajemnicę bycia istotą uczucia, czucia, współistnienia, doświadczania wewnętrznego życia, prawdziwej miłości, czyli obdarowania darami Męża: z wiary, miłości, łaski, pokoju i nadziei, obdarowuje nas właśnie: poznaniem, miłosierdziem, mądrością czyli roztropnością, posłuszeństwem i cierpliwością. I to właśnie jest wszystkie dziesięć córek Boga, a jednocześnie cały człowiek. Sam Bóg stawia przed nami tą sytuację, gdzie tak naprawdę w niej trzeba się tylko odnaleźć, bo Bóg już wszystko sprawił, aby nie wrócić do starego miejsca, bo już murami otoczył i cierniami zagrodził, i już nie może człowiek wrócić do starych spraw, i musi tylko polubić nową, a jak polubi nową, to pozna, że ona od zarania dziejów była jego naturą, i pozna prawdę o sobie, i wtedy stanie się świadomy tej tajemnicy, która jest ukazana: w owym dniu poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana. Iz 26:1-4: „W ów dzień śpiewać będą tę pieśń w Ziemi Judzkiej: «Miasto mamy potężne; On jako środek ocalenia sprawił mury i przedmurze. Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności; jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo Tobie zaufał. Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą!”

Link do nagrania wykładu – 21.06.2024r.
Link do wideo na YouTube – 21.06.2024r.