J 1,1 Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
2 Ono było na początku u Boga.
3 Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
Bóg stworzył wszystko, więc Słowo jest przyczyną istnienia,
a jednocześnie w Słowie jest zapisany kształt wszystkiego.
Spójrzmy na inną rzecz:
w DNA jest zapisany kształt wszystkiego.
Więc Słowo w Duchu Bożym, w światłości Bożej, w samym Bogu jest Słowem, które jest mocą istnienia.
Im bardziej zbliża się do tych planów ziemskich, staje się także Słowem, jest Słowem, tylko przyjmującym coraz bardziej konkretną formę.
Bóg powiedział: „niech się stanie” – ze Słowa wypowiedzianego powstała materia, która ma konkretną formę, w której jest zapisany kod DNA, który mówi o tym z czego się składa, jak istnieje i jak będzie wzrastało, i jaki jest jego cel ostateczny.
DNA I EPIGENY
Dzisiejsze spotkanie ukazuje całego człowieka od samego ziemskiego planu do Bożego planu, od Bożego planu do ziemskiego planu, od Słowa Bożego aż do samego DNA, od DNA sięgającego do Słowa Bożego. Gdzie DNA nie jest to tylko kod genetyczny, który jest kompletnie niedostępny dla człowieka, ale jak to Jezus Chrystus powiedział: wymagajcie od siebie.
Dzisiejsza nasza świadomość i nasze spotkanie mówi o tym, że jesteśmy w stanie wpłynąć na podstawową funkcję naszej też biologicznej natury – czyli DNA.
I nie w sposób inżynierii genetycznej, ale przez epigenetykę, która w rozumieniu ludzkim, takim typowo naukowym, skierowana jest: chcesz być chudym to wymagaj od siebie tego, tego i tego, a to wtedy będziesz chudy, epigeny ci w tym pomogą.
Ale my nie mówimy tylko o tym, żeby być chudym, grubym, ładnym czy brzydkim. My mówimy o tym, aby nasze piękno pochodziło od Boga.
Tak jak powiedziała Św. Maria Matka Boża do pewnej dziewczynki w Medjugorie, zadała pytanie: dlaczego Ty jesteś taka piękna? Skąd masz to piękno? Jaka Ty jesteś bardzo piękna.
A Ona mówi: to Bóg we mnie jest piękny, to Bóg powoduje i wydobywa moje piękno. To Bóg jest we mnie piękny, dlatego wydobywa to piękno na zewnątrz moje. To jest Jego piękno we mnie. To On jest piękny we mnie.
Każdy człowiek jest piękny, gdy Bóg w nim jest wydobyty na zewnątrz – bo Bóg jest piękny. Bóg to samo piękno, sama doskonałość, sama esencja doskonałości.
Dlatego każdy człowiek, który w sobie Boga wydobywa i Bóg w nim staje się pierwszy przed ojcem, przed matką i przed nim samym – to Bóg czyni go pięknym wewnętrznie i zewnętrznie pięknym.
Piękno różnie wygląda, ponieważ człowiek ma różnego rodzaju wzór piękna, gdzieś w głowie zapisany. Europejczycy mówią, że ktoś jest piękny, a znowu gdzieś z dżungli mówią: jaka to jest maszkara okropna. A znowu my patrzymy na jakiegoś człowieka troglodytę z dżungli i mówimy jaki paskudny, a oni mają inny system piękna, ponieważ mają wielkie koła w uszach i mają szczęki dolne wargi powyciągane i oni są piękni. Różne jest pojęcie piękna.
Mówimy o pięknie Bożym, które wydobywa piękno z wewnętrza człowieka, które uzewnętrznia się na zewnątrz i ukazuje to prawdziwe piękno, które jest pięknem pierwszym i ostatnim, które kształtuje całą naturę ziemską.
Bo w rezultacie każdy człowiek przestanie być biologicznie zdeterminowany, ale stanie się przemieniony.
O czym mówi św. Paweł w Liście do Rzymian rozdział 8: a i oczekujemy przemienienia naszych ciał – przemienienia naszych ciał w nieśmiertelne ciała. Czyli struktura ziemska zostanie pokonana przez doskonałą duchową istotę. Ale kiedy?
Wtedy, kiedy nasza świadomość naszego życia będzie świadomością Bożą w nas, kiedy Duch Św. przeniknie naszego ducha, kiedy nasza świadomość będzie w Duchu Bożym jako miejscu naszego właściwego życia. I nie jest to gdzieś nie wiadomo miliony lat, ale już to teraz jest ponieważ dostępne jest dla każdego człowieka.
Tak jak powiedział Jezus Chrystus do św. Marty: Marto Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem, twój brat już teraz zmartwychwstanie, nie kiedyś tam, kiedy ty myślisz, że kiedyś tam, daleko, daleko. Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem, Ja jestem tutaj, twój brat zmartwychwstanie już teraz, bo Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.
Więc tutaj rozumiejąc tą sytuację, że wymagając od siebie z całej siły, nie jest to tylko jakby chcieli niektórzy ludzie, że jest to tylko pewnego rodzaju psucie sobie rozumu, do niczego nie potrzebne, bo można było zająć się czymś innym, że prawdziwi chrześcijanie to są ludzie, którzy są nygusami i czekają aż za nich ktoś coś zrobi, i czekają i leżą, aż Bóg to zrobi i nic więcej. Oni są tymi, którzy tak naprawdę wymagają od siebie więcej niż wszyscy inni – bo widzą tam obecność Boga tam, gdzie inni uważają, że Go nie ma. Wiedzą, że Bóg dał im to, a inni mówią, że tylko to. Wiedzą, że Bóg dał im wszystko, a tamci nie chrześcijanie, uważają że tylko to.
A oni wiedzą, że Bóg dał wszystko, we wszystkim jest Bóg, a nie tylko w tych rzeczach, które oni rozumieją i nie mogą się rozwinąć o to, czego nie pojmują.
A prawdziwi chrześcijanie rozwijają się przez to czego nie pojmują i nie znają, i nie rozumieją, ponieważ człowiek wzrasta przez to, czego nie zna i nie rozumie. Czyli cały potencjał wzrostu człowieka jest w tym, czego jeszcze nie poznał i nie zrozumiał, bo to co rozumie i wie, czyni go tym kim dzisiaj jest.
Więc cały potencjał człowieka jest w naturze Słowa Żywego, którego jeszcze nie poznał i nie zrozumiał.
I rozumiejąc to jako DNA, jako epigeny – czyli wymaganie od siebie, pokonywanie słabości, pokonywanie „łatek” z przeszłości, wyrywanie się spod wpływów pokoleniowych.
Całość wykładu można pobrać w załączonym pliku.
Pobierz plik